Przypomniala mi sie tak smieszna gierka North&South w latach 90tych :)
Amerykanie, choć to stosunkowo młoda nacja, posiada w swojej historii nie mało wojen i wojenek. Zaczęło się dość prozaicznie od przybycia na tereny kontynentu amerykańskiego wikingów, a dokładnie Islandczyków, którzy się trochę zgubili podczas wygnania na Grenlandię.
Potem już jakoś poszło, najpierw Krzysztof Kolumb w 1492 roku dotarł do plaż Portoryko, potem Giovanni Caboto dotarł do dzisiejszego stanu Maine. Caboto służył Królowej Anglii, która w związku z tym rościła sobie prawo do ziem Ameryki Północnej. Kolejnym żeglarzem był Juan Rodriguez Cabrillo, który odkrył Kalifornię. W 1565 roku to Hiszpanie jednak zbudowali pierwszą europejską osadę, St. Augustine, która istnieje do dzisiaj. Anglicy natomiast osiedlili się w 1607 roku zakładając Jamestown. Dalej już jakoś się to toczyło i Europejczycy lądowali na kontynencie amerykańskim i rościli sobie prawa do niego, nie przejmując się rdzennymi mieszkańcami.
Anglojęzyczne podstawy dzisiejszych Stanów Zjednoczonych dali jednak koloniści przybyli w 1620 roku na statku Mayflower, którzy osiedlili się w dzisiejszym Plymouth. Koniec wieku XVIII był przełomowy dla powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki, kiedy to 13 kolonii przeciwstawiło się rządom Anglii (słynna herbatka bostońska). Zbrojny opór zakończył się wraz z ustanowieniem Deklaracji Niepodległości, a Ameryka zaczęła się rozrastać jako jeden naród.
Do czasu, aż w latach 1861 – 1865 wybuchła wojna domowa. Konflikt wywołał podział polityczno – gospodarczy jaki nastąpił w kraju, inny na północy i inny na południu. Skutkiem politycznym wojny domowej było zjednoczenie na powrót kraju i umocnienie struktur państwowych, a społecznym likwidacja niewolnictwa. Historia wojny secesyjnej, bo taką nazwę przyjęła ta wojna domowa, jest bardzo ciekawa. Była to jedna z najkrwawszych kampanii bratobójczych, a w działaniach wojennych uczestniczyli nierzadko wspaniali generałowie, oficerowie oraz zwykli żołnierze, których odwaga i hart ducha niejednokrotnie dawał o sobie znać na polu bitwy.
Naprzeciwko siebie stawali nawet bracia, którzy chwilę wcześniej prowadzili wielkie farmy, a stosunek do niewolnictwa podzielił całe rodziny. Dlatego też twórcy filmowi, pisarze jak i producenci gier wideo i planszowych zainteresowani są nadal tym tematem. Głównie ze względu na niesamowite taktyki używane przez dowodzących obu stron (Robert Lee – Wojska Konfederacji czy Ulysses S. Grant – Wojska Unii). Ich strategia oraz genialność podejmowanych decyzji sprawiły, że do tej chwili są wzorami na amerykańskich uczelniach wojskowych. My jednak zajmiemy się okresem wojny domowej od strony gier wideo.
W to mi graj, czyli wojna secesyjna na ekranie komputera
Jak wspomniałem, o wojnie secesyjnej powstawały filmy i seriale (słynny jest chociażby serial Północ – Południe), książki oraz gry wideo. Te ostatnie interesują nas najbardziej, a których wbrew pozorom jest naprawdę mnóstwo. Od niezapomnianej North&South (prosta rozgrywka na mapie USA ujęta dość luźno i żartobliwie), poprzez serię Civil War i American Civil War, aż po właśnie Ultimate General. Nierzadko na warsztat była brana słynna bitwa pod Getysburgiem i stanowiła osobne gry (Ultimate General: Gettysburg). Tym razem przyjrzymy się jednak innej odsłonie - Ultimate General: Civil War.
Wojna na poważnie
Ultimate General: Civil War to taktyczna gra wojenna, w której wcielamy się w jednego z generałów wojny secesyjnej i mamy możliwość wzięcia udziału w najsłynniejszych bitwach historycznych tego okresu. Tych znalazło się aż 50, w tym wszystkie są niesamowicie wiernie odwzorowane. Od momentu odpalenia gry widzimy, że jest pełna realizmu, biorąc pod uwagę nie tylko rozgrywkę, ale także złożoność poszczególnych map, a te oparte są o zdjęcia satelitarne oraz mapy pochodzące z tamtej epoki. Za produkcją stało studio GameLabs, których wcześniejsze dzieło Ultimate General: Gettysburg zostało bardzo dobrze przyjęte. Civil War zostało wydane tylko na komputery osobiste PC.
Rozgrywkę widzimy w rzucie izometrycznym, a każda bitwa czy choćby niewielkie starcie, są toczone na niesamowicie dużych mapach, które można mierzyć w setkach kilometrów. Autorzy dają graczowi jednak mnóstwo opcji do wyboru, od całych zręcznie zaprogramowanych kampanii, poprzez wybór jednej z historycznych bitew (np. pod Shiloh, pod Bull Run czy Cold Harbour), aż po stworzenie własnego scenariusza i bitwy. Wybierając kampanię na początku musimy ustalić kim jesteśmy.
Mianowicie wcielamy się w syna, który chciał iść w ślady ojca i zapragnął sławy, a przy okazji przysłużył się ojczyźnie. Po tym małym wprowadzeniu, a trzeba powiedzieć, że w tle słyszymy przemówienia m.in. Lincolna, krok później decydujemy co umiemy. Jako świeżo upieczony oficer możemy wybrać nasze umiejętności takie jak taktyka, strategia czy logistyka oraz czy bardziej czujemy się piechociarzem czy kawalerzystą. Wybór każdej z opcji ma znaczenie w szerszym spectrum rozgrywki (np. przy wyborze taktyka nasz poziom organizacji wzrasta o jeden, a potem np. oficera artylerii poziom logistyki i leczenia podwyższa nam się o 2 oczka).
Potem oczywiście musimy określić stronę konfliktu czy bardziej Konfederaci albo jednak Unia i na koniec pozostaje nam jeszcze poziom trudności - porucznik, brygadier oraz generał. Przy wyborze poziomu trudności należy zwrócić uwagę, że przy poruczniku otrzymujemy więcej złota i posiłków, a przeciwnik jest słabszy, natomiast przy generale mniej złota, czekają nas silniejsi przeciwnicy, ale możemy wybrać opcję tryb legendarny (armie prowadzone przez AI są jeszcze silniejsze, lepiej wyposażone i wysyłane są przez nią do boju tylko najlepsze jednostki i jest to tryb tylko i wyłącznie dla hardcorowców). Potem pozostaje nam tylko wpisanie naszego imienia, a poniżej zobaczyć możemy statystyki ustanowione przez nasze wybory.
Chciałbym zwrócić Wam uwagę, że każdy wybór ma przypisaną pewną opowieść i tak np. wybór piechoty opowiada, że służyliśmy jako oficer piechoty w bitwie pod Monterrey i świetnie prowadzimy ataki w miastach. To są takie ciekawe smaczki, które można napotkać w grze, a to z kolei doskonale wprowadza gracza w klimat tamtych dni. Kolejną opcją rozgrywki są bitwy historyczne. Tutaj wybieramy po prostu jedną z bitew, potem stronę konfliktu no i jesteśmy przenoszeni na pole bitwy, gdzie zabawa jest oparta na danych chwilach walki. Następną opcją jest rywalizacja według własnego widzimisię.
Do dyspozycji mamy więc albo gotowy scenariusz albo piszemy własny. Przy pierwszym rozwiązaniu wybieramy intersującą nas pozycję, potem otrzymujemy zasób gotówki i początkowy stan wojsk, który oczywiście możemy modyfikować za odpowiednią kwotę. Wyborów jest sporo, od doboru broni, rodzaju jednostki, poprzez decyzję odnośnie którego z dostępnych oficerów chcemy wystawić. Jeśli jednak zdecydujemy się na stworzenie naszego scenariusza to zaczynamy od wybrania głównodowodzącego generała, a reszta jest identyczna jak przy wyborze gotowego scenariusza, w wielkim skrócie trzeba przyznać, że mamy do czynienia z wielką swobodą wyboru.
Pole bitwy jest jak pizza, wszystko zależy od składników
Niezależnie od naszych wyborów pole bitwy sprawdzi nas i nasze wojska na każdym poziomie. Jeżeli będziemy zwyciężać wzrastać nam będzie poziom reputacji i złota, a to da nam możliwość rekrutacji nowych jednostek, dywizji a nawet całych brygad. W sytuacji odwrotnej ciągle spadające morale spowoduje utratę kontroli i oczywiście zakończy naszą karierę. W trakcie rozgrywki możemy zarządzać pojedynczą jednostką lub wyznaczać cele całym zgrupowaniom. Jednak przy olbrzymiej ilości jednostek nie pozostajemy sami i nasi oficerowie, sterowani przez AI, trochę nas wyręczą, przejmując kontrolę na innymi frontami.
Podczas trwania gry każdy żołnierz zyskuje doświadczenie, a to owocuje skutecznością w trakcie starć. Dotyczy to przede wszystkim oficerów, których ranga zależy od poziomu zaawansowania podwładnych. I najgorszym co może się wydarzyć w trakcie potyczki to strata takiego dopakowanego oficera, a co za tym idzie zniweczenie naszego wysiłku i trudu włożonego w jego rozwój. Cechą charakterystyczną tej produkcji jest głównie realizm jaki doświadczymy w trakcie rozgrywki. Cały arsenał jaki nasze jednostki mają do dyspozycji pochodzi dokładnie z tej epoki i jego efektywność oraz działanie jest wiernie odwzorowane.
Następstwem postawienia na realizm jest też sposób na pozyskiwanie rzadkiego uzbrojenia np. zwykły karabin Pattern wzór 1853 Enield był dość pospolity i produkowany na dużą skalę, ale już zdobycie innej często rzadkiej broni wymagało pozyskania z rąk przeciwnika lub zdobycia jego zapasów. Grając należy skupić się także na analizowaniu terenu i jego topografii. Każda skała, płot czy zabudowanie ma mniejszy lub większy wpływ na poruszanie się lub osłonę żołnierzy.
Różnego rodzaju płotki i zabudowy stanowią niezłą osłonę, wzgórza dają większą szansę na dostrzeżenie wroga jednocześnie pokonywanie ich spowalnia jednostki, a mosty to doskonały punkt do zorganizowania obrony danego obszaru. O ile my potrafimy flankować i atakować z zaskoczenia, o tyle sztuczna inteligencja nie daje się wywieść w pole. Potrafi stosować zaawansowane i realistyczne taktyki wojskowe, a nasi przeciwnicy niejednokrotnie zaatakują z flanki lub wykorzystają słabe punkty w naszej obronie.
Bez kasy świata nie zdobędziemy
Kluczowym elementem w trakcie rozgrywki są jednak zasoby. Wraz ze wzrostem reputacji, jak wcześniej wspominałem, rośnie poziom złota, ilość rekrutów, punktów politycznych wpływów, uzbrojenia oraz oficerów. Każde starcie nawet najmniejsze ma wpływ na poziom tych zasobów. Jeżeli więc weźmiemy jeńców do niewoli to automatycznie wymienimy ich na rekrutów (przysłowiowa wymiana jeńców pomiędzy stronami konfliktu). Wygrana zapewni nam zdobycie wrogich zapasów uzbrojenia, a także tą porzuconą, używaną przez poległych broń wraz z wrogim zaopatrzeniem.
Jednak czy wygramy czy przegramy otrzymamy od rządu kasę i rekrutów (rząd ich wielkości będzie zależał jednak od wyniku starcia). To da nam możliwość zbudowania kolejnego oddziału lub uzupełnienia istniejącego. W większej skali możemy zbudować cały korpus składający się z dwóch dywizji po cztery brygady każda. Jednostek w grze jest całkiem sporo, a ich podstawowy podział to piechota liniowa i lekka, kawaleria i artyleria.
Uzbrojenie każdej jednostki będzie zależeć od pieniędzy oraz roku trwania wojny (z każdym rokiem będzie przybywać różnych rodzajów broni). Od zasobności armijnej kasy będzie zależeć czy lekką piechotę wyposażymy w najlepsze karabiny np. Whitworty za 170$ z zasięgiem 600 i celnością 90 czy najtańsze Huntery. 69 za 25$ z zasięgiem 450 i celnością 25. Możecie wierzyć albo nie, ale takich wyborów i rodzajów uzbrojenia jest cała masa. Jak na jedną wojnę to sporo, a trzeba przypomnieć, że ówcześni inżynierowie prześcigali się w pomysłach czym skutecznie zabijać. Wojna secesyjna była pierwszą wojną z tak rozwiniętą techniką zabijania.
Po wojnie zostają zawsze ślady, czyli podsumowanie
Na tle innych produkcji dotyczących okresu wojny secesyjnej Ultimate General: Civil War wypada naprawdę świetnie. Mnogość opcji wyboru naszych preferencji daje prawdziwą satysfakcję nawet najbardziej wytrawnym strategom, a sztuczna inteligencja każdego z nich przetestuje nas na najwyższym poziomie. Po drugie realizm i jeszcze raz realizm, widać go na każdym kroku. Zaczynając od konstrukcji bitew, poprzez uzbrojenie, zachowanie jednostek, aż po lokacje. Każdy element jest stworzony z niezwykłą pieczołowitością o szczegóły i wierność realiom.
Oprawa graficzna stoi więc na naprawdę wysokim poziomie. Dźwięki wydawane przez broń czy rozkazy oficerów brzmią naprawdę fajnie i realnie, a plusem jest brak właściwie jakiejkolwiek muzyki. Słyszymy tylko i wyłącznie walkę. Jeżeli jesteście fanami gier wiernych historii lub lubicie strategie, musicie zagrać w Ultimate General: Civill War. To produkcja, która powinna znaleźć się w waszej bibliotece gier.
Przypomniala mi sie tak smieszna gierka North&South w latach 90tych :)
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Interesujące jest to, że obecnie postępowi Demokraci kiedyś popierali niewolnictwo.