Gry wideo wciąż są bardzo młodym medium, w którym wiele rzeczy można przedstawić w absolutnie unikalny sposób. Nie oznacza to jednak, że twórcy intensywnie eksplorują nowe ścieżki i sposoby opowiadania historii, bądź rozbudowanie doświadczeń oraz przyjemności z grania. Nie wszystkim się to podoba, w związku z czym niektóre zespoły postanawiają wyśmiać ten stan rzeczy.
Studio Galactic Cafe postanowiło podejść do ograniczonych horyzontów gier w sposób dość zabawny. The Stanley Parable pozwala nam się wcielić w tytułowego Stanleya, którego zwykłe wręcz nudne życie zmienia się nie do poznania… Pewnego razu podczas swojej codziennej monotonnej pracy główny bohater orientuje się, że zdarzyło się coś dziwnego o czym do tej pory zupełnie sobie nie zdawał sprawy. Jak się okazało nikogo innego dziś w firmie już nie było, z pewnością zwołane zostało spotkanie, o którym biedak zapomniał, bądź nie słyszał. Wychodzimy zatem z naszego przytulnego pokoju, aby samodzielnie przekonać się co się stało i gdzie się wszyscy podziali. Wyruszamy szlakiem wyznaczonym nam przez liczne korytarze tworzące sporego rodzaju labirynt. Nie jest to wbrew pozorom gra VR, zatem nie uświadczymy tutaj sporej ilości interakcji, gdyż ograniczono je w zasadzie do minimum. Jak na symulator chodzenia jest trochę zbyt mało fabuły… no niby coś tam jest, ale słuchanie lektora rzadko kiedy doprowadza nas do oczekiwanego zakończenia.
Rozgrywka jest mocno ograniczona co wraz z krótkim, możliwym do osiągnięcia zakończeniem może odstraszać od zakupu. Z resztą ciężko jest traktować ten tytuł jak pełnoprawną grę, to w zasadzie bardziej zabawny projekt oferujący coś odrobinę głębszego niż proste dowcipy. Dużą rolę odgrywa tu narrator, w którego wcielił się Kevan Brighting. Spisał się naprawdę dobrze, co w przypadku tak kluczowej roli było podstawą do osiągnięcia założonego pierwotnie celu. Niemalże każdy element został zaprojektowany tak, aby to właśnie on stanowił spoiwo. Całe szczęście zadbano o odpowiedni poziom dopracowania, dzięki czemu The Stanley Parable jest tak bardzo unikatowe. W końcu to właśnie on wprowadza nas do tego świata, wskazuje drogę, której sami nie musimy obierać. Oczywiście zakłócenie pracy mocno go zirytuje, jednakże pamiętajmy, że to profesjonalista pełną gębą. Nic nie spowoduje, że przestanie odgrywać swą jakże istotną rolę, a trzeba przyznać, że musi się zmierzyć z nie lada zadaniem i ciężkimi przypadkami…
Oprawa wizualna nie zachwyca, choć nie można jej uznać za brzydką. Poziom jest dosyć budżetowo-standardowy ze sporym udziałem stylu biurowego. Pomieszczenia są podobne lub bardzo podobne do siebie, wszędzie dominuje prosta estetyka i absolutne poczucie pustki. Z czasem zaglądamy do pewnych miejsc, które zdecydowanie różnią się od pozostałych pod niemalże każdym względem.
Udźwiękowienie w wielkim stopniu zyskuje na pracy wspomnianego lektora, gdyż poza nim w zasadzie jedyne co słyszymy to zwyczajne odgłosy biura. Pojawiają się również pewne niespodzianki, jednakże wynikają one ze spełnienia pewnych wymagań i zrealizowania określonych celów i zadań.
The Stanley Parable to naprawdę ciekawe doświadczenie, które zmarnowało jednak swój komediowy potencjał. Okej, mało jest generalnie gier na rynku, które potrafią szczerze rozbawić, a tutaj zdarzyła się taka a nie inna okazja i w zasadzie została odrobinę zmarnowana. Postawiono na spory udział satyry i być może w przyszłości ktoś pomyśli o kontynuowaniu tego w kierunku w bardziej dosłowny sposób, nie oznacza to jednak, że nie mamy tutaj do czynienia w ogóle z zabawnymi sytuacjami.
Nie sposób jednak nie docenić jak doskonale Galactic Cafe odczytało myślenie, działania i zwyczaje graczy ukształtowane na przestrzeni wielu lat. Być może dzięki tego typu produkcjom nasza branża bardziej doceni i wyprodukuje większą ilość gier stawiających na żarty i szczery humor. Pytam się zatem co się stało i gdzie się podziały tego typu produkcje?
Ciekawa i zabawna gra. Niezłe wykonanie i dobry gameplay to zdecydowane zalety tego tytułu. Galactic Cafe wykonało bardzo dobrą robotę.