Tamer Adas | 18 grudnia 2024, 01:40
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Non Stop Comics miałem wyjątkową możliwość zapoznania się z komiksem, który od dawna znajdował się w mojej orbicie zainteresowań. Nie ukrywam, że wczytywałem się w to, jak doszło do powstania tego świata i jego filarów, ale po mnóstwie komplementów wiedziałem, że z pewnością chcę przeczytać tę publikację. W poniższej recenzji pierwszego tomu Radiant Black, opowiem Wam o swoich wrażeniach, doświadczeniu w odkrywaniu nowego uniwersum. Nie zabraknie akapitów o zakochaniu się w oprawie graficznej, czy odwadze w podejściu do narracji oraz jej wielu warstw...
Czy jest to kolejny komiks superbohaterski? Tak. Czy jest to kolejna fabuła o narodzinach herosa? Tak. Czy warto się z nią zapoznać, skoro już tak wiele razy wykorzystywano ten motyw? Zdecydowanie tak!
Radiant Black, tom 1 to oryginalna opowieść nieźle balansująca pomiędzy klasycznymi podstawami prezentowania bohatera i jego początków, z nowoczesnym podejściem, świeżymi pomysłami oraz wnioskami z sukcesów innych autorów. Lektura losów Nathana Burnetta, młodego, ambitnego, ale i nieradzącego sobie najlepiej chłopaka jest naprawdę pouczająca i jednocześnie zaskakująca. Szybko przekonujemy się o tym, jak jego marzenia o wspaniałej karierze pisarza przerodziły się w spore kłopoty finansowe.
We współczesnej rzeczywistości wielkich miast nie było dla niego miejsca, zatem by spróbować od nowa, musi powrócić do rodzinnej miejscowości. Po kilku trudnych rozmowach postanawia ponownie uwierzyć w siebie, oraz stanąć do walki o swoje służbowe marzenia. Zadanie to nie okazuje się aż tak trudne, jak zakładał, ale pewnego dnia wszystko się zmienia... Zadziwiający, iście kosmiczny obiekt trafia w jego ręce, przemieniając go w niezwykle potężnego herosa!
Wraz z tym zdarzeniem cała historia rozpędza się jeszcze szybciej, jednocześnie sprawnie i skutecznie rozbudowując świat przedstawiony oraz stawiając liczne pytania, które pojawiają się w naszej głowie. Scenariusz doskonale radzi sobie w wielu sferach, od monotonii pracy, przez prywatne kłopoty i zadziwiające przemienienie, liczne wątpliwości oraz próby podołania nowej rzeczywistości. Całości nie towarzyszy zbędne, przedłużone i męczące tłumaczenie na ścianach tekstu. Wręcz przeciwnie, komunikacja jest jednoznaczna, a połączenie narracji pisanej i wizualnej przeprowadzono na wzorowym poziomie.
Mocną stroną pierwszego tomu Radiant Blacka jest świadomość tego, jak utrzymywać napięcie oraz wzmacniać określone emocje. Niemalże nigdy nie odczuwamy nudy, główny wątek płynnie rozrasta się w kolejne, a całość potrafi samodzielnie wybrzmieć, dostarczając sporą różnorodność zakończeń. W obecnych czasach to rzadkość, abyśmy nie byli w stanie na późniejszych etapach lektury przewidzieć nadciągających konsekwencji. Ładnie rozrysowane postacie zostały dobrze osadzone w historii, choć nie często udaje im się zaskoczyć czytelnika. Na szczęście wysoki poziom dialogów pozwala nam przymknąć oko na to, że ich zachowanie czy słowa mogliśmy przewidzieć.
Opierając się o teoretycznie bardzo często występujący motyw narodzin superbohatera, zdołano stworzyć coś oryginalnego, zaskakującego, ludzkiego oraz kreatywnego. Na przestrzeni de facto dwóch opowieści otrzymujemy mocno zarysowaną fabułę, której podstawą są ludzkie emocje, słabości oraz wady i zalety. Codzienne trudności, dramatyczne wydarzenia pozwalają zweryfikować, jak postrzegamy nie tylko samego Nathana. Wielowymiarowość, konsekwencja oraz rozsądne pomysły składają się w atrakcyjny obraz, oraz sprawiają, że zaczynamy rozumieć bohaterów i sympatyzować z tym, kim się stają.
Zapraszamy Was do lektury...
W sferze wizualnej Radiant Black, tom 1 czerpie garściami z nowoczesnego podejścia i próby zaoferowania zarówno komiksowego dystansu, jak i projektowej bliskości względem otaczającego nas świata. Nathan żyje w rzeczywistości mocno przypominającej naszą, pod względem wykorzystywanej technologii, panujących trendów oraz architektury. W ten sposób nawet jest nam nieco łatwiej zrozumieć to, w jakich warunkach dochodzi do zdarzeń, które mogą przerodzić się w katastrofę. Codzienność z jej wyzwaniami zdominowana została przez delikatne kolory w odcieniach chłodnego błękitu, natomiast spektakularne starcia oraz motywy Radiantowe to przestrzeń rozbłysku wyrazistych barw. Nietypowe połączenia odcieni oraz spora dynamika scen skutecznie odcinają sferę ludzką od superbohaterskiej, nie czyniąc tego jednocześnie w agresywny sposób.
Wieńcząca wiele aspektów cieniutka kreska doskonale się spisuje podczas trudnych rozmów, ustępując w chwilach, gdy nasz heros odkrywa potęgę, jaką przypadkiem otrzymał. Różnica pomiędzy motywami jest jednoznacznie rozpoznawalna, ale przy tym nie zaburza pełnego spójności stylu.
Sporą zaletą komiksu jest to sposób, w jaki prowadzona jest narracja poprzez poszczególne reakcje bohaterów, żyjąca, autentyczna rzeczywistość oraz kadry ujmujące w sobie to, co jest najważniejsze. Nie mamy tutaj do czynienia z próbą imponowania na siłę czy podążania w jedynie słusznym kierunku. Widzimy zarówno spójność, jak i przestrzeń do stosowania zabiegów specjalnych, świetnie podkreślających aktualną sytuację, emocje czy myśli postaci ze świata Massiveverse.
Wydawnictwo Non Stop Comics wykonało świetną pracę, aby Radiant Black, tom 1 także pod względem wydania stał na najwyższym poziomie. Do czynienia mamy ze znakomitym wydrukiem, od miękkiej, ale wzmocnionej i wyjątkowo przyjemnej dla dłoni okładki (folia soft-touch doskonale się spisuje!), przez świetny papier kredowy oraz mnóstwo wyrazistych kolorów. To wszystko powoduje, że opowieść, jej charakter, wydarzenia oraz paleta barw prezentują się znakomicie! Wielokrotnie chciałem po prostu przyjrzeć się poszczególnym kadrom, zdarzeniom oraz obiektom, aby dostrzec liczne, cenne detale.
Polskie tłumaczenie stoi na wysokim poziomie i praktycznie bezbłędnie przenosi przekaz, osadzając go w znanych realiach. Całość pozostaje w pełni zrozumiała, co nie jest łatwe, gdy nawet protagonista ma chwilami problemy, aby w pełni pojąć kierowane do niego komunikaty.
Tom pierwszy zawiera główną historię, uzupełnioną o dodatkową fabułę poświęconą przeszłości jednej z pojawiających się bohaterek. A na samym końcu znalazło się także sporo miejsca na liczne, alternatywne okładki, które imponują kreatywnością oraz różnorodnością. Taka mini galeria to coś, co z pewnością docenią fani dobrego rysunku! Nie zabrakło jeszcze jednej, mega niespodzianki, która znajduje się na samym końcu (i oferuje mnóstwo radości)...
Przeczytaj też:
Po świetnych sezonach serialu Invincible zapragnąłem w wolnej chwili nadrobić tę serię, ale gdy była okazja zapoznać się z Radiant Black, tom 1, nie wahałem się ani chwili. Widząc bardzo pozytywne słowa na okładce Roberta Kirkmana w mojej głowie zaiskrzyła nadzieja, że nie pojawiły się one jedynie w ramach kurtuazji. Po lekturze pierwszego tomu wiem, że to była autentyczna, szczera opinia kolegi po fachu. I nie można się z nim nie zgodzić, że jeżeli zakochaliście się w animacji znanej z Amazon Prime, to bez dwóch zdań czytacie recenzję publikacji, która powinna być Waszym wymarzonym prezentem pod choinkę lub później na urodziny.
Nie jest to może komiks idealny, ale pod wieloma względami wybija się ponad bezpośrednią konkurencję, oferując przy tym sporo kreatywności oraz przemyślanych rozwiązań. Pierwszy tom potrafi na 184 stronach nie tylko zaintrygować niczego nieświadomego czytelnika, ale pobudza jego wyobraźnie i skutecznie skłania do tego, aby od razu wypatrywać kolejnych tomów. To powiew świeżości, korzystający z dziedzictwa modnego niedawno gatunku, zapewniający doskonałą zabawę oraz powodujący, że wielu po lekturze zapragnie seriali, filmu czy gier w tym świecie przedstawionym przez Kyle'a Higginsa oraz Marcelo Costę.
Dziękujemy Non Stop Comics za recenzencki egzemplarz komiksu Radiant Black, tom 1!
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Komentarze [0]:Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu