Resident Evil 2 (2019) przywrócił do głównego nurtu horrory z nietypową perspektywą, choć zrobił to w bardzo nowoczesny sposób. Niezależne studio Shotgun with Glitters wraz z wydawcą w postaci polskiej firmy Feardemic, postanowiło zabrać znacznie więcej elementów z przeszłości, dzięki czemu możemy się niemalże dosłownie przenieść do udanej formuły z lat 90. ubiegłego wieku. Tym razem jednak będziemy mogli wcielić się w nietypowego księdza egzorcystę, który bezpośrednio musi radzić sobie z demonami i potworami. Ręce będziemy musieli sobie ubrudzić wraz z nim, co nie będzie łatwe, ponieważ klasyczna horrorowa formuła oraz przygodowe wyzwania razem spajają się w ciekawą całość, o której wspominamy Wam w poniższej recenzji, do której Was zapraszam.
“Ale o co tu tak naprawdę chodzi?”
The Padre to produkcja o tytułowym bohaterze, który pewnego dnia trafia na nie lada wyzwanie, które wciągnie go w wir walki z demonami.
Zgodnie z potrzebą trafiamy do pewnego domu, w którym już czeka na nas bardzo ważne zadanie do zrealizowania. Krok po kroku trafiamy do kolejnych pokoi, gdzie powoli odkrywamy tajemnice i okropieństwa, które mogą się okazać zagrożeniem dla zwykłych ludzi.
Historia jest krótka, ale nieźle rozpisana i powoli się rozkręca, przy okazji przez cały czas serwując naprawdę nietypowe oraz dziwne wręcz zdarzenia. Wraz z każdym kolejnym pokojem pokonujemy nie tylko kolejne zagadki, ale także poznajemy lepiej naszego protagonistę oraz jego rolę w całym przedsięwzięciu. Z resztą kiedy grasz z kimś, kto w innym życiu mógłby być Batmanem to zdecydowanie się nie nudzisz! ;)
Opowieść w tego typu horrorze przygodowym z rzadka bywa niesamowicie wciągająca czy rozbudowana i nie inaczej jest w
The Padre, które podchodzi do historii ze sporym dystansem. Dzięki temu zagraniu wszystko wydaje się być przystępniejsze oraz bardziej wciągające. W końcu jak już zacząłeś, to chciałbyś wiedzieć co jeszcze szalonego może się przydarzyć Twojemu bohaterowi, a jak wiadomo demony potrafią stosować różnego typu sztuczki i oszustwa. z resztą zdziwić się będziemy mogli, i to nie raz….
Demony nie są nam straszne
Wspomniane porównanie do serii Capcomu pojawiło się tutaj nie bez powodu. O ile marka poszła lekko w FPS-a za sprawą
Resident Evil VII, to deweloperzy z Shotgun with Glitters postanowili powrócić do korzeni gatunku, który wyznaczała właśnie wspomniana japońska firma. W związku z czym akcja toczy się w ograniczonych pomieszczeniach, zazwyczaj w pokojach oraz w korytarzach, gdzie przeważnie czeka na nas kilka przedmiotów, czasem przeciwników oraz zagadki, które będziemy musieli rozwikłać, aby poruszyć historię do przodu.
Wydarzenia obserwujemy z lekkiego dystansu i w nietypowej perspektywy, która niekiedy stanowi 2D, 2,5D czy niemalże pełne 3D, choć w tym ostatnim wypadku są to raczej przejścia pomiędzy zagadkami a wolnym zwiedzaniem. “Kamera” przez cały czas się przesuwa, choć możemy zasadniczą pozycję zmienić w zależności od własnych potrzeb. W ten sposób mamy okazję jednak z większą łatwością znaleźć poszczególne elementy, które niekiedy są lekko ukryte. Spostrzegawczość umożliwia nam lepsze powiązywanie przedmiotów czy wykonywanie zagadek, które czasem są łatwe, ale potrzebne jest do tego dostrzeżenie zależności. Poza tym będziemy się zajmować także pojedynkami z przeciwnikami, którzy pojawiają się w danym miejscu zgodnie ze scenariuszem jak również poprzez sposób powiedzmy ogólnikowy wrzucający nam pojedynczego Zombie na tym czy innym korytarzu.
Gra posiada mechanikę permadeath, musimy zatem pamiętać także o tym, ponieważ kilka porażek może nas zbliżyć do utracenia zapisu oraz do konieczności rozpoczęcia jej od nowa. Taki element podnosi nieco stawkę, choć twórcy nie starają się nas specjalnie wyeliminować. Przez długi czas jesteśmy traktowani fair, choć momentami znajdujemy się w takich warunkach, że możemy jednak sporo stracić.
Rozgrywka, tak jak oprawa, stara się jak najlepiej połączyć starą szkołę z nową i robi to zaprawdę skutecznie. Zabawa okazuje się minimalnie toporna i wygodna, lecz wpasowuje się to w oprawę wizualną, przez co przymykamy na to oko. Retro rozwiązanie skutecznie połączono z nowoczesnymi trendami, dzięki czemu zagadki rozwiązuje się ciekawie, choć musimy trochę pokombinować, a walka niestety z założenia nie należy do najwygodniejszych. Gdyby to było lepiej wykonane, a gra prezentowała lepsze wskazówki przy błądzeniu to czułbym się w pełni usatysfakcjonowany. Niestety wspomniane błędy dość mocno wpływają na odbiór i przyjemność z pokonywania kolejnych trudności.
Wielkie kwadraty nie biją po oczach!
The Padre stawia nas od samego początku w sytuacji, w której widzimy czego się możemy spodziewać po produkcji. Wprowadzający nas filmik potrafi zaskoczyć oraz dać znać, że wielu interesujących rzeczy możemy się spodziewać po tym tytule. Pomimo zastosowania wielkich kwadratów, w oprawie wizualnej nie brakuje sporej ilości szczegółów, którym towarzyszą także nieźle wykonane poszczególne elementy, otoczenie, przedmioty oraz powiązania pomiędzy nimi. Zapomnieć nie można także o licznych animacjach, które niekiedy potrafią nas pozytywnie zaskoczyć nie tylko swoją jakością, ale także… a zresztą sami zobaczycie! Do tego dochodzi ciekawa gra światłem i cieniem oraz kreatywne wykorzystanie świata przedstawionego, dzięki czemu dodatkowo doceniamy starania deweloperów.
Sporą zaletą gry jest także bardzo dobre użycie kamery, która potrafi odegrać istotną rolę w trakcie zabawy, ale także nieźle stara się bawić konwencją. Dzięki temu zyskuje nie tylko odbiór grafiki, ale także i rozgrywki oraz atmosfery, która przez cały czas stoi pomiędzy dwoma mocno kontrastującymi elementami strachem oraz humorem. To trudne zadanie udało się nieźle połączyć właśnie z przerysowanymi ujęciami, co daje wyjątkowy efekt końcowy.
Oprawa audio zgodnie z konwencją ma lekko zabawny charakter, dzięki czemu klimat cały czas nas otacza, a po dodaniu do tego głosu głównego bohatera, otrzymujemy mieszankę absolutnie humorystyczną. Do tego dochodzi również solidna muzyka, która odpowiednio trzyma nas w napięciu oraz potrafi się nieźle “zabawić” z graczem, dzięki czemu jeszcze lepiej możemy się przywiązać do naszego łowcy. Nie uświadczymy w grze zbyt wielu głosów, lecz przekształca się to o dziwo w zaletę, ponieważ aktor wcielający się w głównego bohatera korzysta z pełni swoich umiejętności, co wypada wyjątkowo wyśmienicie. Aż chce się posłuchać kolejnych zgryźliwych uwag!
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że wielkie kwadraty mogą odstraszać, jednakże w trakcie grania naprawdę spodobał mi się ten styl, jego wyraz oraz spora liczba ciekawych ujęć i tricków, które razem oferują niewątpliwie zaskakująco dobrą całość. Filmowość pomimo sporej umowności i pewnego typu naiwności nie maleje, a może by rzec, że nawet zyskuje w moich oczach. Wszystko jest dość umowne, lecz pomimo tego i tak całość wypełniona jest mrokiem oraz lekkim strachem, który potrafi nas zaskoczyć tu i ówdzie. Kreatywność w połączeniu ze starszą szkołą wypada wyśmienicie, zatem zdecydowanie będziecie się mogli dobrze pobawić z tym tytułem przez kilka godzin.
Podsumowanie potwornej recenzji The Padre
Ta pixelartowa produkcja to szereg nietypowych połączeń ze sobą, z jednej strony mamy ogrywany schemat księdza łowcy potworów i jego walki z demonami, tak jakby innych religii i wierzeń nie było, umieszcza to projekt w dość klasycznej przygodowej formie połączonej nieco z formułą pierwszych Residentów i otrzymujemy z tego teoretycznie coś mocno znanego. Należy jednak zauważyć, że wielkim kostkom towarzyszy także świetna praca kamery, dość dobry humorystyczny klimat, świetna gra aktorska w stylu zabawnego podejścia do Batmana oraz sporo oryginalnych pomysłów. To jednak zalety, które pozwalają mi bardzo dobrze ocenić ten tytuł.
The Padre to mały w skali projekt, ale pomimo tego znajdziemy w nim sporo jakości.
Taka formuła pozwoliła mi miło spędzić kilka godzin, przebiegających zazwyczaj z dużym wciągnięciem się. Nie przeszkodziło mi nawet zagubienie, choć nie zaprzeczę, że podpowiedzi nie są najlepszą stroną gry.
Dziękujemy twórcom i wydawcy za udostępnienie kopii recenzenckiej
Testowaliśmy wersję na komputery osobistych (Steam).