Detektywistyczne klimaty z pewnością niejednemu z Was kojarzą się przede wszystkim z wieloma serialowymi i filmowymi postaciami, włącznie z ich literackimi pierwowzorami, takimi jak Sherlock Holmes. To właśnie jego przygody ostatnio ekranizowało ukraińskie studio Frogwares. Po siedmiu bardzo solidnych tytułach z najbardziej znanym detektywem przyszedł czas na coś świeżego, czym miało być
The Sinking City bazujące na atmosferze i rzeczywistości wykreowanej przez legendę H.P. Lovecrafta. Już pierwsze materiały jasno dawały nam znać czego się możemy spodziewać po grze, w której wpływ ”
Przedwiecznych” będzie się mieszać z gęstą atmosferą detektywistycznych wyzwań. Frogwares wybrało się w daleką podróż, która miała dostarczyć graczom wyjątkowe pomysły i świat, dzięki któremu nic nie będzie takie oczywiste jakbyśmy tego oczekiwali.
Co ostatecznie z tego wyszło? Jak zmieniła się rozgrywka? Czym studio zdecydowało się nas zaskoczyć i jak realnie prezentuje się zasięg mocy nie z tego świata? O tym przeczytacie w poniższej recenzji, do której Was zapraszam!
Powódź okazała się dopiero początkiem...
Nasz protagonista pewnego dnia przybywa do Oakmont, gdzie został wezwany przez pewnego jegomościa. To na jego wezwanie przybywamy, chcąc przy okazji samodzielnie zapoznać się z tajemnicą wizji i koszmarów, które targają wieloma osobami z całych Stanów Zjednoczonych, w tym także naszym protagonistą. Zanim rozpoczniemy zasadnicze śledztwo, podejmiemy się wcześniej jednak koniecznych działań. Te związane są z panem Robertem Throgmortonem i jego synem, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Bierzemy się zatem za pierwsze zadanie, przy okazji starając się poznać swoje umiejętności i możliwości, z których będziemy mogli skorzystać. Przy okazji dowiadujemy się co i jak działa z poziomu rozgrywki. W każdym bądź razie w ten sposób rozpoczyna się nasz samouczek, podczas którego odkrywamy jak przebiegają śledztwa, jak możemy działać i co możemy osiągnąć.
Wybieramy się do znajdującego się obok domu, gdzie rozpoczynamy przegląd wskazówek oraz śladów i dowodów, które nie są wszystkim dostępne do ujrzenia. W końcu nasz protagonista dysponuje specjalną mocą, która umożliwia bliższe przyjrzenie się sytuacji panującej niegdyś w tym miejscu. Gdy uda nam się zebrać kluczowe dane możemy wykonać pewnego typu retrospekcję. Ta składa się ze scen, które musimy numerycznie ułożyć zgodnie z poprawną kolejnością. Uzyskany efekt zapewnia nam spójny obraz koncentrujący się na dokładnym pokazaniu co się działo. To dzięki tej umiejętności wiemy nie tylko co się działo, ale także co powinniśmy zrobić dalej. W tym wypadku przemieszczamy się do innego budynku i tam przekonujemy się o tym, że niektóre rzeczy mogą być schowane za ścianą czy przedmiotami na stołach. Na późniejszym etapie nasze zmagania w celu odnalezienia prawdy będą o wiele bardzo rozbudowane, a my będziemy musieli skorzystać z zasobów miejskich, aby móc odnaleźć kolejne elementy “układanki”. Ten pomysł wydawałby się bardzo dobry, jednakże jego wykonanie niestety nie podołało. Szkoda, że nie zdecydowano się wybrać jednak trochę innego systemu poruszania się, ponieważ obecny styl nie dodaje niczego wartościowego, a psuje wczuwanie się w rolę detektywa. Ogólna opowieść jest naprawdę dobra, choć największe wrażenie na mnie zrobiły niektóre śledztwa oraz mini opowieści w ich ramach, które potrafiły przerazić, miały niezły emocjonalny wkład lub potrafiły zaskoczyć. W trakcie lekko się zmienia atmosfera, co jest moim zdaniem nieco trochę zbyt odległe, jednakże można przymknąć na to oko. Ot, spróbowano zrobić coś przyjemnego i moim zdaniem warto to mimo wszystko docenić.
Przesłuchania to proste dialogi, które w zasadzie niczym specjalnym się nie wyróżniają i niekiedy z resztą są przesadzone. Bywają jednak takie cyfrowe rozmowy, które okazują się być bardzo interesujące oraz na tyle wyjątkowe, że po prostu chcemy je poznać wraz z kolejnymi fragmentami zadania. Zasługi powinny trafić także do twórców odpowiedzialnych za zaprojektowanie postaci, pośród których znaleźć możemy prawdziwe perełki pod różnymi względami.
Równy i nierówny poziom opowieści...
Główna kampania to około 20 godzin rozgrywki, w trakcie której zapoznać się możemy z kilkoma naprawdę intrygującymi historiami, które zostały świetnie zarysowane i doskonale uzupełniły się z ogólną atmosferą przedwiecznych potworów oraz szaleństwa wynikającego z ich wpływu oraz działania na zwykłych mieszkańców. Trzeba przyznać, że główne śledztwa są w większości zaskakujące i pozytywnie pozostają nam w pamięci. Mniej więcej tyle samo czasu spędzimy także na poboczne zadania, przy czym w tym wypadku poziom niestety jest mocno kontrastowy, w efekcie czego nie dość, że często robimy to samo to w dodatku często niestety nie zostało to powiązane z odpowiednią historią. Czasem są jednak pozytywne wyjątki, które bez wątpienia zapewnią Wam atrakcyjną opcję.
The Sinking City posiada kilka znakomitych momentów i pomysłów, które bez wątpienia zapewnią Wam okazję do zaznajomienia się z absolutnie niewiarygodną ilością wyśmienitego klimatu, który wylewa się niemalże z każdej notatki, wypowiedzi oraz miejsca. Widać, że przemyślano tę kwestię na wielu poziomach oraz zdecydowano się umieścić nawiązania i powiązania w pasujących im miejscach i momentach. To właśnie ten element stanowi największą zaletę tego tytułu, szczególnie z uwagi na to jak wiele misji potrafi nas wciągnąć.
Niestabilny poziom, dobrej zabawy.
Jeżeli mieliście już do czynienia z ostatnimi grami o Sherlocku Holmesie od tego studia to w kwestii rozgrywki w dużej mierze wiecie jak będzie przebiegać zabawa i czego się możecie po niej spodziewać. Otrzymujemy zadanie przeprowadzenia śledztwa udajemy się na miejsce, które musimy zlokalizować na mapie, udajemy się tam, sprawdzamy określone miejsce, czasem mierzymy się z potworami lub z rzadka także z ludźmi, przy okazji poszukując także zasobów oraz kolejnych poszlak, które pozwolą nam uzyskać dostęp do cennych informacji i śladów potwierdzających gdzie musimy się udać. Czasem znaleźć możemy jedynie kilka informacji, które nie odpowiedzą nam na pytanie, gdzie jest na przykład oskarżony. W takich warunkach musimy się udać do odpowiedniej instytucji (komisariat, biblioteka, urząd miasta czy szpital), aby tam zajrzeć do ich archiwów i odkryć prawdę lub optymalny punkt poszukiwań. Następnymi krokami są często przesłuchania, oczyszczania różnego typu miejsc z zagrożeń oraz odtwarzanie wydarzeń zgodnie z kolejnością scen, staramy się korzystać z naszych specjalnych mocy oraz składamy wszystko w całość, dzięki czemu ostatni etap lub dwa realizowane są zgodnie z tym co wywnioskowaliśmy z zebranych dowodów. Nie musimy ich wszystkich zebrać, lecz część z nich posiada aspekt moralnych wyborów, które niestety w ogóle nic nie zmieniają.
Przyjemnym i ciekawym pomysłem jest poszukiwanie informacji z różnych urzędów, przy czym docieranie do nich i poruszanie się naszego bohatera przebiega zbyt długo i jest zbyt męczące przez ręczną konieczność przytrzymywania przycisku sprintu, z którego korzystać będziemy przez cały czas. Wybieranie odpowiednich rozdziałów i tematów umożliwia nam atrakcyjne przemyślenie tego co powinniśmy zrobić i jak określić, aby uzyskać kolejną dawkę wiedzy o przeszłości czy teraźniejszości. To przyjemna alternatywa, która niestety pozostała trochę zaprzepaszczona. Szkoda, że nie zdecydowano się na zwiększenie znaczenia oraz rozbudowy danych i powiązania wiedzy w taki sposób, abyśmy musieli łączyć ze sobą informacje z dwóch czy trzech różnych punktów. Szkoda, dobrze że choć samą ideę warto docenić, ponieważ stawia ona jednak przed graczami konieczność pomyślenia, pokombinowania oraz samodzielnego radzenia sobie z problemem.
System walki jest dość prosty, choć dostępne bronie i narzędzia zapewniają nam sporo okazji do zabawienia się z przeciwnikami. Ci nie są zbyt inteligentni, choć bywają strasznie agresywni i w razie braku celności potrafią nas wyeliminować i zmusić do powrotu do punktu zapisu czy do ostatniego punktu kontrolnego. Nie ma tutaj żadnej rewelacji, choć bez wątpienia jest sporo atrakcyjnych pomysłów i trudności, z którymi będziemy musieli sobie poradzić. Trzeba przyznać także, że musimy się nieźle starać, ponieważ obrażenia często dotyczą jedynie naprawdę celnych strzałów.
Rozgrywka w
The Sinking City stanowi rozwinięcie formuły znanej nam z Sherlocków, przy czym niestety nie oferuje ona zbyt wielkiej ilości rewolucyjnych zmian. Udało się stworzyć niezłą walkę, choć ta źle jest od początku prezentowana. To niestety coś małego, ponieważ niektóre rozwiązania są naprawdę staroszkolne i zdecydowanie powinny być poprawione. Można takie elementy jak poruszanie się po mapie czy projektowanie połączeń pomiędzy nimi, wykonać lepiej i konkurencja już nie raz to zrobiła. Wybory w tym wypadku w ogóle nie mają znaczenia i ich pojawienie się w takiej formie jest wręcz szkodliwe, ponieważ zniechęca do podchodzenia do zabawy z jakimikolwiek emocjami. W efekcie Frogwares wydaje się nie nadążać z czasami, nie zachowując przy okazji odpowiedniego poziomu dawki realizmu połączonego z uzasadnionym systemem przemieszczania się po mieście. W trakcie swojej rozgrywki bawiłem się bardzo dobrze i muszę się przyznać, że przyjemnie spędziłem czas w Oakmont, przy okazji mogąc się cieszyć atrakcyjnymi pomysłami.
Przy dobrym sprzęcie dostrzeżecie wielkie piękno!
Frogawares nigdy nie słynęło z oferowania gier z najwyższym poziomem, jednakże ich gry zawsze mogły się pochwalić niezłym poziomem szczegółowości i z wysokiej klasy teksturami oraz obiektami. Nie inaczej jest w przypadku
The Sinking City, przy czym w tym wypadku niestety odniosłem wrażenie, że nikt w studiu nie zdecydował się na dokonanie odpowiedniego postępu w kwestii animacji. Te niestety wyglądają dość słabo, przez co nawet tak podstawowe czynności jak bieganie, wchodzenie w interakcje oraz animacje twarzy niestety prezentują się słabo. Zupełnym przeciwieństwem są wstawki wideo, które wyglądają znakomicie i często oferują nam absolutnie znakomite fragmenty i momenty wpadające nam w pamięć. Trzeba przyznać, że w tej kwestii zadbano o zachowanie jak największej ilości detali, które zdecydowanie potrafią zrobić wrażenie. Kreatywność, efektowne sceny oraz ogólny, lekko szalony klimat robią znakomite wrażenie.
Gra może się pochwalić naprawdę nieźle zrealizowaną oprawą wizualną, która nie tylko posiada wspomniane powyżej zalety, ale także dokłada do nich również sporo efektów pogodowych, w tym gęstą mgłę oraz solidne efekty cząsteczkowe i te związane z efektami mocy nie z tego świata.
Udźwiękowienie zostało wykonane bardzo dobrze, dzięki czemu bronie mają swoją moc, wiele czynności podejmujemy bez problemu i zawsze wiemy co się dzieje wokół nas. Trzeba przyznać, że czasem do naszych uszu trafiają także unikalne odgłosy, które bez wątpienia świetnie składają się na ogólną atmosferę. Solidna jest także muzyka i sound design, które zostały odpowiednio ze sobą zgrane, dzięki czemu możemy się nacieszyć świetnym balansem oraz niezłymi utworami podkreślającymi emocje i aktualne wydarzenia w rozgrywce.
W przypadku tego tytułu mogłem testować bardzo mocnego laptopa gamingowego, który pozwolił mi się cieszyć najwyższymi ustawieniami graficznymi bez obawy o optymalizację. Niemniej zauważyłem, że poziom ogólny nie jest najwyższy, a jednak podzespoły mocno się męczyły, zatem nawet w tym wypadku można było spodziewać się lepszego zadbania o skuteczniejsze wykorzystanie mocy poszczególnych podzespołów. Pomimo tego, jeżeli będziecie posiadali odpowiedni sprzęt to bez wątpienia będziecie się mogli cieszyć sporą ilością bardzo dobrze wykonanych elementów, które cieszyć będą nasze oczy znakomitą dawką szczegółów. Bardzo dobra praca została zaliczona, w efekcie czego potrzebne są kolejne prace, które pozwolą większej ilości graczy nacieszyć się grą.
Jak poradziła sobie polska wersja językowa?
Polska wersja w grze zrealizowana została poprzez napisy, prezentujący bardzo dobry poziom. Nie uświadczyłem w trakcie zabawy, aby dostępne były jakiekolwiek błędy czy problemy zarówno w kwestii jakości tłumaczenia jak również w dziedzinie ich mechanicznej implementacji.
Podsumowanie recenzji The Sinking City - Głosy w Waszej głowie to nie przypadek!
Cyonide po raz kolejny postanowiło wznieść się na wyżyny, przy okazji powoli rozwijając pomysły i rozwiązania z poprzednich gier. Umieszczenie tych mechanik oraz systemów w świecie bazującym na dokonaniach H.P. Lovecrafta okazało się świetnym krokiem, który jednak cierpi na jedną kwestię. Ewidentnie zabrakło grze większej dawki wyborów, których konsekwencje miałyby realne skutki. A tak je podejmujemy, lecz koniec końców okazuje się, że bez względu na wybór efekty końcowe są identyczne. Ponadto o ile fabuła i poszczególne zadania są naprawdę intrygujące i niekiedy wypadają znakomicie jak chociażby w przypadku
Spoiler!
kawałka specjalnego kamienia i jedzenia go
, o tyle sam główny protagonista jest całkowicie nijaki. Charles Reed teoretycznie posiada spore umiejętności i doświadczenie, jednakże jego zachowanie jest zbyt mocno poprawnościowego, jego wypowiedzi jak i podejście twórców jest takie, że zamiast nikogo nie obrazić (zapominając, że jak ktoś chce to zawsze będzie się obrażał o cokolwiek) otrzymujemy bohatera, który wygląda jakby się bał niemalże każdego, zauważalnie unika poszczególnych słów i w zasadzie momentami prezentuje się jak totalny wariat. Nagle pojawia się grupa ludzi przypominająca małpy i ryby, a nasza postać stara się na siłę ich nie obrazić, czyniąc to jednak w praktyce. To z resztą mocno kontrastuje z innymi zadaniami, gdzie wypowiedzi są bardzo mocne, wręcz bezkompromisowe.
The Sinking City to dobra gra, która bez wątpienia warta jest uwagi wielu graczy, a z pewnością są to fani dokonań Lovecrafta, którzy znajdą tutaj wiele nawiązań, odniesień oraz bezpośrednich elementów zaczerpniętych z jego mitologii potworów. Atmosfera jest tak gęsta oraz tak mroczna, że cała masa horrorów mogłaby się uczyć od tego tytułu.
Frogwares zdecydowanie może być zadowolone z siebie, ponieważ udało im się zaoferować graczom świetną grę. Szkoda jednak, że nie zdecydowali się obrać postawę mocno defensywnej w wielu kwestiach. Całość zaczęła tracić, przez złe podejście oraz brak poważniejszej próby wprowadzenia rozgrywki na jeszcze wyższy poziom.
Dziękujemy twórcom za udostępnienie kopii recenzenckiej The Sinking City
Recenzowaliśmy wersję na komputery osobiste - w tym wypadku na Acer Nitro 5 (Epic Games Store).