Przygodowe gry w klasycznej formie, czyli tradycyjne point-and-clicki, choć już kilka lat temu wróżono im rychłą śmierć, jednak nie umarły i mają się całkiem nieźle. Przykładem tego jest klasyczna w formie, interfejsie i rozgrywce, litewska przygodówka, która wyszła spod skrzydła studia Tag of Joy. W Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit, jak w „rasowej” przygodówce znajdziemy tajemnicze organizacje, manuskrypty, ale i ciekawe zagadki i bohaterów, których zwyczajnie da się lubić. Czego jeszcze dopatrzymy się i co sądzimy o tejże przygodówce? O tym w naszej recenzji, do której przeczytania, serdecznie zachęcamy!
Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit to jak wspomniałam gra stworzona przez litewskie studio Tag of Joy, wydana dzięki Thunderful Publishing, które postanowiło opowiedzieć swoim graczom pełną zwrotów akcji, tajemnic i sekretów opowieść, w której znajdziecie wiele nawiązań do Polski, choć sama gra w języku ojczystym nie jest dostępna. Twórcy zgrabnie połączyli prawdy historyczne z fikcją i fabułą, która wielu może kojarzyć się z serią Broken Sword, do której zresztą deweloperzy się odwołują.
Historia skupia się na żeńskiej bohaterce. A jest nią Milda Kovas, młoda mieszkanka Stanów Zjednoczonych, dokładnie Chicago, starająca sobie w życiu jakoś radzić, i mająca wsparcie w przyjaciółce o imieniu Dana, zajmującej się malarstwem. Pewnego dnia Milda otrzymuje list, który okazuje się być wiadomością o śmierci dziadka, mieszkającego na Litwie. Ów dziadziuś, którego podobnie jak ojca Milda nie widziała lat już wiele przepisuje w spadku swojej wnuczce dom na Litwie i pozostawione w nim przedmioty. Musi tylko przyjechać na miejsce, by zwyczajnie rozejrzeć się po dobytku, po czym zadecydować co chce z nim zrobić.
Domek okazuje się nie wielki i choć Mildzie nieco kojarzy się z dzieciństwem, okazuje się kryć pewne zaskakujące tajemnice. Tam bowiem Milda znajduje tajemnicze dokumenty, które jak się wkrótce okazuje, interesują nie tylko ją, ale i mało sympatycznego osobnika, który z niewyjaśnionych przyczyn zna numer naszej bohaterki i zamierza przejąć ową dokumentację. I tak Milda zostaje wciągnięta w przygodę, w której prym wiedzie Wielki Książę Litewski, a także książę Witold. W tle pojawia się także KGB i zaginiony w tajemniczych okolicznościach ojczulek. Na szczęście w swojej przygodzie Milda nie jest osamotniona, gdyż pomaga jej dawny przyjaciel, Litwin imieniem Joris.
Każdy wie, że to co miłośnika przygodowego, no może poza fabułą, ciekawi najbardziej, to zagadki, łamigłówki i tym podobne wyzwania. Ale zanim do nich przejdziemy, pora przyjrzeć się samej rozgrywce pod względem jej sterowania i otoczki interfejsowej, która jest wprowadzeniem do warstwy zagadkowej, jakiej w owej grze nie brakuje. Otóż Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit to klasyczna przygodówka „wskaż i kliknij”, w której bohaterką kierujemy za pomocą myszy, mając do dyspozycji typowe jak na przygodówki ikonki. Sam interfejs nie jest zbytnio rozbudowany bowiem tak właściwie mamy do czynienia z ikoną „dłoni”, dzięki której zabieramy i przedmioty i je używamy, a także ikonę „oka”, która pozwoli nam się przyjrzeć, nie tylko rzeczom i miejscom, ale także postaciom.
Tradycyjnie Milda wyposażona została w klasyczny ekwipunek, który jest naprawdę przepastny. Ilość przedmiotów, jakie taszczy nasza growa protagonistka jest spora, co jedni uważają za przesadę, zaś drugim się to podoba. Ja należę do grupy drugiej, gdyż mnie samej ogrom klamotów schowanych właściwie nie wiadomo gdzie, jest klasyką samą w sobie. Ponadto zebrane rzeczy można w inwentarzu oglądać, a także łączyć. Nasza bohaterka do dyspozycji ma także wynalazek współczesności, czyli smartfon, który posłuży jej nie tylko do dzwonienia, odbierania wiadomości, ale także do notatek. Jest on rodzajem dziennika, tylko o uwspółcześnionej formie.
Trochę współczesności i rodzaj nawiązania do gier z gatunku RPG znajdziemy także w wybraniu profilu bohaterki. Na początku gry decydujemy bowiem jak ma wyglądać nasza Milda. Możemy odpowiednio ją ubrać, a nawet zadecydować o ozdobach jakie nosi, czy uczesaniu. Dodatkowo mamy pewien wpływ na jej pracę, podobnie na wybór ścieżki fabularnej, jaka jest z tym wyborem związana. Ciekawy to zabieg, urozmaicający grę, stanowiący też element łamigłówkowej części rozgrywki. Ale o tym za chwilkę.
Nie zapomniano także o mapie, gdyż podczas swojej podróży Milda przemierzy nie tylko wiele lokacji, ale także kilka państw, wiedziona tajemnicą, jaka towarzyszy jej rodzinie. Mapa przydaje się do szybkiego przemieszczania między miejscówkami. Jednocześnie, choć nasza bohaterka nie biega, może szybko się przemieszczać poprzez klasyczne podwójne kliknięcie myszką. Podczas rozgrywki zbieramy wiele potrzebnych do zagadek i posunięcia do przodu, przedmiotów, które możemy łatwo odnaleźć, gdyż twórcy wbudowali w grową zabawę podświetlanie aktywnych miejsc w lokacjach.
Pora płynnie przejść do kwestii jaką „tygryski lubią najbardziej” czyli do wszystkiego tego co można zaliczyć do części łamigłówko-zadaniowej. Należy to w opisywanej grze rozgraniczyć, bo na zadania składa się tu wiele elementów. Wszystkie one zgrabnie się łączą, czyniąc grę ciekawą, choć do zbyt wymagających i trudnych, nie należącą. Z zadaniami w owej grze powinni sobie poradzić nawet początkowi przygodówkowi gracze, które zmierzą się, podobnie jak Ci zaawansowani z różnymi zadaniowymi elementami.
Po pierwsze dialogi. W grze natkniemy się na wiele różnych postaci, z którymi, jak to w przygodówkach bywa, trzeba będzie pogadać. Tylko odpowiednio przeprowadzony dialog (a ten może nieco się zmieniać w zależności od ścieżki fabularnej), pozwoli nam ruszyć rozgrywkę do przodu. Po drugie telefon, który zgodnie z wymogami współczesności, staje się teraz narzędziem niezbędnym do funkcjonowania. W przypadku Mildy posłuży, tak jak już wspomniałam, nie tylko do rozmów, odbierania wiadomości i odpisywania na nie, ale także do notatek, które będziemy musieli łączyć i tworzyć z nich kolejne. Informacje w notatniku stanowią rodzaj tekstowych zagadek, i są tu elementem klasycznie logicznym i łamigłówkowym.
Poza tym na graczy czekają oczywiście klasyczne zagadki przedmiotowe. Czyli zwyczajnie odnajdujemy przedmiot, i albo od razu go używamy, albo z czymś łączymy, następnie go gdzieś umieszczając, by posunąć rozgrywkę do przodu. Nie zabrakło także typowych logicznych zagadek, na które składają się nie tylko klasyczne mini-gry i zadania, ale i łamigłówki. Znajdziemy zatem w Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit wielką zagadkową różnorodność, która w niedługiej grze, jest w całkiem przyzwoitej ilości.
To co zwraca uwagę miłośnika wideo rozgrywki to oczywiście grafika. Grę, którą miałam przyjemność ogrywać i opisywać w recenzji postanowiono stworzyć w rysunkowej grafice 2D, w urokliwymi malowanymi tłami i trójwymiarowymi postaciami, która ładnie się wpisują w klimat. I choć gra mam momenty graficzne lepsze i gorsze, to są takie lokacje, na które z przyjemnością się patrzy. Na uwagę zasługuje, moim skromnym zdaniem domek dziadka na Litwie, który jest niezwykle klimatyczny, ale i cudnie kolorowy i bogaty kościół Ducha Świętego na Litwie.
