Red Barrels znacząco zaskoczyło fanów horrorów zapowiadając nastawiony na wieloosobowe doświadczenia The Outlast Trials. W końcu eksperci od przerażających produkcji skupionych na pościgach, napięciu oraz osamotnieniu w świecie szaleńców tym razem postawili na coś zupełnie innego. Od czasu Wczesnego Dostępu minęło wiele miesięcy, a już 5 marca gracze będą mogli pełnoprawnie dołączyć do programu, który zweryfikuje ich umysł, umiejętności ucieczki, spryt oraz skuteczność współpracy. Już na wstępie tej recenzji mogę zdradzić, że mamy do czynienia z tytułem mocno osadzonym w podstawach marki, który wieloosobowość sequela rozwija, a nie ogranicza strachu. A oto przecież w tym wszystkim chodziło…
Muszę się przyznać, że u podstaw mamy do czynienia z naprawdę przemyślaną koncepcję, która nakręca wydarzenia w The Outlast Trials. Gracze wcielają się w jednego z wielu zaciągniętych do testów ludzi, którzy są przygotowywani do walki z wrogiem w okresie Zimnej Wojny. Murkoff Corporation podejmuje się misji rekrutowania niczego nieświadomych królików doświadczalnych, które po przejściu szeregu testów będą przygotowane do walki w świecie, gdzie wojny psychologiczne to podstawa. Szkolenie, a następnie przeprowadzane kolejny kursy przygotowują śmiałków do wielkiej kampanii, która będzie miała na celu odmienić świat.
Nim jednak do tego dochodzi, wcielamy się w naszego nieszczęśnika, który próbuje zmierzyć się z licznymi wariatami, realizując wskazane zlecenia. Autorzy zdecydowali się podzielić aktywności w postaci Prób na Terapie, pełniące rolę rozdziałów. W ich ramach podejmowane są liczne zadania, które kończą dany etap. Lekki zakres informacji nadaje naszym aktywnością uzasadnienie, które jest miłym dodatkiem, ale w ramach współpracy tego typu rzeczy zwyczajnie przepadają. Niemniej warto docenić ich implementację, gdyż nie zostało to wprowadzone automatycznie poprzez jakiś algorytm czy inne automatyczne generowanie mini scenariuszy.
Od razu uprzedzam, że co prawda ilość elementów narracyjnych jest spora, nawet zaskakująco, ale mimo wszystko nie można liczyć na super opowieść. Ot mamy dobre rozwinięcie świata przedstawionego z niezłym zarysem, ciekawymi postaciami, podejściem oraz kreatywnym rozwinięciem, które skutecznie rozwija tę horrorową rzeczywistość. Samodzielnie będzie nam ciężko wyłapać wszystko, co nas interesuje, ale… w razie co zawsze możemy jeszcze raz zmierzyć się z zagrożeniem, aby prześledzić, co rozgrywa się w trakcie naszej misji.
Fani, którzy dotychczas nie zdecydowali się na zakup The Outlast Trials mogą zadawać sobie pytanie czy jest to pod względem zabawy pełnoprawna kontynuacja. W gruncie rzeczy tak jest, gdyż mamy tutaj do czynienia z próbą połączenia klasyki skupionej na ucieczce, chowaniu się, rozwiązywaniu zagadek oraz przechodzeniu mapy z punktu A do punktu B. Na swojej drodze napotykamy potężnych i niebezpiecznych przeciwników, przed którymi staramy się skryć. Gdy to osiągniemy, powracamy do interesującego nas miejsca i staramy się zrealizować określoną aktywność czy cel. Zespół ma przed sobą postawione określone wskazania co należy uczynić, ale i tak należy je samodzielnie odnaleźć. Czasem będzie to poszukiwanie wskazówek, niekiedy odnalezienie dokumentów, plakatów czy kluczy. Nie zawsze są to może faktycznie różnorodne mechaniki, ale deweloperzy skutecznie żonglują poszczególnymi systemami. W ten sposób nigdy się nie nudzimy, choć ze względu na interfejs jest dość łatwo się zgubić w chwili, gdy nie znamy mapy, a po części przyjęliśmy na siebie konieczność odciągania potwornych rywali.
Nasze postacie możemy dostosować nie tylko pod względem wizualnym, ale także wraz z osiągnięciami jesteśmy w stanie je rozwijać o określone specjalne umiejętności i wyjątkowe wyposażenie. W ten sposób jesteśmy w stanie nieco bardziej dostosować protagonistę do własnych potrzeb, preferencji czy sytuacji, jaka panuje w naszej aktualnej grupie. Ta komunikować się może zarówno głosowo, jak i za pośrednictwem sygnalizacji symbolicznej. Od czasu Apex Legends standardem stało się, że automatycznie oznaczone poprzez pingowanie są najważniejsze przedmioty czy przeciwnicy i nie jest tu inaczej.
Rozgrywka mechanicznie jest w zasadzie prosta, a niekiedy nawet dość powtarzalna sama w sobie. Gdy jednak dochodzą do tego nieco inne charakterystyki, zmieniające się dynamicznie cele, różnorodni przeciwnicy czy pułapki, całość nabiera większej głębi. Dodatkowo szwedzkie studio cały czas stara się nas zaskoczyć czy przerazić, choć oczywiście ze względu na postać i przebieg rozgrywki raczej są to prostsze niż bardziej skomplikowane narzędzia. Jasne, poziomy wraz z obecnymi w ich ramach przedmiotami potrafią zbudować naprawdę mroczną i straszną atmosferę, ale odczuwalny jest fakt mocniejszego postawienia na pościgi, przeważającą siłę przeciwników oraz jumpscery. Jest to w pełni zrozumiałe i wbrew pozorom obecność dwóch innych graczy nie powoduje, że emocje są mniejsze.
