Przy okazji targów Poznań Game Arena 2017 miałem okazję zapoznać się z bardzo przyjemną produkcją z młodym protagonistą w nocy przemierzającym lochy w poszukiwaniu cennych artefaktów oraz przedmiotów, które w ciągu dnia sprzeda ze sporym zyskiem.
Moonlighter, gdyż o tej grze jest mowa, w zeszłym miesiącu miała swoją premierę i pozwoliła mi się przekonać o tym jak prezentuje się pełna wersja. W tym miejscu chciałbym nie tylko podziękować wydawcy 11 bit studios za udostępnienie kopii recenzenckiej, ale także chciałbym jednocześnie zaprosić Was do poniższej recenzji.
Rynoka to miejsce… hm… specyficzne
W świecie przedstawionym doszło do zdarzenia dość realistycznego, gdyż obecność dziwnych lochów przekształciła się w “kopalnię” cennych rzeczy (swojego rodzaju surowców) sprawiających, że rynek naturalnie pozwolił stworzyć i rozwinąć stworzenie właśnie tego miasteczka. To właśnie tutaj poznajmy naszego (bardzo, bardzo) cichego protagonistę Willa pracującego w ciągu dnia jako sklepikarz. Jego marzeniem jest zostanie słynnym bohaterem, który rozwikła tajemnice tychże ruin, jej specyfiki oraz kryjących się w nim tajemnic. W trakcie kolejnych podejść będziemy mieli okazję bliżej zapoznać się z losami poprzedników, którzy nie mieli tyle szczęścia oraz umiejętności by przetrwać.
Narracja jest w
Moonlighterze dopełnieniem i wytłumaczeniem naszych działań, a co za tym idzie do wytłumaczenia rozgrywki. Największym atutem tego rozwiązania jest skuteczne budowanie interesującego świata przedstawionego, w którym nic nie jest oczywiste i przewidywalne. Po tym aspekcie gry niestety można oczekiwać czegoś więcej, gdyż tego typu treści jest zbyt mało a co gorsza w dłuższych sesjach dochodzi do powielenia ich. Monologi NPC-ów fabularnych są okej, podobnie do pozostawionych notatek fabularnych.
Całość zaprezentowała się tak zapewne ze względu na ograniczony budżet, pojawiający się także dalej w tej recenzji. Narzekać nie można, ponieważ zamysł i wykonanie nieźle zrealizowano, a w tym gatunku nacisk postawiony został i tak na rozgrywkę…
Walka całą dobę...
Tło fabularne pozwala nam lepiej zrozumieć zasady oraz pomysł na całość rozgrywki. Najlepiej w nocy wybieramy się do kolejnych lochów, gdzie poza polowaniem na przeciwników oraz głównego bossa (Strażnika) w między czasie zbieramy artefakty, które później możemy z zyskiem sprzedać. W ciągu dnia nagrody nie są tak atrakcyjne, lecz zabawa jest tam odrobinę łatwiejsza, a co za tym idzie wybór należy tylko i wyłącznie do nas. Ekwipunek będziemy musieli stworzyć, ulepszyć oraz dobrać do ulubionego stylu. Walka odbywa się poprzez kilka podstawowych ruchów, unik, proste sterowanie oraz dodatkowe gadżety, dzięki którym staniemy się jeszcze bardziej groźni. System jest wymagający, a wiele ciosów potrafi nas zaboleć, w związku z czym musimy być uważni oraz umieć wykorzystać informacje i swoje doświadczenie z poprzednich potyczek, by lepiej się przebijać przez kolejne poziomy.
Śmierć/porażka powoduje, że tracimy niemalże wszystko z plecaka (poza pięcioma pozycjami u góry), co oznacza utratę sporej ilości gotówki. Aby tego uniknąć możemy dokonać szybkiej sprzedaży (ze znacznie mniejszą wartością), powrotu do miasta i rozpoczęcia od początku oraz stworzenia wyraźnie droższego teleportu wspomnianej Rynoki. Ostatnia decyzja wymaga sporej gotówki, lecz w dłuższej perspektywie zachowany sprzęt i będziemy mogli np. uzupełnić zapas napojów leczących, zawsze powracając z pełnym zdrowiem w dodatku.
W ciągu dnia w tytułowym sklepie rozpoczynamy proces handlu, który również wymagać będzie od nas zdobycia doświadczenia i wiedzy jakie stawki dla jakich produktów są odpowiednie i pozwolą nam skutecznie zarobić. Popyt oraz podaż będziemy mogli dowolnie kształtować, choć musimy pamiętać także o takich rzeczach jak podejmowanie decyzji optymalnych dla naszego rozwoju, musimy zadbać o odpowiednie zasoby surowców na ulepszenia ekwipunku, gadżetów czy o najzwyczajniejszym zarabianiu na co dzień, tak aby nie musieć wykonywać dodatkowych podejść umożliwiających utrzymanie się z sensownym budżetem i zapasami. W końcu im dalej zajdziemy, tym koszty jedynie wzrastają, a łatwiej nie jest. Pod tą warstwą kryje się naprawdę rozbudowana i nieźle zrealizowana finansowa wartość potrafiąca nauczyć jak działa rynek, jak producent potrafi na niego wpływać i jak ciężka praca może się nam opłacić.
Złoto wykorzystać można na wynajęcie specjalnych sklepikarzy, kowala czy bankiera, dzięki którym odblokujemy dodatkowe atrakcje oraz niedostępne dotychczas możliwości. Środki możemy wydać także na ulepszenie naszej broni, zbroi oraz
Moonlightera, który będzie się regularnie powiększał oraz wzbogacał o nowe elementy i przyciągające oko przedmioty (wpływają na dodatki pokroju napiwków i wydawania większej ilości pieniędzy). Handel wymaga odpowiedniej uwagi i obsługi klientów, którzy nie zawsze są skłonni by dobrze zapłacić za oferowane przez nas produkty. Zabawa w tym wypadku jest równie emocjonująca, choć koncentruje się na aktywnym działaniu strategicznym oraz dynamicznym podejmowaniu decyzji, w związku z czym musimy się napracować, aby także na tym polu odnieść sukces. Nie będzie to łatwe zadanie, gdyż korzystanie ze statystyk nie wyręczy nas w przyjmowaniu płatności czy łapaniu i spraniu złodziei.
Cała rozgrywka wypada bardzo przyjemnie i pod pewnymi względami przypomina to symulator producenta, którego działania są wielowymiarowe oraz wymagające uwagi na kilku polach. Zabawa jest równie dobra w obu wypadkach, przy czym błędy i niedociągnięcia dotykają nas w każdym aspekcie, jedynie z rzadka odciągając nas od wciągnięcia się na kolejne godziny. Teoretycznie mechaniki są dość proste, lecz razem świetnie się łączą oraz tworzą wyjątkową synergię, sprawiającą że chcemy spędzić z grą jeszcze i jeszcze raz … więcej czasu.
Wyjątkowa Rynoka?
Zapewne część z Was czuje się już zmęczona pixel-artową stylistyką, która wykorzystana została także tutaj.
Moonlighter ma jednak wiele zalet także w temacie graficznym, przy którym różnorodne, efektowne stwory, sporo ciekawych animacji czy nieźle wykonywane elementy cząsteczkowe to jedynie czubek góry lodowej. Projekty wielu obiektów mogą się spodobać ze względu na swoją oryginalność i bardzo dobre wykonanie, dostarczające jednoznaczność sygnałów trafiających do grającego.
Ten element pozwala nam wykonać nawet najtrudniejsze akcje wymagające dokładności oraz odpowiedniego wyczucia.
Podobnie sprawa ma się z generowanymi, a w zasadzie losowanymi etapami, których struktura posiada podobny problem - do niezłego wykonania nie pasuje mała liczba projektów. Efekt jest niestety taki, że po kilku próbach poznajemy identyczne “puzzle” powtarzające się zdecydowanie zbyt często. Czasem ma to miejsce nawet w późniejszych środowiskach. Atrakcyjnie wypadają wspomniane animacje i efekty cząsteczkowe, dzięki którym możemy jeszcze bardziej docenić kunszt włożony w istniejące szczegóły. Płynność wizualna świetnie uzupełniana jest doskonale dopasowaną muzyką oraz uroczymi dźwiękami m.in. uderzeń broni o zbroję. Niezłym rozwiązaniem okazały się wibracje przy potężnych ciosach, które “powodowały wstrząsy”.
Podsumowanie recenzji Moonlighter - Czy i jak zostać bohaterem?
Studio Digital Sun bardzo dobrze połączyło dwie ciekawe koncepcje w całość, sprawiając że mamy do czynienia z małą, ale bardzo kompetentną oraz spójną całością. Zabawa w pełnej wersji posiada świetną spójność oraz nieźle wykonaną polską wersję językową, dzięki którym możemy jeszcze przyjemniej spędzić czas w Rynoce, pełnej tajemnic, handlu oraz przygód w podziemiach. To jeden z tych “
indyków”, które potrafią przyciągnąć na wiele godzin.
Szczególnie mocno w trakcie pisania recenzji Moonlighter uderzyła mnie jedna kwestia - to także bardzo, bardzo dobre narzędzie edukacyjne dla młodych osób ukazujące im, że praca i wytwarzanie produktów potrafi przynieść spore zyski pod warunkiem, że codziennie staramy się ciężko pracować, aby móc w dalszej perspektywie móc cieszyć się z nieźle wykonanej pracy. To taki dodatkowy plusik, o którym nie myślimy na początku, a co warto docenić szczególnie teraz, w czasach gdy nawet gry można “
przyspieszyć” poprzez wpłacenie zarobionych przez siebie pieniędzy.
Bardzo gorąco dziękujemy wydawcy 11 bit studios oraz twórcom Digital Sun Games za udostępnienie kopii recenzenckiej!
Takie mniejsze dzieła, a dopracowane mają swój urok i dobrze, że tą kartą grają, by zwrócić na siebie uwagę.