Co bardziej oryginalnego ? Moze ty bys wymyslil cos i napisal ? Fajnie momentami wyglada ta animacja jak film...
Każdy z nas był lub jest młody. Każdy z nas także popełnia błędy młodości. I taką to pomyłkę, jeśli to było to, o czym mówię ma na swoim życiowym koncie bohater gry The Lost Crown.
Młody, trzydziestoletni Nigel Danvers, pewnego dnia kradnie kilka dokumentów z biura szefa, niejakiego Haddena. Wiedziony strachem, poczuciem winy, czy inną przesłanką, postanawia zwiać. Przekonany, że pojazdem, do którego wsiadł dojedzie do Londynu, wpada w zdumienie, gdy pociąg zatrzymuje się na maleńkiej stacji o nazwie SedgeMarsh. I co teraz? Jak się wydostać z tego końca świata. Przepytawszy trochę zawiadowcę stacji, Nigel dowiaduje się, że z powodu obfitych opadów deszczu, jego środek transportu nie pojedzie dalej. Jedynym miejscem, w którym może znaleźć jakiś kąt, jest pobliskie miasteczko, Saxton. Żeby nie było za lekko i łatwo, drogę musi odbyć na piechotę, a nigdy nie wiadomo co go czeka. No kolego, nie ma się na co oglądać, trzeba brać nogi za pas i wędrować przed siebie, do miasteczka. W Saxton okazuje się, ze w barze „ Miś”, znanym w okolicy, brakuje miejsc, z powodu obchodów Święta Wiosny. Nigel dostaje klucz do jedynego wolnego miejsca w miasteczku, jakim jest Chata Portowa. Nieważne gdzie, ważne żeby przeczekać. Zwiedziwszy okolicę, Danvers, uświadamia sobie, że nie jest tu wcale mile widziany, wręcz przeciwnie, mieszkańcy zdają się go zniechęcić do tej okolicy. Zmęczony i zaciekawiony, wędruje do Chaty Portowej.Niestety czeka go kolejny zawód. To miejsce, to istna rudera. Śmierdzi, rozpada się, ale jest w niej coś interesującego, duchowego. Jest jaka jest, póki co musi służyć jako dom. Zapoznawszy się trochę z okolicą , nasz bohater, wędruje do budki telefonicznej z mocnym postanowieniem przeproszenia i usprawiedliwienia się szefowi. Wybiera numer, łączy się i……. słyszy, że owszem, wszystko będzie mu wybaczone, jeśli pomoże , a raczej weźmie udział w badaniu, w pewnym eksperymencie. Nigel ma być pionkiem w grze, królikiem doświadczalnym i przy pomocy zabawek, które podeśle szef, ma zabawić się w łapacza duchów i badacza zjawisk paranormalnych.
Skoro zapoznałam Was trochę z fabułą przygodówki, czas przejść do spraw nieco bardziej technicznych. Jak każda z gier, tak i ta posiada swoje plusy i niestety, minusy. Aby te bardziej nieprzyjemne rzeczy mieć już za sobą, zacznę więc od negatywów. Pierwszym podstawowym, po jej odpaleniu, jest to, że nasz bohater, jak i zresztą pozostali, poruszają się nienaturalnie, jak roboty. Nigel chodzi wolno, sztywno i na dodatek nie biega. Na nic klikanie dwa razy LPM, Danvers nie pobiegnie. Przemieści się nieco szybciej z jednej lokacji do drugiej, ale nie będzie się męczył i biegał. Postacie absolutnie nie wyrażają swoją mimiką stanów ducha, czy odczuć, nawet gdy pojawi się coś, co ich przeraża. To samo tyczy się sposobu mówienia. Głos, choćby Nigela, nawet w trakcie przysłowiowego „łapania duchów”, nie zawiesza się, nie wyraża żadnych emocji, jest niewzruszony. Ze stoickim spokojem przyjmuje każdą, nawet najdziwniejszą lub też straszną sytuację, a szkoda, byłoby na pewno dużo ciekawej, gdyby chociaż krzyknął, czy przestraszył się.
Dziwną i raczej uciążliwą rzeczą, bynajmniej dla mnie, była sprawa łażenia po lokacjach. Otóż w czasie rozgrywki, dostajemy mapę, możemy ją sobie obejrzeć, ale nic więcej. Chcąc, nie chcąc, musimy dreptać na drugi koniec miasteczka, bowiem producenci gry, nie pomyśleli, by używać mapy, do przenoszenia się w dane miejsce. Następnym minusem, jakby niektórym mogłoby się wydawać jest to, że gra oferuje nam tylko czarno białe kolory. Zaczynając rozgrywkę, byłam nastawiona sceptycznie do takiej smutnej kolorystyki, ale w czasie gry, gdy w pewnych monetach pojawiały się kolory, np. niebieski motyl siedzący na szarej trawie lub różowy kwiat, wśród morza szarości, wiedziałam, że ma to swój sens i jest bardzo pożądane.
Grafika wykonana jest w 3D, podobnie jak i postaci. Dopracowane obiekty, przedmioty i miejsca, wyglądają bardzo przyzwoicie. Gra nie oferuje dużej ilości animacji, jeśli są, to są raczej krótkie i sporadyczne.
Sterowanie odbywa się za pomocą myszy. Dzięki niej, po ówczesnym kliknięciu na przedmiot, zabieramy go i umieszczamy w standardowym, jak na grę przygodową, ekwipunku. Każdy przedmiot, który przyjdzie nam zebrać, możemy śmiało obejrzeć klikając na niego; mało z tego, niektóre z nich, możemy nawet obracać, tak jak np. legitymację. Nigel, po kliknięciu na przedmiot, odpowiednio go opisze. Wszystko to, wygląda podobnie jak w innych produkcjach przygodowych.
Nasz bohater, jest jednak zaopatrzony w niecodzienne przedmioty, które pomagają mu w czasie badania zjawisk paranormalnych. I tu muszę pochwalić twórców gry. Pomysł niebanalny, niecodzienny. Nigel, trzymając w ręce kamerę z noktowizorem, może nie tylko podświetlać sobie drogę, by się nie potłuc, ale także widzieć ducha. Przy pomocy aparatu może także uwiecznić zjawisko. Używając przyrządu zwanego Miernikiem EMF, wyłapie natężenie wibracji, a przy pomocy dyktafonu, ma możliwość nagrywania dźwięków. Może je w każdej chwili odsłuchać, dzięki czemu, posuwa fabułę do przodu, poznając głosy z zaświatów, a każdy z nas graczy, będzie miał możliwość posłuchać ich wielokrotnie. Oprócz ekwipunku, dodatkowo, pojawia się stary album, do którego trafiają wszystkie zdjęcia. Możesz je graczu, podobnie jak i nagrania, które umieszcza Nigel w pudełku, przeglądać, jeśli tylko będziesz akurat w Chacie Portowej.
Dużym plusem jest polonizacja projektu. Starannie przetłumaczono wszystkie teksty , włącznie z dziennikami, listami , notatkami i dialogami, których w grze nie brakuje. W większości przypadków, aby posunąć fabułę do przodu, trzeba przeprowadzić z każdą napotykaną osobą rozmowę, przeczytać notatkę, książkę lub dziennik. Dlatego dobra polonizacja, to duży plus. Największym zaś plusem tego tytułu, jest jego fabuła.
Każdy, kto lubi choć trochę przygodówki z deszczykiem i dobrą, wielowątkową fabułę nie zawiedzie się. Nigel, z początku sceptyczny, poddający się presji szefa, odkrywa, że duchy coś od niego chcą, że potrzebują pomocy, jego pomocy. Dzięki niemu, niejednokrotnie będę mogły zaznać spokoju. Ale zjawy to nie wszystko, pojawia się wątek skarbu, ukrytego gdzieś w Saxton. Losy żyjących, nieżyjących i tajemniczej korony przeplatają się, czyniąc grę bardzo interesującą. Aby rozwikłać zagadkę i przy okazji pomóc biednym duszom, Ty graczu musisz przy pomocy przyrządów , które opisałam oraz za pomocą szarych komórek połączyć wszystko w całość i doprowadzić do finału. Przy okazji, musisz uporać się z zagadkami, których kilka udało mi się z grze znaleźć. Nie należą one do zbyt skomplikowanych, ale razem z fabuła tworzą spójną całość. Nawet elementy zręcznościowe, które niestety tu się pojawiają , są jak najbardziej potrzebne i na miejscu.
Dużym, ogromniastym plusem gry jest dźwięk. Towarzyszą nam szepty, cichy płacz, krzyki. Muzyka, płynąca w tle idealnie oddaje nastrój, które nie ukrywam, momentami potrafi nieźle wystraszyć.
Pomijając więc poruszanie się postaci, brak mapy, mułowatość bohatera, gra oferuje kilkadziesiąt minut świetnej zabawy, którą jak najbardziej wszystkim graczom polecam.
Co bardziej oryginalnego ? Moze ty bys wymyslil cos i napisal ? Fajnie momentami wyglada ta animacja jak film...
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
"Miasteczko skrywa mroczną tajemnicę" w zasadzie wszyscy twórcy horrorów stosują tę frazę do opisu swojej gry, schemat bardzo oklepany, mogli się pokusić na coś bardziej oryginalnego.