Czy kostucha może kochać? Czy może mieć pasje? Czy może… tańczyć? Na te pytanie postanowiły wspólnie odpowiedzieć dwie firmy - Kong Orange i Daedalic Entertainment, wspólnie umożliwiające nam poznanie historii Felixa, pracującego na co dzień dla Ministerstwa Śmierci. To właśnie za jego sprawą przeniesiemy się do nietypowej rzeczywistości pełnej czarnego humoru, niespodziewanych zwrotów akcji oraz momentów tragikomicznych. O tym jak udało się tego typu motywy i pomysły przenieść do jednej gry opowiemy Wam w poniższej recenzji
Felix the Reaper, do której mam przyjemność Was zaprosić! Zatem zapnijcie pasy i….
Czy żniwiarz może kochać?
Felix to wyjątkowa postać, gdyż w końcu ile razy mieliście okazję do wcielenia się w pracownika Ministerstwa Śmierci? Nasz protagonista właśnie tam zarabia na swoje życie, choć nie jest to praca najłatwiejsza czy najprzyjemniejsza, przy czym najłatwiej jest nam o tym zapomnieć za sprawą miłości do muzyki. Bohater zakłada słuchawki i zapomina o niedogodnościach, nie zapominając jednak o jednej rzeczy. Otóż w jego oko wpadła Beaty, piękna przedstawicielka Ministerstwa Miłości. Nie do końca wiemy czy ona odwzajemnia jego uczucia, w związku z czym rozpoczynamy wspólne przygody mające nas i ich przybliżyć do rozwikłania tej tajemnicy. W każdym bądź razie po krótkim wprowadzeniu, w formie samouczka, przeprowadzanym przez naszego przełożonego, rozpoczynamy własną pracę.
Szybki przejazd windą!
No właśnie ta odbywa się w kilku światach, gdzie wpływamy na rzeczywistość oraz kształtujemy to co się stanie. Produkcja jest komedią skupioną wokół tak zwanego czarnego humoru. W związku z czym obserwujemy jak pewne wydarzenia przez nasz “przypadek” zmieniają się oraz nabierają niekiedy zabawnego, ale i bardzo brutalnego charakteru. Teoretycznie twórcy starali się zabrać nas do różnych rzeczywistości, ale z czasem ktoś podjął decyzję o powróceniu do czasu i warunków z pierwszego i drugiego rozdziału, przez co całość niestety traci. Podobnie sprawa ma się z kwestią siostry zakonnej, która powraca kilka razy i w gruncie rzeczy jej wątek jest wyjątkowo głupi oraz bywa najmniej zabawy. Widać, że w pewnej chwili zabrakło pomysłu na urozmaicenie zabawy w tej kwestii. Dostrzegłem także nagłe odciągnięcie od nas narratora-szefa, który w późniejszym okresie pojawia się jedynie w na końcu każdego etapu w rozdziale.
Początkowo fabularna warstwa
Felix the Reaper mocno mi się spodobała ze względu na kreatywność rozwiązań połączonych wraz z zaskoczeniami. Niestety ta kwestia bardzo szybko upada, przez co kolejne etapy to niestety powtarzalność i pojawiająca się gdzieś tam w głowie nuda. Szkoda, że nie zdecydowano się postawić na coś innego, ponieważ liczyć mogliśmy na coś wyraźnie lepszego obejmującego szerszą tematykę, większą gamę rzeczywistości i czasów oraz bardziej obszerne podejście do tematu. Tak się niestety nie stało, choć nie można nie zauważyć, że poziom jest niezły i nie raz pojawi się na Waszych ustach uśmiech.
Felix ma pełne ręce roboty
Niezależne studio zdecydowało się opracować swój tytuł w oparciu o proste sterowanie wybór miejsca przejścia czy interakcji oraz na bawieniu się położeniem słońca, które negatywnie wpływa na naszego protagonistę. Ten musi go unikać, w związku z czym często musimy się poważnie zastanowić, gdzie możemy stanąć, aby uniknąć ewentualnych problemów, przy okazji wykorzystując teren do uzyskania z jego konstrukcji dodatkowych okazji do przemieszczenia się. Co ważne, dostępna jest możliwość sprawdzenia co się stanie gdy wykonamy obrót słońca, dzięki czemu możemy być pewni, że nie popełnimy błędu poprzez nieprzemyślaną decyzję. W menu znajdziemy także możliwość uzyskania podpowiedzi odnośnie tego co powinniśmy zrobić w danej chwili, aby uzyskać dostęp do najszybszej ścieżki. Po przejściu otrzymujemy rozpiskę tego jak nam poszło, co zrobiliśmy i jak nakłada się to na optymalny wariant oceniony w formie mini główek bohatera.
Sterowanie sprowadza się do kliknięć myszką oraz do dwóch klawiszy odpowiedzialnych za obracanie kamerą, za sprawą czego możemy się cieszyć przyjemniejszą możliwością obserwowania aktualnej sytuacji.
Rozgrywka w
Felix the Reaper to świetne połączenie ze sobą prostoty, niezłego pomysłu, atrakcyjnego wykonania, specyficznego stylu oraz rozwiązań zapewniających nam połączenie satysfakcjonującej zabawy, wymagającego i dość wysokiego momentami poziomu trudności oraz niezłego systemu podpowiedzi, co zapewnia nam wyśmienite efekty. Dodatkowe wyzwania, spore pole manewru oraz przyjemne rozwiązania spisują się bardzo dobrze i spowodowały, że z przyjemnością spędzałem swój czas z tym tytułem. Co prawda nie znajdziemy tutaj niczego oryginalnego, lecz nie umywa się to wobec wielu świetnych pomysłów na opracowanie zagadek i ścieżek przejścia. Szkoda, że zawartości nie ma aż tak wiele, gdyż pod koniec spora część elementów stanowi w gruncie rzeczy powtarzalność określonych rozwiązań i pomysłów.
Czy śmierć może być piękna?
Grafika to jeden z tych elementów, który posługuje się charakterystycznym, ręcznie rysowanym stylem bazującym na delikatnym szkicu oraz dość “wyprasowanych” kolorach, które niekiedy mają mroczną formę. Widać, że jako inspirację postawiono sobie obrazy związane z motywami danse macabre, które wielu z Was z pewnością kojarzy z lekcji języka polskiego. Kong Orange wykonało wielki kawał pracy, abyśmy się mogli delektować nieźle wykonanymi postaciami i obiektami, które znajdują się na obszarach składających się z dużych kwadratowych pól. Połączenie kilku stylów sprawiło, że całość może się pochwalić estetycznym wykonaniem wspartym przez nieźle zrealizowane i przydatne w zabawie oświetlenie i cienie. Zdecydowanie najlepiej wypadają jednak animacje, ściśle związane z poruszaniem się bazującym na efektownym tańcu. Wykonanie jest na tyle dobre, że możemy się delektować efektownymi przejściami, skokami oraz niezapomnianym „bansowaniem na parkiecie” w wielu okolicznościach.
Udźwiękowienie wypada przyjemnie, choć nie ma go tak naprawdę za wiele, pojawia się w określonych momentach i wypada naprawdę solidnie. Do tego dochodzi niezłe wykończenie w postaci pojawiających się co jakiś czas wypowiedzi Patricka Stewarda. Mimo wszystko mam wrażenie, że mało kto zapamięta ten występ, ponieważ nie ma on większej mocy i w zasadzie stanowi bardziej marketingowy krok niż realne wykorzystanie wielkich umiejętności aktora. Przygrywające w tle utwory przyjemnie wzbogacają zabawę oraz sprawiają, że przez cały czas możemy się cieszyć atrakcjami towarzyszącymi naszej pracy umysłowej.
W kwestii muzyki wartym podkreślenia jest również fakt, że mamy w tym wypadku do czynienia także z ładnie się prezentującym ukłonem ku twórcom, których zdjęcie czy grafikę wraz z krótkim opisem możemy zaobserwować w bocznym panelu stanowiącym jedyny tak klasyczne elementy menu. W tym miejscu będziemy też mogli zmienić to co przygrywa nam w tle. To miły element, który bez wątpienia umożliwia lepsze poznanie twórców odpowiedzialnych za wszystkie wykonania.
Obrany styl bez wątpienia nie oferuje najpiękniejszych czy najbardziej realistycznych wizualiów. Nie oznacza to jednak, że gra prezentuje się źle. Ot po prostu należy sobie zdać sprawę z tego, że pewnego typu brzydota została umieszczona w poszczególnych miejscach z określonym zamysłem. W związku z czym pamiętać musimy o tym, że brutalność jest tutaj specyficzną formą wykończenia całości w określony sposób. Ręcznie wykonane elementy prezentują się ślicznie, na swój sposób oczywiście, w czym bez wątpienia najmocniej błyszczą niektóre elementy menu głównego, gdzie nie brakuje różnego typu nawiązań oraz mrugnięć okiem. Mocno w pamięci odciskają się przygotowane animacje skoncentrowane na tym, aby w określony sposób przedstawiać nam najważniejsze motywy przewijające się z “odcinków”.
Podsumowanie recenzji Felix the Reaper - Nie zgubcie rytmu!
Felix the Reaper to przyjemny, mniejszy projekt mogący się pochwalić wyśmienitym wykonaniem obejmującym czarny humor, prostą i łatwą do opanowania rozgrywkę oraz ładną grafiką sprawiającą, że będziemy się mogli przez kilka godzin bawić wyśmienicie. Podstawową rozgrywkę możemy przejść samodzielnie, często unikając wykorzystania podpowiedzi, choć te w ostatnim okresie bez wątpienia będą niezwykle przydatne. Wysoki momentami poziom trudności nie zmienia jednak faktu, że przez cały 5 zasadniczych rozdziałów nie tylko się nie nudzimy, ale przez cały czas mamy pełne ręce roboty, przy okazji ciesząc się atrakcyjnymi rozwiązaniami oraz pomysłami na ich osiągnięcie. W każdym bądź razie dostrzec należy, że twórcom udało się uzyskać wyjątkowe połączenie ze sobą wymagań oraz satysfakcji sprawiających, że zdecydowanie warto się skusić na ten tytuł, gdyż wart jest on swoich pieniędzy.
Dziękujemy Daedalic Entertainment i Kong Orange… za udostępnienie kopii recenzenckiej gry!