Rozgrywka w The Outlast Trials jest pod względem strachu stoi w rozkroku pomiędzy współpracą z obcymi, gdzie przerażenie jest większe, a nieco łagodniejszym doświadczeniem ze znajomymi. W przypadku zabawy z przyjaciółmi Ci często będą rzucać w naszą stronę żartami czy prowadzić bezpośrednią komunikację, co naturalnie odmiennie wpływa na poczucie strachu. Z nieznajomymi wsparcie jest, ale z racji braku bliskości, pojawia się dystans, sprowadzający wszystko do komunikatów oraz uspokajania się wzajemnie. Nic tu nie jest lepsze, ot wiąże się to z nieco innymi doznaniami, gorzej jest jednak, gdy pojawia się ktoś, kogo nie znamy, a jego reakcje są głośne, występują stale oraz powodują, że zwyczajnie sami nie możemy się skupić na zabawie.
W trakcie ogrywania The Outlast Trials nie odniosłem wrażenia, że autorzy dokonali jakiś większych usprawnień względem poprzednich odsłon. Tak, szczegóły są jeszcze ostrzejsze, pojawia się coraz więcej szczegółów oraz szlifów. Skok nie jest jednak w tej sferze aż taki spory, co najmocniej uwidacznia jednak postęp dokonany w sferze designerskiej. Mapy są przemyślane, poszczególne mniejsze pokoje doskonale się łączą z korytarzami oraz większymi obszarami. Ścieżki są nieźle nakreślone, choć powiedzieć muszę szczerze, że szczególnie w trakcie pierwszych sesji potrafiłem się mocno pogubić. Kłopoty powodowała także nawigacja, która okej z założenia ma być minimalna, ale przy współpracy zdarzało się, że ktoś się po prostu gubił i miał problem z tym, jak powrócić do grupy.
Dokonano wyraźny skok w sferze oferowanych tekstur, w szczegółowości poszczególnych obiektów oraz połączeń pomiędzy nimi. To już nie są puste pomieszczenia oraz korytarze, tutaj mamy do czynienia z naprawdę wypełnionymi przestrzeniami, gdzie punktów zainteresowań może być wiele. Zresztą część z nich wykorzystano, aby zagwarantować dodatkowe narzędzia do straszenia czy też do osadzenia przedmiotów, które postacie mogą zgarniać i wykorzystywać.
Niektóre postacie nie prezentują się zbyt imponująco z bliska, choć to raczej pewna oszczędność, gdyż sam ich design doskonale robi swoją rolę i to nieco przykrywa. To właśnie projekty okazują się kluczem sprawiającym, że Próby wypadają znacznie lepiej. Poziomy są efektowne, często spójne w swoich ramach, ale nie zawsze potrafią nas dobrze poprowadzić, dodatkowo nie brakuje w ich ramach różnorodnego poziomu oświetlenia, które co pewien czas wykorzystywane jest niezwykle sprytnie. W efekcie liczne miejscówki są jeszcze ciekawsze, nawet pomimo faktu, że nie zawsze skutecznie potrafią zademonstrować, gdzie należy się udać dalej.
Przygotowana muzyka oraz udźwiękowienie zaprojektowane zostały razem, tworząc atrakcyjny miks ze sobą. Z jednej strony słyszymy liczne dźwięki, które potrafią wzbudzić ciarki na plecach, nawet w najbardziej emocjonalnych momentach. Z drugiej nie brakuje momentów, gdy kilka brzmień potrafi nas nakręcić do ucieczki czy podnosi atmosferę, czyniąc w to sposób płynny i naturalny. Gdy podchodzimy do każdej sesji w dobrej jakości słuchawkach, doświadczamy sporej precyzji emitowanych głosów, okrzyków, brzdęknięć oraz hałasów, co powoduje, że gramy z uśmiechem na ustach, nawet jeżeli nie idzie nam najlepiej.
Deweloperzy zdecydowali się zadbać o polskie tłumaczenie The Outlast Trials. Poprzez napisy jesteśmy w stanie swobodnie poruszać się po fragmentach opowieści oraz w ramach interfejsu. Wszystko wykonano naprawdę dobrze, nie uświadczymy żadnych większych błędów, choć w niektórych elementach interfejsu w dalszym ciągu zdarzy nam się natrafić na napis w języku angielskim.
The Outlast Trials pomimo swojego wieloosobowego nastawienia i tak potrafi całkowicie przerazić graczy. Red Barrels wykonało wielką pracę, aby doprowadzić do sytuacji, gdy znane doświadczenie było dostępne w modelu i współpracy. To im się udało uzyskać, nie tracąc przy tym elementu grozy czy sporego napięcia. To nie jest propozycja dla osób ze sporym odczucie strachu, gdyż okazji do przerażenia nie brakuje, nawet w ramach kooperacji. Ciężki klimat, kilka progów aktywności, solidny balans oraz niezłe wykonanie sprawiają, że fani mogą być zadowoleni z efektów. Może i nie jest to doświadczenie najgłębsze systemowo czy klimatyczne, ale jako wieloosobowy sequel tytuł radzi sobie bardzo dobrze. Nie jest to najłatwiejsza produkcja do wejścia, ale gdy opanujemy podstawy, to zaczniemy czerpać sporo przyjemności z przygotowanych wyzwań!
Recenzowaliśmy wersję na komputery osobiste (Steam).
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu