Recenzja filmu Mamy tu ducha, produkcji Netflix, która nawet nie udaje że chce być jednym filmowym gatunkiem

lubiegrac recenzja filmow Recenzja filmu Mamy tu ducha, produkcji Netflix, która
Recenzja filmu Mamy tu ducha, produkcji Netflix, która nawet nie udaje że chce być jednym filmowym gatunkiem



Agata Dudek | 16 marca 2023, 08:05

Recenzja filmu Mamy tu ducha, produkcji Netflix, która nawet nie udaje, że chce być jednym filmowym gatunkiem. Oto co myślimy o nowym filmie Netflix. 

Duch uwięziony na strychu pewnego domu, nastolatek, który nie może nawiązać dawnego kontaktu z ojcem, satyra na obecne medialne czasy, tradycyjne kino familijne, trochę horroru, sporo filmu przygodowego, i wreszcie klasyczna historia kryminalna. Dużo, prawda? Tak, i to wszystko w jednym filmie od platformy Netflix, w którym chyba tym, co najlepsze jest postać samej zjawy. Reszta w recenzowanym przeze mnie filmie, nijak ze sobą nie współgra, dzieląc jedną produkcję, na kilka zupełnie różnych, o wspólnym tytule Mamy tu ducha. Nie jest to kino najwyższych lotów, choć na nudne, smutne dni idealnie się nada. 

Mamy tu ducha – oto historia pewnej rodziny i nawiedzonego domu

A historia w Mamy tu ducha rozpoczyna się od pewnego domu i uciekających z niego z wrzaskiem mieszkańców. Jakiś czas później, do tego jakże już zaniedbanego, ale bardzo taniego w zakupie domostwa, przeprowadza się nowa rodzina Presleyów, Frank i Melanie z dwójką synów, Fultonem i młodszym z braci, Kevinem. Szesnastolatek jest chłopcem uzdolnionym muzycznie i wrażliwcem, który nie może nawiązać dawnej więzi z ojcem, trzymając się nieco na uboczu. Nowy dom ma być startem w lepsze życie, co nastolatkowi nie bardzo się podoba.

mamy tu ducha 2

Zmienia jednak zdanie, gdy na strychu swojego nowego lokum odkrywa ducha mężczyzny, w koszulce z imieniem Ernest. Zjawa próbuje go przestraszyć, ale chłopak nie czuje strachu i szybko nawiązuje z owym duchem emocjonalną więź. Okazuje się, że Ernest nie pamięta dlaczego tu utknął, i co było przyczyną jego śmierci. Kevin przy pomocy zdolnej i nieco szalonej sąsiadki Joy, postanawia odkryć, co stało się Ernestowi i pomóc mu opuścić jego ziemskie więzienie, i pójść dalej. Tym sposobem nie tylko zyskuje przyjaciela z nie z tego świata, ale zupełnie przypadkiem, za sprawą ojca i brata napędza medialną burzę, a wkrótce odkrywa pewną kryminalną intrygę. 

Mamy tu ducha niejedną gatunkową ma twarz

Tak w skrócie przedstawia się fabuła tej jakże złożonej, i prawdę powiedziawszy nijakiej opowieści, z której spokojnie można by było stworzyć kilka filmów. Choć jest to klasyczne kino familijne, w założeniu dostajemy także komediowy horror. Jest w tym wszystkim nieco prawdy, bo zarys produkcji rodzinnej, o familijnym klimacie oczywiście jest tu widoczny. Mamy bowiem zmianę życia, czyli start w nowe, zaburzoną relację syn – ojciec, a także pierwsze młodzieńcze miłości i poszukiwania przyjaciela. Wszystko na pozór gra i buczy, mówiąc kolokwialnie, ale problem w tym, że historia żyje własnym życiem, nie bardzo wiedząc, w którą stronę chce ruszyć. 

Przeczytaj również: Red Rose, recenzja serialu od BBC dostępnego na Netflix. Opowieść na pograniczu horroru, kryminału i thrillera

I tak w pewnym momencie, po przydługim, familijnym wstępie zostajemy wrzuceni w horror. Ale nie taki, który pozwoli nam się bać, ani nawet taki, który będzie nas w jakiś sposób śmieszyć. Owszem, wygłupy Ernesta mogą być zabawne, ale są tak banalne, że można by było jej wrzucić do animacji dla sześciolatków. Połączenie strachu i humoru twórcy Mamy tu ducha, a jest nim Christopher Landon, wyraźnie nie wychodzi. Reżyser dwóch części Śmierć nadejdzie dziś, i Paranormal Activity powinien pozostać jednak przy klasycznej grozie, choć ma na swoim koncie inny miks komedia – horror Piękna i rzeźnik, którego niestety, jak na razie (może to nadrobię) nie miałam przyjemności oglądać.  

Mamy tu ducha 3

Familijny komediowy horror to oczywiście nie wszystko. Jest jeszcze całkiem zgrabnie zarysowana opowieść przygodowa, z domieszką akcji, a także opowieści drogi. Relacja Ernest plus Kevin i sąsiadka Joy sprawuje się w filmie całkiem w porządku, nadając propozycji od Netflix tempa i czegoś, co całkiem przyjemnie się ogląda. Ale najlepiej prezentuje się duch Ernest, który gra sobą, mimiką, gestami, uśmiechem, nie wypowiadając ani jednego słowa. W tej roli całkiem dobrze spisuje się David Harbour, najbardziej znany z flagowego serialu Netfliksa, jakim jest Stranger Things. 

Przeczytaj także: Wilk Wikingów, recenzja filmu dostępnego na Netfliksie. Klątwa wilkołaczej krwi musi być przerwana

Jakby jeszcze Wam było mało filmowego mieszania w gatunkowym garze, to znajdziecie tu także łowców duchów w rządowych stylu, którzy z plazmowymi pukawkami ruszają do walki z duchem, który według mądrej pani uczonej, jak wszystkie inne, musi być zły.

Mamy tu ducha 5

Jednocześnie Christopher Landon skusił się na nawiązanie do współczesnych czasów, i mediów, które grają w naszym świecie niezwykle ważną, jak i …..niestety, często najważniejszą rolę. Burza medialna jaka wybuchła po ujawnieniu ducha Ernesta, i na jakiej kasę próbuje zbić zarówno tata Kevina, jak i jego brat Fulton oraz zamieszanie wokół ducha, próba jego naśladowania, internetowe wyzwania, czy w końcu pikiety przed nawiedzonym domem, stanowią satyryczny obraz naszych czasów. Ten motyw wpisuje się w komediową formę filmu, i muszę przyznać jest nie tylko zabawny, ale i metaforyczny. Nie wiem, czy było to zamierzone działanie twórcy, ale efekt końcowy wyszedł całkiem zgrabny.

Kryminał zawsze mile widziany i my się duchów nie boimy, czyli dalsza zabawa treścią i gatunkiem 

To nie wszystko, co można o mieszaninie filmowej w Mamy tu ducha powiedzieć. Jak Filip z konopi pojawia się czarna postać, która stoi za zagadką i tajemnicą śmierci Ernesta, i nagle familijna komedia grozy zmienia się w kryminał, z dozą klasycznego thrillera, nadając filmowi nie tylko innego wyrazu, ale tworząc wyraźne odcięcie od całości. Tak jak wspomniałam z jednej filmowej produkcji można tu stworzyć spokojnie kilka, bo nie tylko specjalnie wydłużono seans, ale i dokonano jego gwałtownej przeróbki w coś zupełnie innego, coś, co miało nadać mu nieco rzewnej, emocjonalnej, ale i moralistycznej otoczki. Miało, bo tak naprawdę na chęciach się skończyło. Co bardziej wrażliwi może poczują coś w serduchu, ale ci bardziej obeznani w świecie filmu, zakrzykną… Ej! To już było! 

 Mamy tu ducha 6

Na koniec zostawiłam sobie przedziwną sprawę traktowania zjawisk paranormalnych jak coś zwykłego. Z niewiadomych mi przyczyn, reżyser uznał, że ani nasz bohater, ani nawet jego rodzina (no może poza matką), nie czują strachu przed duchem. Mało tego, dla Kevina jego buczenie jest tylko śmieszne, a dla większości ludzi, jak i nie wszystkich, filmik z nagrania z duchem jest najprawdziwszą prawdą. Nikt nie stara się podważyć jego wiarygodności, nikt nie protestuje, nikt nie czuje lęku, nawet rząd i agencja rządowa przytakuje istnieniu zjawisk paranormalnych, nie zamierzając niczego negować. I tak płynnym ruchem przechodzimy do kolejnego podgatunku filmu Mamy tu ducha, czyli klasycznego fantasy, z elementami science – fiction. 

Mamy tu ducha – całkiem dobre aktorstwo, ale ten polski dubbing…

Uff…..przyznacie, że ilość filmów w filmie może przyprawiać o ból głowy, podobnie jak polska wersja językowa. Film dostępny jest na platformie Netflix z polskim dubbingiem, który jak zwykle jest przeokropny i trudny do zniesienia. To kolejna produkcja, która utwierdza mnie w przekonaniu, że animacje tak, ale filmy nie powinny mieć pełnej polskiej wersji językowej, bo ciężko się to znosi, i równie trudno słucha. 

Czytaj również: Bielmo - recenzja kryminalnego thrillera Netfliksa z poetyckim klimatem, i aktorstwem na wysokim poziomie

Złego słowa nie można natomiast napisać o aktorstwie, plasującym się na może nie powalającym, ale bardzo przyzwoitym poziome, gdzie pierwsze skrzypce gra wspomniany już David Harbour (Stranger Things, Gran Turismo, Dzika noc), który bez jednego słowa czaruje grymasem twarzy, postawą, uśmiechem, czy smutkiem. Jest duchem jak się patrzy, którego przyjemnie się ogląda, i którego chce się poznać. Pozostałej aktorskiej obsadzie także niczego nie brakuje. Jahi Di'Allo Winston (Królowie Charm City, Gniewne serce) jako Kevin jest tym, kim ma być, szesnastolatkiem z marzeniami.

 Mamy tu ducha 4

Jego brat Fulton, w którego wcielił się Niles Fitch (Tacy jesteśmy, Następstwa) i ojciec Frank, w tej roli Anthony Mackie (Falcon i Zimowy Żołnierz, Kobieta w oknie, W strefie wojny), gonią za łatwymi pieniędzmi w sieci, zaś matka Melanie, grana przez Ericę Ash (Czego życzy sobie kobieta, Straszny film 5), stara się trzymać rodzinę w przysłowiowej kupie. W niewielkich rolach zobaczymy w filmie także Tig Notaro (Rodzina od zaraz, U ciebie czy u mnie?, Armia umarłych) jako doktor Leslie Monroe, Jennifer Coolidge (Obserwator, Biały lotos, Wystrzałowe wesele) w roli medium Judy Romano, a w nieco większej rólce Isabellę Russo jako Joy Yoshino, sąsiadkę rodziny Presley. 

Mamy tu ducha – podsumowanie recenzji

Mamy tu ducha to film, który można obejrzeć, jeśli nie ma co innego w zanadrzu. Nie powiem, żeby mi się go źle oglądało, bo byłoby to nieprawdą. Kolejny oryginalny tytuł platformy Netflix ogląda się całkiem dobrze, jeśli oczywiście nie stara się go za bardzo analizować, a do jego sensu podchodzi się na luzie, i z poczuciem humoru, wiedząc, że nie wpisuje się on w jeden tylko gatunek. Jest to bowiem filmowe dzieło, w którym reżyser i zarazem jego scenarzysta Christopher Landon próbuje wielu ścieżek, zmierza w różnych kierunkach, nie do końca mając świadomość drogi i obranego celu. 

Dwugodzinny film można by było skrócić o połowę, a nawet z jednego stworzyć dwa, a może nawet trzy. W zwariowanym stylu połączono tu film familijny, dramat, komediowy horror, fantasy i w końcu kryminał. I nie byłoby źle, gdyby całość miała jakąś klamrę. A tak każdy element składanki nieco od siebie odstaje, i filmowe puzzle nie tworzą całości, jaką byśmy chcieli uzyskać. Na plus sporo elementów akcji, satyra na nasze medialne czasy, no i sama postać Ernesta, ducha niemowy. Cóż więcej pisać…… nie jest najgorzej, ale mogłoby być lepiej. 

Mamy tu ducha to film dostępny na platformie Netflix. 

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

źródło: Zdjęcie: Netflix

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners