Thriller czy też horror psychologiczny to rzekłabym najbardziej popularny podgatunek przygodowy, który w ostatnim czasie wiedzie prym na growym rynku. Motywem przewodnim takich dzieł jest straszenie gracza i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, niejednokrotnie przez częste jump scare'y. Są jednak takie gry, które bać nam się pozwalają, ale robię to
niezwykle subtelnie, czasami zupełnie zaskakująco, a temat grozy pokazują sposobem poprowadzenia fabuły i nieco inaczej zaprezentowaną grafiką. W takiej właśnie formie do tematu podchodzi studio
Super Sexy Software, które w kwietniu tego roku zadebiutowało z przygodowym thrillerem psychologicznym
The Shattering. Dzięki uprzejmości twórców i wydawcy, jakim jest studio
Deck13, miałam przyjemność sprawdzić ów tytuł i bliżej Wam go opisać w niniejszej recenzji.
Bohaterem opowieści, która odsłaniana jest graczom bardzo powoli, choć systematycznie, czasami z zaskakującymi zwrotami akcji, jest John Evans, mężczyzna o którym na początku wiemy tyle, iż uległ wypadkowi. Efektem tragicznego wydarzenia są zaniki pamięci. Wspomnienia z jego życia zostały zatarte albo rozmazane, kłamstwo miesza się z prawdę, ułuda i fałsz z tym co prawdziwe i realne. John wymaga pomocy, musi w jakiś sposób połączyć przeszłość z teraźniejszością, ze zbioru kłamstw, niedopowiedzeń i niedomówień odsiać ziarenka prawdy. Wszystko by przypomnieć sobie co się mu przytrafiło, przypomnieć sobie jej imię. W procesie powrotu do normalności pomaga naszemu protagoniście lekarz, który wprowadza swojego pacjenta, w tym wypadku Johna, w stan przypominający hipnozę. W niej to Evens, wiedziony głosem doktora próbuje, wędrując po swoim własnym umyśle, poskładać strzępki wspomnień, które jak klocki rozsypały się po jego życiu.
Zdawałoby się, że historia opowiedziana w
The Shattering jest już znana, z wielu podobnych przygodówek, w których to bohater mierzy się z rodzajem amnezji, nie wie kim jest, co się stało i dlaczego jest tak, jak jest. Opowieść znana jak świat, po raz kolejny została wykorzystana, z tą różnicą, że im dalej zagłębiamy się w opisywaną przeze mnie grę, tym ta okazuje się być bardziej nieprzewidywalna, zaskakująca , a nawet w pewien sposób przygnębiająca.
Cóż mogę rzec, nie jest to growa produkcja, która może spodobać się wszystkim graczom i to z kilku względów. Po pierwsze pewien przygodowy niedosyt czuć mogą Ci grający, którzy od gier fabularnych, przygodowych, oczekują jakiś umysłowych wyzwań. W
The Shattering takowych nie uświadczą, bowiem oprócz przeszukiwania lokacji celem odnalezienia jednego z przedmiotów, obejrzenia go i przypomnienia sobie fragmentu z życia Johna, tak naprawdę rozgrywka skupia się tylko na eksploracji. Tytuł, który mam przyjemność recenzować to
klasyczny symulator chodzenia, który został wzbogacony o elementy dreszczyku.
I nie jest to dreszczyk, który będzie wywoływał w nas na tyle emocji, byśmy z nerwów obgryzali paznokcie, czy skakali na krześle przed monitorem. Tu mogą zawieźć się Ci, którzy liczyli na straszną rozgrywkę pełną emocji. Nic takiego w grze nie znajdziecie, bowiem ta
skupia się bardziej na psychologicznym aspekcie człowieczeństwa, na dwoistości ludzkiej natury, na grze pozorów. To w jaki sposób zostało to w
The Shatering pokazane, jest chyba najbardziej intrygującą i najmocniejszą stroną tejże produkcji. Jeśli nie potrzebujecie się bać, a lubicie opowieści, które zaskakują, to ta gra właśnie to Wam zaprezentuje.
Niektórzy mogą także czuć pewien rodzaj niesmaku, który momentami wyraźnie się przez grę przebija. Zdarzało mi się na chwilę w grze przystawać, zastanawiając się co się właśnie wydarzyło. A trzeba sobie powiedzieć, że mimo pewnej pustki w grze, dzieje się bardzo dużo.
A jest tak dlatego, iż odsłaniając wspomnienia, które związane są z miejscem, przedmiotem, sytuacją, poznając je bliżej, coraz bardziej rozbudowujemy grę. Otoczenie, które nam towarzyszy, którego my jesteśmy uczestnikami, stopniowo coraz bardziej się powiększa, staje się pełniejsze, bardziej obfite i wbrew pozorom coraz silniej tajemnicze i dziwne.
Wielu z Was, jeśli tylko dacie grze szansę, zaskoczyć może nieco zakończenie tejże przygodówki, które nie do końca może być satysfakcjonujące. Trzeba jednak spojrzeć na rozgrywkę całościowo i bardzo indywidualnie. Otóż
The Shattering wpisuje się w
klasyczny thriller psychologiczny, w którym nic, dosłownie nic nie jest od razu podane na tacy, a sposób interpretacji fabuły, twórcy pozostawiają samym graczom.
Kolejną mocną stroną tejże produkcji jest jej graficzny styl, który przełamuje pewne standardy thrillerów, tudzież dreszczowców w formie klimatycznego horroru, jakim niewątpliwie jest wspomniana przeze mnie growa produkcja. Podstawą graficznego wykonania jest tu bowiem biel, wszechobecna, zalewająca nas, momentami przełamywana innymi kolorami, mającymi za zadanie podbić dramatyzm sytuacji. Przyglądając się grze pod kątem wizualnego aspektu, w połączeniu z udźwiękowieniem, ma się nieodparte wrażenie, że jesteśmy świadkami kinowego dramatu, w którym walka z samym sobą, ze swoimi słabościami i charakterem jest niestety bardzo złożona i trudniejsza niźli się nam na początku zdawało.
Pustka, przygnębienie, samotność, wydają się być w kolejnych aktach, na jakie gra jest podzielona, coraz bardziej dominujące i uprzykrzające życie, potęgowane przez brak w grze innych postaci. Zamiast ludzi widzimy manekiny, słyszymy jakieś głosy, szepty, czyjąś dyskusję, a od początku towarzyszy nam prowadzący nas w growe nieznane głos doktora. Wszystko jest w pewien sposób niedopowiedziane, zagadkowe i choć ważne przedmioty twórcy postanowili odpowiednio oznaczyć (mają inny kolor), to tak naprawdę musimy sobie radzić sami, stawiając na naszą wyobraźnię, empatię, umiejętność współodczuwania, logikę nieco spychając na dalszy plan. Jesteśmy bowiem w umyśle kogoś, kto nie tyle nie pamięta tego co się wydarzyło, ale i nie potrafi poradzić sobie sam ze sobą i w chwilach trudnych, niezrozumiałych i traumatycznych, reaguje dość impulsywnie, nadwrażliwie i niespokojnie, co w grze jest obrazowane między innymi drżeniem obrazu czy rozmazaniem go.
Najmocniejszą stronę
The Shattering, pomijając oczywiście oprawę graficzną, która jest jednocześnie
realistyczna co surrealistyczna, jest dramatyzm i umiejętność wyprowadzenie gracza na manowce i to nie te eksploracyjne, a psychiczne, psychologiczne. Ponieważ z natury lubię zagłębiać się w psychologię, cenię sobie analizowanie i potrafię z błędów wyciągać wnioski, dlatego też sposób poprowadzenie rozgrywki sprawiał mi jakiś rodzaj frajdy, choć sama fabuła bywa bardzo ciężka i mroczna. Nic co wydaje się nam prawdziwe, wcale nie musi takim być, przeszłość jest zagadkowa, teraźniejszość zamazana a przyszłość tajemnicza. Całość jawi się jako skąpana w mrokach kłamstw i niejasności, z których wydobyć się na powierzchnię czasami jest bardzo trudno.
Co jeszcze można przypisać tejże przygodówce na plus. Otóż to, że jest dostępna w polskiej wersji językowej, w formie napisów, co w obecnych czasach nie jest wcale takie oczywiste. Niestety grałam w wiele gier, także polskich, które ojczystej lokalizacji językowej nie posiadały, co dla mnie jest strzelaniem sobie w stopę. Cieszy mnie zatem, że mogłam zmierzyć się z rozgrywkę w polskiej wersji, tym bardziej, że trzon fabuły to właśnie tekst, to na nim skupia się dramatyzm i dreszczyk emocji, którym gra jest przepełniona.
Cóż mogę napisać w podsumowaniu
The Shattering? Chyba tylko to, że nie jest to tytuł dla wszystkich.
Zdecydowanie lepiej poczują się w nim miłośnicy symulatorów chodzenia z zamiłowaniem do filozoficznego, psychologicznego rozpatrywania ludzkiej natury. Brak zagadek, nastawienie na niepodpowiedzenie, mieszanina prawdy i fałszu i ciekawa zabawą bielą i jej odcieniami to tylko część tego co gra ma do zaoferowania. Cieszy polska wersja językowa, smuci dziwne zakończenie i częściowa niespójność. Na plus zaskoczenie i rodzaj niedosytu, który cenię sobie po przejściu przygodówki szczególnie mocno. Jeśli nie lubicie się bać za bardzo, a ciekawi jesteście jak poprzez zabawę formą i grafiką można tworzyć gry grozy, to oczywiście polecam sprawdzić
The Shattering, bo zapewne może się Wam spodobać.
Bardzo dziękujemy Super Sexy Software i Deck13 za udostępnienie gry do recenzji!
Testowaliśmy wersję gry na komputery osobiste PC na Steam.