W grze, o czym też już wspominałam znajdziemy wiele lokacji, zamkniętych w rozdziałach, w których to wędrujemy po różnych zakątkach Europy, która stała się fabularną podstawą opowieści. Wędrujemy oczywiście sympatyczną blondynką o imieniu Milda, która trzeba to zaznaczyć, przemieszcza się po wielu miejscówkach bardzo płynnie i z gracją. Warto bowiem zaznaczyć, że to jedna z takich gier, w której bohaterka porusza się bardzo naturalnie, co jest przyjemna dla oka.
Rozgrywce towarzyszą liczne animacje, czyli tak zwane cut-scenki. Jest ich sporo, część związana jest z telefonicznymi rozmowami, część klasycznie z fabułą. I choć mogę nie powalić nas cudnością grafiki, to ogląda się je całkiem przyjemnie, a one same zgrabnie i płynnie przechodzą do pełnej i właściwej rozgrywki.
Skupiając się na kwestii muzycznej, czas na chwilę zatrzymać się przy stronie dźwiękowej, czyli przy całej otoczce związanej z udźwiękowieniem. Przyznam się, że o ile dźwięki natury przykuły moją uwagę, na przykład siedzący na płocie i coś tak ćwierkający ptaszek, o tyle pozostałe zatarły się już w mojej pamięci. Wiem jedno, jest ich naprawdę sporo, włącznie jak z takimi szczegółami jak dźwięk kroków, czy zmiatającej szczotki na chodniku.
Nieco bardziej różnorodnie brzmi muzyka, która prezentuje się w grze naprawdę świetnie. Podczas zwiedzania i eksploracji przeróżnych lokacji, w różnych częściach Europy, dźwięki muzyki zmieniają się, nadając rozgrywce charakteru, dyktując ton i budując klimat.
Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit to gra podzielona na kilka rozdziałów, w których mierzymy się z zadaniami, poznajemy historię Europy i przemierzamy miejsca w kilku krajach, w tym Stanach, Litwie, Białorusi czy we Włoszech. I choć zwiedzamy kawałek świata, i zagadek mamy w grze sporo, sama zabawa nie należy do najdłuższych. Właściwie jej przejście może zajmować od 4-6 godzin. Wydłużenie może być spowodowane chęcią oglądania przeróżnych interaktywnych przedmiotów i miejsc w lokacji, które do przejścia gry, w wersji podstawowej, nie są nam potrzebne. Możemy jeszcze nieco bardziej czasowo rozciągnąć rozgrywkę, gdy postaramy się zebrać osiągnięcia na Steam, których znajdziemy w całej przygodówce wiele.
Czas zatem odpowiedzieć na zadanie powyżej pytanie. Czy to, że gra jest krótka jest jej zaletą? A może to wada? Owszem, chciałoby się by rozgrywka była nieco dłuższa, by wątki niektórych postaci były nieco bardziej rozbudowane, a także by opisywany tytuł był dostępny w języku polskim. Ale jak to mówią „nie można mieć wszystkiego”, a to co dla jednego jest wadą, dla drugiego może okazać się zaletą. Jeśli więc nie lubicie długich i zbyt skomplikowanych przygodówek, to Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit jest tytułem idealnym. Ale jeśli chcecie coś bardziej rozbudowanego, to dzieło Tag of Joy może wydawać się Wam zbyt krótkie.
Podsumowując Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit to klasyczna przygodówka, o tradycyjnym, rysunkowym wykonaniu, jakie osobiście kocham w tym fabularnym gatunku. Ciekawa fabuła nawiązująca do naszego ojczystego kraju, wątki historyczne i intersujące, sympatyczne postaci. Do tego całkiem zgrabna angielska wersja językowa, z aktorami, którzy mocno przyłożyli się do swojej pracy. Szkoda tylko, że brakuje polskiej wersji językowej, a gra nie jest nieco dłuższa. Nie mniej jednak tych kilka godzin z opisywanym tu tytułem uznaje za czas niezwykle owocny, udaną zabawę, jaką polecam Wam sprawdzić osobiście. Sprawdźcie koniecznie!
Bardzo dziękuję studiom Tag of Joy i Thunderful Publishing za udostępnienie gry do recenzji.
Recenzowaliśmy wersję na komputery osobiste PC (Steam)
Spis treści:
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu