Przygodowa seria Agatha Christie, która bazuje na prozie cenionej i dobrze znanej brytyjskiej pisarki, wzbogaciła się w zeszłym roku o dwa tytuły. Niedawno miałam okazją podzielić się z Wami recenzją Agatha Christie - Murder on the Orient Express , uwspółcześnioną wersją chyba najbardziej znanej powieści wyżej wymienionej autorki, która była już przeniesiona do gry, a swoją premierę na growym rynku miała w roku 2006. Znana jest pod tytułem Agatha Christie: Morderstwo w Orient Expressie.
Teraz dzielę się wrażeniami z przejścia Agatha Christie - Hercule Poirot: The London Case, która jest drugą grą stworzoną we współpracy studia Blazing Griffin i Microids. Czy nowa przygoda detektywa Herkulesa na początku jego zawodowej kariery mnie zaciekawiła? Czy spodobała się równie mocno jak Agatha Christie - Hercule Poirot: The First Cases? Czy raczej zawiodła na całej linii? Wszystko znajdziecie w mojej recenzji, do której przeczytanie serdecznie Was zapraszam.
Zanim skupię się na fabularnym opisie kolejnej gry z kryminalnej serii, pozwolę sobie sięgnąć nieco w przeszłość, do roku 2021, kiedy to swoją premierę miała pierwsza przygodowa gra detektywistyczna Blazing Griffin, zatytułowana Agatha Christie - Hercule Poirot: The First Cases, którą doceniłam za klimat, fabułę, miłą dla oka grafikę i ciekawą rozgrywkę. Mimo pewnych zgrzytów i niedoróbek, no i braku ręcznych zapisów, gra potrafiła mnie zadowolić.
To zadowolenie przełożyło się na chęć zagrania w kontynuację przygód Herkulesa Poirota. Po wielu życiowych perturbacjach, w końcu udało mi się zagrać w Agatha Christie - Hercule Poirot: The London Case. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że gra nie tylko zmieniła rodzaj rozgrywki, stawiając na dziwne sterowania, ale i mocno odstawała od swej poprzedniczki jakością zabawy i samą fabułą. Twórcy za bardzo pośpieszyli się z wydaniem gry, co mocno jej zaszkodziło. A i po miesiącach od premiery, jakoś nie kwapią się z poprawą jakości swojego projektu, traktując gracza po macoszemu, rzekłabym bardzo niepoważnie.
Ponieważ, jak już wiecie z przydługiego wstępu, który mówi sam za siebie, Agatha Christie - Hercule Poirot: The London Case nie jest grą, która powaliła mnie na kolana. Właściwie wszystko jest w niej nie tak jak być powinno. Jedynym co może zatrzymać nas w rozgrywce pełnej niedoróbek na dłużej, jest fabuła. Nie jest ona jakoś mocno zaskakująca, czy wielce angażująca, ale ma swoje plusy. Tym chyba największym jest pojawienie się drugiej postaci, która wprawdzie nie jest grywalna, ale stanowi pewne rozgrywkowe urozmaicenie i rodzaj pomocy w popchnięciu fabuły do przodu. Mowa tu o przyszłym przyjacielu Herkulesa Poirota.
Historia rozgrywa się ponownie w czasach młodości detektywa, który zostaje poproszony o przetransportowanie i opiekę nad cennym obrazem „Maria Magdalena”, który ma być atrakcją londyńskiego muzeum, w którym wystawiono obrazy i dzieła sztuki o tematyce religijnej, wypożyczone z Brukseli. Pomocny w zadaniu Poirota ma być pracownik Lloyd's of London, niejaki Hastings, który nie tylko doradzi w sprawach formalnych, ale towarzyszyć będzie na mającej się odbyć niebawem wystawie.
Brać w niej udział będzie wiele osobistości, w tym nowy właściciel obrazu. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem, bo obraz zostaje skradziony, i to na oczach zebranych na wystawie osób. Na dodatek Herkules Poirot musi mierzyć się także z zagadką tajemniczego zgonu. W swym śledztwie nie będzie jednak sam. Towarzystwem i pomocą posłuży wspomniany Hastings, postać znana z kart powieści pisarki Agathy Christie, wykorzystywana także w grach z serii, choćby w Agatha Christie: the ABC Murders
Wątek fabularny to element opisywanej przeze mnie przygodowej produkcji, nad którym należy się pochylić w sposób szczególny, gdyż to najmocniejsza strona tej naprawdę słabej, wydanej za szybko gry. Opowieść może stwarzać pozory spójnej, wplatając w fabularne tło nie tylko kradzież, fałszerstwo i tajemnice, ale i tajemniczy zgon. Może, ale nie do końca, gdyż historia ma dziury, a opowieść przerywają liczne błędy i bugi, które nie wprowadzają w zabawę nic co niosłoby radość z rozgrywki.
Zaletą recenzowanego przeze mnie projektu jest możliwość śledzenia początku przyjaźni między znanym detektywem Herkulesem Poirotem, a Hastingsem. Ma to swoje plusy, i czyni opowiedzianą w Agatha Christie - Hercule Poirot: The London Case historię kryminalną, nieco ciekawszą, bardziej urozmaiconą i pełniejszą. Problem w tym, że nasz kompan nie jest postacią grywalną, a stanowi jedynie dodatek do większej całości. Mężczyzna ów wzbogaca dialogi, staje się pomocnikiem w analizie (choć nie do końca) i towarzyszem w podróżach po przeróżnych lokacjach.
Niestety, nawet fabuła, choć według mnie zaliczana do plusów nie może zmyć poczucia, że to początek końca pozytywów tegoż tytułu, który ma na swoim koncie mnóstwo minusów. Te potrafią skutecznie zniechęcić do rozgrywki, albo przynajmniej sprawić, że chce się ją odłożyć na przysłowiową półkę.
Na pierwszy plan wysuwa się sama interfejsowa rozgrywka, która nie wiedzieć czemu została całkowicie zmodyfikowana względem poprzedniego tytułu tego dewelopera. Choć sam układ mapy umysłu naszego detektywa nie szczególnie się zmienił i polega na łączeniu wysnutych wniosków i budowaniu nowych hipotez, a zawarty jest w diagramie tworzonym poprzez dowody dotyczące osób i zdarzeń, to sama zabawa wygląda już zupełnie inaczej.
Nie jest już to klasyczna eksploracja po miejscówkach, które podobnie jak w poprzednim tytule, ogranicza czarna ściana, czyli nie wszędzie w danej lokacji pójdziemy, ale wspomniany już przez mnie interfejsowy koszmarek, który stawia na konieczność obracania widokiem kamery dookoła. Niestety układ ten został na tyle niedopracowany, że oprócz kręcenia się w głowie, zyskujemy jeszcze konieczność ustawicznego poruszania kamerą, by znaleźć przedmiot czy interaktywne miejsce.
Poruszanie się po tak kręcącej się grze i widok z góry to raczej nie najlepsze rozwiązanie w przypadku rozgrywki kryminalnej, szczególnie jak ta nie stroni od błędów i bugów, którym taka perspektywa niestety nie pomaga, a wręcz pogłębia negatywne doznania. Mechanika sprawia mnóstwo kłopotów, powodując, że bywają chwile, w których jesteśmy w stanie zaciąć się na naprawdę dłuższą chwilę.
Nie pomagają też nijakie postaci, a niektóre wręcz odrażające i opryskliwe. Tak właściwie nikogo tu nie da się naprawdę polubić, do nikogo nie poczujemy sympatii i z nikim nie jesteśmy w stanie się zżyć. A to przecież bardzo ważna część przygodowej rozrywki. Niestety widać twórcy o tym zapomnieli.
Również graficznie opisywana przeze mnie przygodówka, zamiast ulec pozytywnym zmianom względem swojego pierwowzoru, dziwnym trafem traci na wartości. Grafika jest zwyczajnie słaba. Postaci dość brzydkie, tła niedopracowane, mało szczegółowe i rozmyte.
Nie można o niej za wiele napisać, bo niczym szczególnym, jak na możliwości twórców, nie umie się wykazać. Ot przeciętniak graficzny, który zatrzymał się w rozwoju i niczego nowego ani nie chce się nauczyć, ani nawet nie chce od siebie wymagać.
Na dodatek opisywana tu przygodówka posiada tak liczne niedoróbki, błędy i bugi, że trudno ich nie zauważyć. Te sprawiają, że jest to dzieło, w które gra się bardzo ciężko, i często bez wsparcia ze strony poradnika, czy jakiekolwiek pomocy, nie da się go przejść. I choć większość zadań w umyśle Herkulesa, polegających na wysnuwaniu wniosków, można zwyczajnie przeklikać, stosując metodą prób i błędów, przy wielu zadaniach to już staje się niemożliwie.
I tak dzięki przedziwnemu ustawianiu się kamery wędrujemy jak dzieci we mgle, obklikujemy miejsca, i wciąż nie możemy znaleźć niczego co pozwoli nam popchnąć fabułę do przodu. Wszystko przez to, że dane miejsce czy przedmiot zostanie nam pokazany jedynie wtedy, gdy kamera znajdzie się w odpowiednim miejscu, i jedynie pod odpowiednim kątem. Wiele razy zdarzało mi się kręcić kamerą w te i na zad, wciąż nie odnajdując przedmiotu.
Rzucającym się w oczy bugiem, który już dawno powinien ulec likwidacji (nie rozumiem czemu tak nie jest), jest nie znikanie z lokacji interaktywnych przedmiotów. Rzecz, którą już zabraliśmy, bo posłużyła nam do danej zagadki przedmiotowej czy logicznej, nie znika, a pozostaje dalej aktywna. I choć zabrać jej już nie możemy, to to, że wciąż jest przez grę podświetlana, można ją obejrzeć i przeczytać o niej komentarz, potrafi poważnie zmylić gracza. Takie wprowadzenie w błąd jest niedopuszczalne, a taki rażący bug wymaga natychmiastowej poprawki. Ta jednak miesiące po premierze gry nie nastąpiła.
Problem jest również z nielogicznymi zagadkami, do których ciężko znaleźć podpowiedź, a ich rozwiązanie wcale nie przynosi jakiejś wielkiej satysfakcji. Zaliczamy każdą kolejną z nich, w międzyczasie bawiąc się w detektywa i próbując połączyć dowody w spójny wniosek, mogący zamknąć jedną z mini śledztw, wchodzących w skład większej fabularnej całości.
Nie obyło się także od przeróżnych bugów, o większym, czy też mniejszym natężeniu. Postać Herkulesa, nad którym przejmujemy kontrolę często blokuje się w drzwiach, albo przejście zasłania mu jego pomocnik. Detektyw wielokrotnie krąży w kółko, jak nakręcana zabawka, albo otwiera drzwi, których nie ma.
Fatalnie wypada także polska wersja językowa. Poza błędami językowymi, a także brakiem przetłumaczonych tekstów, pojawiają się pomyłki w dialogach, w których Herkules myli osoby, z którymi rozmawia. I tak rozmawiając z kobietą zwraca się do niej w rodzaju męskim, a z mężczyzną w żeńskim. Grze zdarza się także powtarzać rozmowy, które już kiedyś odbyliśmy, a postaci wciąż i wciąż powtarzają te same formułki, niezależnie od tego czy już coś zrobiliśmy, czy też nie.
Tak się składa, że obydwie gry, w które grałam z poważnym opóźnieniem, bo wiele miesięcy po premierze, a na które bardzo mocno liczyłam, i które miały mnie na nowo, w pozytywny sposób, wdrożyć do grania, zawiodły, i to na całej linii. Nie będę wspominać co zadało mi cios prosto w serce w nowej wersji Morderstwa w Orient Expressie, bo to znajdziecie w jej recenzji. Skupię się za to na żalach jakie muszę wylać w kierunku nowej gry od Blazing Griffin i Microids.
Nie wiem czy twórcy wiedzą, czy też nie, ale jeśli uznaje się, że gra nadaje się do wypuszczenia na rynek, i ów tytuł nie znajduje się we wczesnym dostępie, to należy projekt ukończyć, oddając w ręce graczy gotową do grania przygodówkę. Tymczasem Agatha Christie - Hercule Poirot: The London Case to niedokończony projekt, który powinien zagościć na rynku wiele miesięcy później, i który powinien być bardzo, powtarzam, bardzo dokładnie testowany.
Pomijając przedziwne sterowanie, które sprawia, że po pół godziny grania w głowie może się zakręcić. Puszczając mimo uszu fatalne ustawienia się kamery, która niejednokrotnie niweczy możliwość znalezienia interaktywnego miejsca czy też potrzebnego przedmiotu. Nie zwracając uwagi na widok z góry, który psuje zabawę i do takiej rozrywki jak kryminał, zwyczajnie nie pasuje. Zapominając o błędach, bugach i niedoróbkach. Przymykając oko na fatalną, pełną błędów polską wersję językową. Wymazując z pamięci nieciekawe postaci i mało angażującą fabułę. Zapominając o braku graficznego sznytu, i polotu.
Podsumowując te wszystkie przemilczenia, zapomnienia i przymykania oka, dojść można do jednego li tylko wniosku. Gra nie warta jest swojej ustalonej ceny, która w tym momencie oscyluje w granicach powyżej 100 złotych. Powinna poddana być gruntownej przeróbce i totalnym zmianom, które choć w części zlikwidowałaby błędy i braki, jakich ów tytuł jest pełny. Problem w tym, że miała ona swoją premierę pod koniec sierpnia zeszłego roku, a wydaje się wcale nie być poddawana pozytywnym zmianom. Nawet nie chce myśleć jak w ten tytuł grało się tuż po premierze. Musiałoby to być trudne zadanie, wymagające cierpliwości i samozaparcia, którego, wiele miesięcy po premierze, należy wciąż mieć sporo.
To zatem kolejna gra, w którą można zagrać, ale nie trzeba, albo przynajmniej należy się zastanowić, i to bardzo poważnie nad jej zakupem. Albo zwyczajnie poczekać na jakąś mocną jej przecenę. W przeciwnym razie możecie być mocno na nią wkurzeni. A przecież nie o to chodzi w graniu. Ono ma bawić, a nie denerwować.
Bardzo dziękujemy GOG za udostępnienie gry do recenzji.
Graliśmy w wersję na komputery osobiste PC (GOG).
Spis treści:
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu