Przygodówki to taki gatunek, w którym twórcy zabierają nas w podróż pełną przygód, wyzwań umysłowych, w postaci zagadek przedmiotowych i logicznych. To także okazja do poznania wielu ciekawych postaci, i równie intrygujących rozmów. Wśród tytułów z tego gatunku znajdują się gry w rysunkowym stylu, ale także takie, które łączą w sobie dwa style, przedstawiając graczom coś w klimacie rysunku, z czymś w stylu poklatkowego, lalkowego animowanego przedstawienia. Wszystkie te cechy posiada wydana w prawie trzy lata temu włoska gra przygodowa o tytule Willy Morgan and the Curse of Bone Town, za którą odpowiedzialne jest studio imaginarylab.
Willy Morgan and the Curse of Bone Town rozgrywa się w bliżej nieokreślonym czasie, wiemy jednak, że we współczesnych czasach, a jej bohaterem jest oczywiście tytułowy Willy, w tym przypadku nastolatek, którego tata zaginął kilka lat temu w miasteczku zwanym Bone Town. Chłopiec zdążył się do tej myśli przyzwyczaić i wieść wraz z mamą w miarę spokojne życie. To jednak wkrótce się zmienia. Otóż pewnego dnia, wśród sterty listów nasz młody mężczyzna znajduje list, i to nie byle jaki.
Jest to wiadomość napisana przez jego ojca, i co ciekawe, do niego. Wyjaśnia w nim, że jest w niebezpieczeństwie, i prosi swego syna, by natychmiast udał się do Bone Town, gdzie czekać będzie na niego więcej informacji. Wiedziony ciekawością, ale i chęcią odnalezienia rodziciela, Willy kompletuje (i to dosłownie) swój rower, bierze nieco gotówki i rusza na poszukiwaniu tatusia. Wskazówki jakie odnajduje po drodze, i jakie zostawił mu ojciec wskazują, że zaginięcie rodziciela ma drugie, dość niebezpieczne, bo pełne tajemnic dno. Jakie? O tym będziecie musieli już przekonać się sami.
Willy Morgan and the Curse of Bone Town to taka gra, w której możemy spodziewać się wszystkiego tego co jest klasyką w tym gatunku. Rozgrywka toczy się w świecie wykreowanym w pełnyn zagadek i tajemnic sposób, naszą postacią kierujemy za pomocą myszy, a do dyspozycji mamy szereg przedmiotów, klasyczny inwentarz, który finalnie pomaga nam radzić sobie z zagadkami i zadaniami. Ale od początku….
Ważnym elementem każdej rozgrywki jest oczywiście interfejs. W opisywanej przeze mnie grze jest on niezwykle prosty i intuicyjny. Willy’ym kierujemy za pomocą myszy, jednego jej kliknięcia. Gra dobrze się nas słucha, więc podążanie, we wcześniej już ustalonym przez twórców kierunku (tam gdzie strzałki), przebiega dość płynnie. Miejsc interaktywnych w, muszę przyznać pięknych i dość szczegółowych lokacjach, jest sporo, więc pomocą służy podświetlanie interaktywnych punktów. Te aktywujemy w danej miejscówce za pomocą klawisza „spacji” lub poprzez naciśnięcie ikonki w lewym górnym rogu.
Nie brakuje także klasycznego ekwipunku, który został zlokalizowany na dole ekranu. Możemy go otworzyć poprzez poruszanie rolki komputerowej myszki. Do inwentarza trafiają, jak już nadmieniłam potrzebne nam do użycia przedmioty. Podczas zabawy z grą uzbieramy ich sporo, a wszystkie oczywiście wykorzystamy, zarówno w zagadkach przedmiotowych, jak i logicznych. Każdy przedmiot został opisany, a sporą część można ze sobą połączyć. Dodatkowo każda rzecz, jeżeli klikniemy odpowiednim przyciskiem myszki, jest przez naszego bohatera odpowiednio opisana.
W zbieraninie przedmiotów znalazło się także miejsce na mapę, która stanowi ważny element zabawy z grą. Ponieważ lokacji jest tu naprawdę dużo, zatem szybkie przemieszczanie, właśnie za pomocą mapki, stanowi nie tylko pomoc, ale ułatwienie rozgrywki, która sama z siebie nie jest długa. Przejście gry zajmuje nam około 7 godzin. Można zabawę sobie nieco wydłużyć, poprzez oglądanie wszystkiego, klikanie nie wszystko, czy zbieranie wszystkich osiągnięć, a jest ich w grze sporo. Wtedy zapewne rozgrywka może potrwać nawet 9 godzin, wydłużając się w momencie nieco trudniejszych zagadek.
Sama gra nie jest zbyt wymagająca jeśli chodzi o zadania typowo logiczne. Większość naszej typowo przygodowej działalności skupia się na rozmowach z postaciami, tymi podstawowymi, i tymi pobocznymi. Dialogi stanowią ważną i integralną część zabawy, bowiem popychają zabawę do przodu. Szkoda tylko, że opcje dialogowe nie znikają po już raz skończonej rozmowie, zostając tak na wieki i sugerując, że jeszcze na ten czy tamten temat możemy pogadać…..co nie jest prawdą. Najwięcej zagadek koncentruje się na przedmiotach, które musimy najpierw odnaleźć w danej lokacji. Miejsc ważnych i interaktywnych jest sporo, podobnie jak i przedmiotów, więc na nudę i brak działań nie będziemy narzekać.
Willy Morgan and the Curse of Bone Town to nie jest gra, która wymaga od nas wielkiego doświadczenia w przygodowym świecie. Moim zdaniem odnajdzie się w niej zarówno doświadczony przygodomaniak, jak i gracz z owym gatunkiem mniej obeznany. Pomysłowość przygodowych rozwiązań, i wiele innych ciekawych elementów, zaczerpniętych z klasyki tegoż gatunku, można zapisać grze i samym jej twórcom na plus, zważywszy, że jest to debiutanckie ich dzieło. Na dodatek wiele zadań, ale przede wszystkim rozmów może wywołać uśmiech na naszych twarzach, bo oprócz wszędobylskiej tajemnicy, przygodówka ta ma do zaoferowania także sporo humoru, szczególnie dialogowego, ale i sytuacyjnego.
Znajdziemy w niej także wiele odniesień i nawiązań, tak teraz popularnych w przygodówkach. Wykreowany przez twórców świat nawiązuje nie tylko do przygodowej klasyki, ale także do naszych współczesnych czasów, czego wprawny gracz, i często jego równie wprawne oko, nie pominie. Zaletą jest także możliwość ręcznego zapisywania gry, co wcale nie jest już takie popularne w grach, sama nie wiem dlaczego.
Mogę na to pytanie odpowiedzieć natychmiast, i krótko….świetnie. Przygodówka jest bowiem niezwykle urokliwa. Gra stworzona na silniki graficznym Unity, jak już wspominałam łączy klasykę z typowym 3D, ale w formie kukiełkowej. Mamy więc postaci, które przypominają lalki, umieszczone w statycznym, acz niesamowicie dobrze odwzorowanym i niezwykle bogatym w szczegóły świecie. Lokacje są pełne przedmiotów, drobiazgów i wszelakich elementów. Miasto, choć samo w sobie nie tętni życiem, wypełnione jest sklepami, domami i miejscami do których możemy wejść. Dom naszego bohatera ma swój styl, a i inne miejscówki stylem również nie pogardzą.
Rozgrywkę przeplatają animacje, w pełnym 3D, i klasyczne cut-scenki, które nie tylko podbijają sam efekt graficzny tejże przygodówki, ale i uzupełniają i wzbogacają ją fabularnie. Dowiadujemy się bowiem więcej o fabule, a tajemnica, jaka ukryta jest za historią zaginięcia, jest nam stopniowo odsłaniania, budując tym samym potrzebne w przygodzie napięcie.
To co zachwyca, oprócz wspomnianej już grafiki, która jest naprawdę śliczna, to ścieżka dźwiękowa, samo udźwiękowienie i linia melodyczna. Wszystkie z wymienionych tu aspektów są równie doskonałe, co pociągające i zapadające w pamięć. Już pierwsze muzyczka, która płynie do nas zanim odpalimy grę, sprawia, że na naszych twarzach pojawia się grymas radości. Przyjemne dla ucha dźwięki tej melodii mile łaskoczą nasz zmysł słuchu.
Twórcy w tym łaskotaniu idą znacznie dalej, oferując w przeuroczej zabawie naprawdę świetne udźwiękowienie, które brzmi tak wiarygodnie, że mamy wrażenie, że nie jesteśmy uczestnikami zabawy wideo, a wraz z Willym znajdujemy się w Mieście Kości, poszukując jego zaginionego dziesięć lat temu taty. Wszystkie dźwięki otoczenia odtworzone zostały z doskonałością, niemal jeden do jednego, a trzeba tu sobie jasno powiedzieć, że jest ich naprawdę dużo.
Willy Morgan and the Curse of Bone Town została wydana w pełnej angielskiej wersji językowej, w dubbingu, ale niestety to kolejna gra, w którą nie mamy przyjemności grać w ojczystym języku. Recenzowana przeze mnie przygodówka jest dostępna w wielu językach, ale polskiej lokalizacji się nie doczekała, i już niestety raczej się nie doczeka.
Z grą Willy Morgan and the Curse of Bone Town, od wspomnianego włoskiego studia spotkałam się pierwszy raz podczas ogrywania wersji demonstracyjnej i wtedy tytuł bardzo mnie do siebie przeciągnął, powiedziałabym, że nawet zachwycił. Obecnie, po ograniu całości gra nadal mi się podoba, choć mam pewne wątpliwości. Z jednej strony przypadł mi do gustu jej styl graficzny, który łączy rysunek z klasycznych 3D, w kukiełkowym stylu. Z drugiej czuję się zmęczona zagadkami, która w tej grze popadają nieco w skrajność, od niezwykle prostych, do tych przedziwnych. Jest to także ta gra, która mocno stawia na dialogi, więc gadaniny jest w niej sporo, linie dialogowe nie znikają, a niestety, jak większość przygodówek, nie posiada także lokalizacji w języku polskim. Opowieść choć ciekawa, z czasem staje się banalna, bo już ją gdzieś widzieliśmy. Na plus udźwiękowienie, niektóre fajne postaci i sporo zadań, jakie stawia przed nami ta barwna gra, którą, co czuć, stworzono z pasji.
Serdecznie dziękujemy GOG za udostępnienie gry do recenzji.
Graliśmy w wersji na komputery osobiste PC, na GOG.
Spis treści:
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu