Historia Titanica, brytyjskiego transatlantyku, który w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku, podczas swojego dziewiczego rejsu na trasie Southampton-Cherbourg-Queenstown-Nowy Jork zderzył się z górą, a następie zatonął, grzebiąc w zimnym morzu ponad 1500 osób, jest powszechnie wszystkim znana. Tragiczną opowieść przybliżają nam zarówno filmy dokumentalne, jak i fabularne, ale i gry wideo. Z tym tematem zmierzyło się także studio Cyberflix Incorporated, które 1 stycznia 1996 roku wypuściło na rynek przygodówkę zatytułowaną: Titanic: Adventure Out of Time.
Każdy, kto troszeczkę mnie zna, doskonale wie, że nie jestem wielką fanką starych przygodówek, nie zachwycam się ich wykonaniem, nie ekscytuje zagadkami i stylem graficznym. Od jakiegoś czasu jednak systematycznie staram się, jeśli mam tylko okazję urozmaicać moją grową listę o kolejne, tym razem leciwe tytuły. Dlatego też gdy w moje łapki, dzięki uprzejmości gog.com trafiła wyżej wspomniana gra, postanowiłam dać jej szansę. Czy żałuję swojej decyzji? Odpowiedź nie może być w tym wypadku jednoznaczna, ale po kolei....
Fabuła Titanic: Adventure Out of Time jest prosta i rzekłabym typowa dla gatunku adventure. Wcielamy się bowiem w członka angielskiej tajnej służby, który zostaje z niej zwolniony z powodu nie wykonanej misji na Titanicu. Pewnego dnia trafia na pokład statku, by tam wytropić niemieckiego agenta. Spokojne przeglądanie kolejnych dokumentów i notatek przerywa wybuch bomby, który rozlega się za oknem. Z niewyjaśnionych przyczyn nasz protagonista cofa się w czasie trafiając na pokład Titanica zanim ten wypłynął i zatonął. Wędrówka w przeszłość pozwala naszemu bohaterowie na rehabilitację i wykonanie wszystkich zadań tak, by nie dopuścić do katastrofy. Czy tym razem misja się powiedzie? Tego oczywiście zdradzać nie mogę, ale mam obowiązek poinformować Was, że gra ma kilka zakończeń, więc wszystko jest możliwe..... .
Titanic: Adventure Out of Time to klasyczna przygodówka w starym stylu, z wszystkimi jej zaletami i wadami, które pozwolę sobie wymienić skupiając się najpierw na mechanice i interfejsie gry, bo te elementy były przeze mnie zarówno dobrze, jak i źle odbierane. Zacznijmy od mniej przyjemnej części, czyli kontroli nad naszym growym bohaterem. Po pierwsze nie wiemy jak ów osobnik wygląda, a po drugie, co jest ciekawe i zarazem irytujące, strasznie szybko się porusza praktycznie przemykając przez kolejne niezliczone korytarze Titanica. Sprawia to, że czasami odnosi się wrażenie, że coś zostało pominięte, niezauważone albo zignorowane. Owszem, mam świadomość, że to "płynięcie" przez lokacje jest typowe dla gier lat 90-tych ubiegłego wieku, ale w wypadku tej pozycji wyjątkowo to razi i przeszkadza, bo oprócz przedmiotów, które zbieramy, naszej uwadze nie powinny umknąć także porozrzucane po lokacjach notatki.
Jest jeszcze jeden spory problem tej przygodowej produkcji, jej rozgrywkowa dwoistość i to w tym złym słowa znaczeniu. Być może marudzę, a efekt nierówności był przez twórców zamierzony, ale odniosłam wrażenie, że gra jest wyraźnie podzielona na dwie zupełnie różne grywalnie części. W pierwszej spokojnie wędrujemy przez kolejne lokacje, rozwiązujemy zagadki, rozmawiamy i robimy wszystko to, co w przygodówkach jest naturalne, do pewnego czasu, niestety....... Po zderzeniu z górą lodową czar spokoju pryska jak bańka mydlana. Od tej chwili działamy na czas. Ktoś pewnie z Was rzuci teraz zdanie...."No tak, ale przecież czas na Titanicu miał ogromne znaczenie, w końcu ludzie ratowali coś, co mają najważniejsze, życie" . Zgodzę się, ale.... . W tym momencie właśnie wychodzą na wierzch wszystkie niedociągnięcia gry, wszelakie braki i błędy, które w sposób bardzo bolesny wpływają na rozgrywkę czasami uniemożliwiając wykonanie zadania, doprowadzając do tego, że misja naszego bohatera kończy się fiaskiem. Na wszelkie czasówki i tym podobne gonitwy reaguje alergicznie i jeśli takowe występują to gra od razu traci w moich oczach, a ja odejmuje jej jeden, a może nie tylko jeden cenny punkcik.
Jak wiecie przygodówki to przede wszystkim dialogi, które w istotny sposób wpływają na grę, posuwają fabułę do przodu, ale i pozwalają poznać zarówno protagonistę, którym kierujemy i postaci, z którymi się zaznajamiamy podczas growej wędrówki. Titanic: Adventure Out of Time jest takowymi rozmowami wypełniony po brzegi. Ech... gadamy, gadamy i jeszcze raz gadamy. Z początku te wydają się być ciekawe, lecz kolejne niekończące się linie dialogowe zaczynają nie tylko nużyć, ale i denerwować, tym bardziej, że nie da się ich pominąć. Oj... przegadana to gra, a to, co tu kryć, niedobrze.
Wymieniłam wady, więc pora przejść do zalet, a tych również trochę tu znajdziemy, zaczynając od klasycznego interfejsu i prostego sterowania, fajnych zagadek, po pewne urozmaicenie rozgrywki, o którym zaraz więcej napisze.
Wprawdzie gra jest klasyczną przygodówką, ale nie jest point & clickiem, co w tym przypadku wcale nie jest jej wadą, a raczej typowym zabiegiem stosowanym w grach z tych lat. Bohaterem poruszamy za pomocą klawiszów WSAD, a przedmioty i interakcję z nimi oraz zagadki wykonujemy myszą. Czynności te są dość płynne, bez większych zacinek i przestojów, poza kilkoma lokacjami.
Na uznanie zasługuje przejrzysty opis sterowania wykonany jak urządzenie sterownicze na statku, ciekawie wyglądające menu w postaci koła ratunkowego, w którym znajdziemy zapisy gry, jej otwarcie, wyjście, pomoc. Twórcy nie zapomnieli także o mapie statku, która ułatwia poruszanie po dość obszernym Titanicu.
W Titanic: Adventure Out of Time wprowadzono też bardzo interesujące rozwiązanie. Otóż grę można przejść na dwa sposoby, czyli tradycyjny, w którym czekają nas zadania do wykonania kończące się jednym z wielu zakończeń lub nieco odmienny, w którym po wybraniu opcji "Tour" możemy swobodnie wędrować po statku, eksplorować kolejne pokoje i lokacje, poznawać historię Titanica, rozmawiać, czytać notatki, nie wykonując po drodze żadnych zagadek logicznych i nigdzie się nie spiesząc. Ot taka spokojna przygodowo-naukowa wędrówka, co jest myślę, bardzo fajnym pomysłem.
Całkiem porządnie na tle całości wypadają zagadki logiczne, nad którymi należy troszeczkę pomyśleć, pokombinować, a niektóre z nich wymagają od nas nie tylko sprytu, ale i spostrzegawczości i przede wszystkim logicznego myślenia. Wszystkie świetnie wpasowują się w fabułę i klimat panujący na Titanicu.
Przeciętnie, bo w sposób dostateczny oceniona została przeze mnie warstwa dźwiękowa oraz muzyczna owego tytułu, która ani nie zachwyca, ani nie odrzuca, ona po prostu jest, czasami mocniej, a czasami słabiej dając o sobie znać. Całość jednak wkomponowuje się w to co widzimy na ekranie i myślę, że idealnie pasuje do gier lat 90-tych.
Z czego w Titanic: Adventure Out of Time możemy korzystać najbardziej? Co oprócz zagadek logicznych sprawi nam największą przyjemność? Zdecydowanie odkrywanie historii, która jest niezwykle ciekawa, zapewni nam wartką akcję z wieloma jej zwrotami , a co najfajniejsze doprowadzi do jednego z wielu zakończeń, co zawsze w grach, szczególnie przygodowych jest bardzo mile widziane.
Na koniec zostawiłam sobie opisanie grafiki, o której wspominać mam obowiązek, a o której ciężko mi się obiektywnie wypowiedzieć. Na początku tekstu nadmieniłam, że nie jestem fankom starych gier, a skoro tak jest, to domyślacie się, że nie ograłam ich zbyt wiele, więc to, czy grafika w Titanic: Adventure Out of Time zachwyca, czy też nie, jest w moim przypadku trudne do oceny. Biorąc jednak pod uwagę standardy gier z lat 90-tych i współczesne przygodówki skupiające się na pikselach, śmiem twierdzić, że mogła być ona w okresie świetności gry uznawana za, użyję kolokwializmu, "powalającą", więc przyjmujmy, że taka jest. Co tu dużo mówić, jest w miarę szczegółowa, odpowiednio kolorowa, dokładna, jest po prostu wyrazista.
Cóż mogą napisać w podsumowaniu? Titanic: Adventure Out of Time to rasowa przygodówka, która nie uniknęła wad i pewnych niedoróbek, na które fan starszych gier zdecydowanie przymknie oko, a reszta graczy wybaczy, stawiając na plan pierwszy ciekawą fabułę i równie fajne zagadki logiczne. Lubicie taki rodzaj zabawy, kręcą Was starsze tytuły przygodowe, chcecie poznać historię Titanica z innej perspektywy i obejrzeć kilka zakończeń jednej i tej samej gry? Jeśli tak, to nie ma co się zastanawiać. Kupujcie, grajcie i bawcie się dobrze!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Temat zawsze bedzie w cenie pytanie tylko jak sie uda go przekazac.