Pierwszy Dead Space okazał się niegdyś super hitem, po części przebijając się mocniej nie tylko w ramach gatunku horrorów, ale także poza tę niszę. Jedną z osób, które właśnie od tej produkcji rozpoczęły swoją przygodę z grową grozą, byłem samodzielnie. Tym pozytywniej zaskoczyłem się plotkami, a następnie potwierdzeniem odświeżenia tego klasyka. Ten, co ważne, w nowym wydaniu zachował swój wyjątkowy ciężki futurystyczny klimat, doczekał się jeszcze bardziej przerażającej pozytywnie oprawy wizualnej oraz usprawnień sprawiających, że jeszcze chętniej przemierzamy kolejne korytarze. Między innymi to powoduje, że po Dead Space remake zdecydowanie warto sięgnąć. Dzięki uprzejmości Electronic Arts miałem przyjemność ponownie zagłębić się oraz delektować się recenzowanym właśnie wydaniem, które posłuży za przykład, jak można nadawać klasykom nowy, wspaniały blask!
W ramach prezentowanej opowieść Dead Space remake nie próbuje zmieniać fabuły skupionej na postaci Isaaca Clarke’a, zatroskanego inżyniera, który dołącza do misji, mającej na celu dotarcie do stacji kosmicznej USG Ishimura. Ludzkość straciła z nią bezpośredni kontakt, a specjalna ekipa ratunkowa ma sprawdzić, co się stało na miejscu i jak można zapewnić tej jednostce odpowiednie wsparcie. Główny bohater chce wykorzystać tę okazję, aby się upewnić, że jego ukochana jest na miejscu bezpieczna. Tęsknota oraz nadzieja na szybkie spotkanie bardzo szybko mierzą się z twardą oraz przerażającą rzeczywistością. Na miejscu bardzo szybko okazuje się, że doszło do dramatycznej tragedii, zagrażającej nie tylko dotychczasowym mieszkańcom.
Zespół naszego protagonisty bardzo szybko odkrywa, że na miejscu są obecnie przerażające potwory. Z czasem przekonują się o tym, że obca infekcja zaczyna pochłaniać błyskawicznie ludzi, zmieniając ich w niezwykle niebezpieczne potwory. Tak ratownicy odkrywają, że stali się nowymi ofiarami, na które polować będą pełne brutalności istoty w zasadzie nie z tego świata… Tak też rozpoczęła się znana horrorowa seria, której koniec ze względów korporacyjnych został dramatyczny.
Studio Motive zdecydowało się pozostawić oryginał w zasadzie niezmienny, rozszerzając go jednak bardzo skutecznie. Bardzo wcześniej zdecydowano się zdradzić, że w ramach remake’u przygotowano szereg dodatkowych elementów, bazujących na oryginalnym kodzie oraz aspektach, które podrzucono lub ze względu na kończący się czas, ostatecznie postanowiono wyciąć z wersji końcowej. Większość z tych aspektów nie wpływa znacząco na odbiór oryginału, dobrze go uzupełnia lub nieco precyzuje. Przy tym wszystkim jednak najważniejsze wydaje się nadanie głównemu bohaterowi głosu oraz… jednocześnie charakteru. Jeszcze lepiej możemy poczuć to, jak bardzo mu zależy, jak wiele kosztuje go walka czy próby naprawy poszczególnych mechanizmów i systemów, czy jak to się mocno odciska na jego siłach oraz psychice. Teoretycznie mały element, w ostatecznym odbiorze znacząco poprawia opowieść z oryginału, robiąc wrażenie wyraźnie większe niż nawiązania do całego uniwersum oraz drugiego Dead Space’a.
W przypadku remake’u istotną rolę odgrywała kwestia odpowiedniego odświeżenia rozgrywki, która po raz kolejny musiała zaoferować współczesne standardy, połączone wraz z istotnym pierwotnie hasłem, że Isaaca nie jest doświadczony. Inżynier nie był przygotowany na nadchodzące, przerażające wyzwanie, a techniczne oporządzenie nie było wykonane do takich aktywności, jak posyłanie pocisków w stronę potworów. Odświeżeniu udaje się uzyskać ten efekt, choć w mojej ocenie zdecydowano się jednak delikatnie sprowadzić system strzelania w stronę bardziej klasycznych produkcji trzecioosobowych, co wypada dobrze. Odczuwamy, że mamy do czynienia z nowoczesnym projektem, połączonym z absolutną klasyką horrorową, gdzie amunicji nie ma wiele, a zagrożenie może się pojawić praktycznie z każdej strony.
Naturalną rzeczą w przypadku Dead Space remake stało się rozszerzenie czasu zabawy o kilka godzin, co prawda część zwartości nie ma w gruncie rzeczy żadnej realnej wartości, ale fani i małe smaczki docenią, o alternatywnym zakończeniu nie wspominając. Całość warta jest jednak odnotowania oraz docenienia, gdyż szereg detali to swego rodzaju liściki miłosne do społeczności, która przez wiele lat oczekiwała powrotu marki do świata żywych. Inne poprawki generalnie czynią zabawą przyjemniejszą oraz lepiej pasującą do współczesnych standardów na poszczególnych platformach.
Pod wieloma względami w dalszym ciągu mamy do czynienia ze starym, dobrym klasykiem z zadowalającą nieco liniową formułą, wymagającą rozgrywkę z szeregiem broni oraz ulepszeń, które jedynie nieco zwiększają naszą szansę na przetrwanie w licznych pojedynkach z szeregiem nacierających wrogów. Ponownie delektować się możemy także zarządzaniem zasobami, podejmowaniem ryzyka czy rozwiązywaniem zagadek, nie mających łatwych rozwiązań i odpowiedzi, co jest niekiedy plagą najnowszych propozycji. Nieco ujednolicona przestrzeń statku staje się jeszcze atrakcyjniejsza, stając się jeszcze mroczniejszą, chłodniejszą serią korytarzy i pokoi wypełnionych makabrą oraz licznymi niespodziankami czekającymi na każdym kroku…
Odnotować jednak należy, że nie mamy do czynienia z idealnym wykonaniem wszystkich elementów. Niektóre aspekty nie są najwygodniejsze, co najlepiej obrazuje interfejs oraz kwestia dalej kiepskiej mapy, wciąż potrafiącej słabo oferować przegląd tego, gdzie powinniśmy się aktualnie udać, aby zrealizować cele główne czy dodatkowe. Te główne siłą rzeczy są nam nieco łatwiej prezentowane, ale gdy się zagubimy, naprawdę chwilę może nam zająć odnalezienie się pomiędzy korytarzami mieszającymi się ze sobą na pamiętnym hologramie… Ten co gorsza w postaci głównego menu wiąże się z gigantycznymi spadkami płynności, pracuje w jakiś 15-18 klatkach na sekundę i co gorsza tak mocno obciąża system, że ostatecznie jeszcze przez kilka sekund produkcja „wraca” do siebie. Tytuł niestety nie obył się bez pomniejszych, ale występujących w zauważalnej ilości, błędów, a te poważniejsze niekiedy blokowały możliwość spokojnego wyłączenia horroru.
Po ogrywaniu remake’u Dead Space tym mocniej dziwi mnie fakt, że Striking Distance Studios poszło tak daleko ze swoim The Callisto Protocol, ostatecznie gubiąc gdzieś zalety opracowanego przecież właśnie przez nich tytułu. Nowy projekt zagubił zalety “Martwego Kosmosu”, nie oferując w zamian równie dobrego doświadczenia. Studio Motive miało łatwiejsze zadanie, musiało jedynie dostosować do współczesności, uznany pod względem systemów i mechanik projekt, który wciąż wypada wzorowo. Lekkie udoskonalenia spowodowały, że ponownie z przyjemnością celujemy w poszczególne kończyny monstrów, potrafiących wielokrotnie nas przerazić.
Motive Studios włożyło masę, masę pracy w to, aby zagwarantować oryginalnemu Dead Space’owi odpowiedni hołd. I to zdecydowanie udało się uzyskać poprzez omawiany remake, który w mojej ocenie może służyć wszystkim twórcom jako przykład, jak należy podchodzić od odnawiania warstwy graficznej produkcji minionych, z zachowaniem ich klimatu oraz specyfiki, nawet pomimo nowocześniejszego podejścia oraz rozwiązań, wcześniej niedostępnych. Jednocześnie zdecydowano się wprowadzić pewne zmiany, wpłynąć na poszczególne sceny, ujęcia, przejścia czy miejsca, nadając im często jeszcze więcej głębi oraz tajemnic, które zwyczajnie wcześniej nie możliwe były do osiągnięcia. Nowe pole techniczne sprawia, że przed społecznością otwiera się dotychczas niedostępne sfery graficzne, które zdecydowanie warto docenić.
Nowa zawartość, podobnie jak elementy klasyczne doczekała się znacznie wyższej rozdzielczości, szczegółowych tekstur, dbałości o wygładzenie poszczególnych krawędzi oraz szeregu efektów cząsteczkowych, świetlnych czy dymnych, których wcześniej nie było lub obecne były w minimalnej formie. Wartym odnotowania jest fakt zaimplementowania detali związanych z trafieniami, pękającymi elementami mięśni oraz tkanki potworów, do której posyłamy strzały poszczególnymi modelami broni. Tego typu elementów jest sporo, nadających całości rozgrywki jeszcze większą głębię oraz swego rodzaju porcję mroku.
Udźwiękowienie początkowo nieco inaczej odświeżano, ale bazując na reakcjach oraz opiniach graczy, ostatecznie dostosowano w odmienny sposób. Tak też pozostawiono nawet nieco mniej realistyczne odgłosy z oryginału, zostały po prostu udoskonalone, zachowując bardziej klasyczny charakter. Całość jednak stała się jeszcze bardziej satysfakcjonująca, dostarczając jeszcze większą dawkę szczegółów, które jeszcze precyzyjniej możemy odnotowywać. To wszystko razem powoduje, że za każdym razem czeka nas coś, co podbija straszną i dalej robiącą doskonałe wrażenie atmosferę. Gdy dochodzi do tego także wyjątkowa muzyka, całościowo otrzymujemy wyjątkową także współcześnie całość, oferującą niezwykle budowane napięcie oraz niezapomniane i pełne stresu pojedynki ze zmutowanymi nieumarłymi pracownikami USG Ishimury…
Electronic Arts zadziwiło wszystkich swoją decyzją sprawiającą, że Dead Space remake doczekał się… pełnej polskiej wersji językowej. W ten sposób nie tylko napisy zostały przetłumaczone, ale doczekaliśmy się pełnego dubbingu z bardzo dobrą grą aktorską. Wykonanie tego elementu nie było w 100% doskonałe, ale… stanowi naprawdę spory plus w kontekście zakupu odświeżenia hitu Visceral Games.
Jeżeli zastanawiacie się wciąż, czy zakupić Dead Space remake… to powinniście odrzucić tę myśl oraz od razu wybrać się na Ishimurę. Studio Motive oddało należycie hołd oryginalnej grze oraz studiu Visceral Games, zapewniając doskonałe odnowienie, udoskonalenie oraz uzupełnienie jednego z najlepszych growych horrorów. To przykład jak przygotować wydanie, które jest swego rodzaju odwzorowaniem żartów o “wspomnieniach w HD”. Jeżeli obie wersji porównamy do siebie, od razu odkryjemy, że odświeżenie właśnie w ten sposób wypada i dostarcza tak pełną satysfakcję.
Electronic Arts dobrało świetny zespół i zapewniło mu swobodę, dzięki czemu wszyscy fani Dead Space’a mogą cieszyć się ze świetnego odnowienia, dostarczającego sporą satysfakcję z wielu scen pomimo pewnych zmian oraz nowości, które wcześniej nie były obecne. To wszystko razem jest gwarancją udanej zabawy, którą żal byłoby przegapić… Aż dziw bierze, że początkowo stroniące od odświeżeń EA radzi sobie w tej dziedzinie tak doskonale!
Recenzowaliśmy wersję na komputery osobiste (Steam).
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu