Studiując historię na przestrzeni lat dostrzec możemy, że zmiany władzy bardzo często doprowadzały do wielkich konfliktów, które miały wpływ na późniejsze lata i życie zwykłych ludzi. Amerykańskie studio
YummyYummyTummy zabierze nas do magicznego świata fantasy, gdzie pewne wydarzenia sprawiają, że do boju stają dwie frakcje, które w imieniu swoich ideałów oraz celi rozpoczynają walkę o władzę oraz wizję spokoju.
Fabuła/Historia
Fallen Legion+ przedstawia nam historią królestwa Fenumii, która po śmierci władcy zmienia się nie do poznania poprzez tlącą się rewolucję oraz wizję wojny domowej. Wersja na komputery osobiste zawiera aż dwie kampanie z tak naprawdę dwóch różnych tytułów - Sins of an Empire oraz Flames of Rebellion, które dzielą fabułę na dwie główne części.
Pierwszą za sprawą wydanego dotychczas tylko na Playstation 4 - Sins of an Empire, w której poznajemy przygody młodej Cecille, która po śmierci ojca musi sobie poradzić nie tylko z utrzymaniem linii królewskiej, ale także wprowadzeniem w swoim państwie spokoju. Pomóc w tym ma ostatni prezent od nieboszczyka, którym jest magiczna i zarazem tajemnicza księga mająca być kluczem do uzyskania wyczekiwanego spokoju. Historia pokazuje jak trudne decyzje należy podjąć, aby móc zaprowadzić porządek i pokój w sytuacji gdy wszędzie panuje rozchwianie oraz niebezpieczeństwo.
Druga oparta jest o opowieść ukazaną w Flames of Rebellion, gdzie mamy do czynienia z podróżą po przeciwnej stronie barykady. Jako Legatus Laendur stajemy do walki z opresyjną władzą Rodziny Królewskiej, która zdaniem przeciwnej grupy stanowi zagrożenie dla wielu ludzi. Rozpoczyna się wielki marsz armii, która chce odbić stolicę i ukoronować swojego lidera jako prawowitego i dobrego władcę, który będzie godnie sprawował urząd przez wiele, wiele lat.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydać, że gra z tego typu grafiką raczej będzie opowiadać dwie urocze historyjki o przyjaźni, kryzysie oraz powrocie w glorii i chwale, jednakże po kilku godzinach przekonujemy się, że mamy do czynienia z postaciami posiadającymi wyraźny charakter, który niejako mierzy się dopiero z prawdziwym obliczem wojny domowej. Dostrzegamy jak nasi protagoniści i podejmowane decyzje wpływają nie tylko na to kim się stają, ale także jak inni na nich spoglądają. Opowieść bywa momentami naprawdę mocna i stara się prezentować ciężkie dylematy, które koniec końców mogą dla innych okazać się bardzo brzemienne w skutkach. Perspektywa obu stron jest nie tylko interesującym zabiegiem na papierze, ale także przedstawia nam jak pewne sytuacje potrafią prezentować się o wiele bardziej dramatycznie, bądź bezwzględnie. Kontrast dodatkowo jest podkreślony poprzez charakterystyczne rysunki inspirowane azjatyckim stylem.
Rozgrywka i Mechaniki
Gdy spojrzycie na screenshoty (także te w recenzji) to pierwsza myśl, która przyjdzie Wam do głowy to zapewne, że to po prostu musi być klasyczny jRPG z turową walką drużynową. Otóż nie jest to prawda, znaczy się nie do końca. Starcia toczą się w czasie rzeczywistym i koncentrują się na kilku aspektach, które znać można z innych tytułów. Ataki są wyprowadzane w stylu bijatyk typu Tekken czy Street Fighter, dzięki czemu wszystko staje się efektowne i pełne różnorakich wybuchów oraz efektów specjalnych, które niekiedy ciężko jest jednoznacznie nazwać. W grze pojawia się system wytrzymałości, której poziom obniża się wraz z kolejnymi oddanymi ciosami, na szczęście po chwili się regeneruje, w czym dodatkowo dopomóc sobie możemy wykonując obronę w odpowiednim momencie. Element ten jest tak naprawdę kluczowy podczas posuwania fabuły do przodu i posiada dosyć dynamiczne tempo, choć i te możemy skutecznie kontrolować. Osobiście zdecydowałem się postawić na drużynę dysponującą sporą mocą z dystansu z wysuniętą wojowniczką przyjmującą na siebie obrażenia i potrafiącą wykonać krótką serię. No właśnie istotna staje się także mechanika combosów, która w połączeniu z blokiem oddającym staminę i timmingiem, sprawia, że kolejne ciosy są coraz mocniejsze, zgodnie z widocznym mnożnikiem. Ten możemy poprawiać tak długo, aż nie zostaniemy zranieni, co często jest bardzo ciężkie do osiągnięcia. Do tego dołożono także magię, którą posługuje się nasz lider potrafiący zarówno wystrzelić magiczny pocisk, uleczyć jak i przywrócić do życia nasze cyfrowe miniony.
Pod pozornie płaską i prostą mechaniką walki kryją się bardziej rozbudowane systemy i zależności, które otwierają przed nami sporo zabawy i swobody taktycznej. Pomiędzy zadaniami kolekcjonować będziemy specjalne kamienie mocy, które pozwolą nam na wzmocnienie naszych zalet bez względu na obraną przez nas strategię. Z czasem otrzymujemy coraz więcej narzędzi, które posłużą nam w wielu różnorodnych sytuacjach, niestety pojawia się tutaj pewien spory problem. Otóż na przestrzeni wielu godzin okazuje się niestety, że gra ma trochę zbyt dużo małych wydłużeń, w efekcie czego po pewnym czasie pojawia się nie tylko nadmierna powtarzalność, ale i nuda…. Tę od czasu do czasu przełamują starcia z bossami, które są zdecydowanie najciekawsze, choć wynika to praktycznie tylko i wyłącznie z tego, że ich poziom trudności jest wyraźnie wyższy i wymaga od nas większych umiejętności oraz wyczucia czasu. Pomóc w tym mają błyskające promyki stanowiące wskazówkę, co należy zrobić dalej.
Wystawiane na pierwszy plan przez deweloperów decyzje niestety nie mają jakiegoś większego wpływu na rozgrywkę, przez co ich znaczenie dla nas bardzo szybko spada w dół. Problemem były dla mnie także błędy sprawiające, że w niektórych sytuacjach gra nie zacinała się lub nie odpalała skryptów bez spełnienia określonych warunków. Brak ich znajomości powodował, że postęp (nie tylko fabularny) nie mógł zostać zrealizowany.
Oprawa audio-wizualna
YummyYummyTummy na swojej stronie głoszą, że chcą połączyć najlepsze cechy produkcji z rynku amerykańskiego, azjatyckiego oraz europejskiego tworząc unikatową całość i po części widać tu także w oprawie wizualnej, która mimo wszystko korzysta w dużej mierze z drugiej inspiracji kulturowej. Projekty i rysunki postaci, przeciwników, krain oraz wiele, wiele więcej to wszystko jest niemalże wyciągnięte z tego rynku, jednakże za sprawą wyraźnych i niekiedy jaskrawych kolorów charakteryzujących to co lubią gracze ze Stanów Zjednoczonych oraz Kanady, wszystko nabiera swojego własnego “smaku”. Całość wraz ze wspomnianą ciężkością fabuły (charakterystyczną dla oczekiwań fanów z Europy) tworzy odmienną oraz interesującą całość, która może i nie jest perfekcyjna, ale ma szansę niektórym osobom przypaść do gustu. Wiele elementów wymagałoby wciąż poprawy, szczególnie w kwestii tła i elementów na drugim planie, jednakże nie spodziewałbym się w tej kwestii jakiś większych prac. Problem stanowi niekiedy zbyt duża ilość efektów związanych z atakami, która uniemożliwia nam dostrzeżenie takich samych czynności ze strony przeciwników, a co za tym idzie nie wykonamy bloku i stracimy nasz wielki licznik combo.
Udźwiękowienie bardzo mocno korzysta ze swoich azjatyckich korzeni, w związku z czym usłyszymy dialogi i okrzyki o bardzo wysokich tonach głosu. W trakcie przemyśleń bohaterów (które już otrzymały mały dodatek audio - czyt. kilka zdań) możemy lepiej poznać ich wątpliwości i uczucia, co zwyczajnie działa pozytywnie na odbiór wydarzeń i ich wagi dla dalszych działań. Muzyka stanowi pozytyw, ponieważ nie tylko przyjemnie się jej słucha, ale także dostarcza nam ona odpowiednich wrażeń związanych z tym co się dzieje na ekranie. Osobiście mam jednak wrażenie, że nowa wersja (a także ta która ma wyjść na Nintendo Switch) zwyczajnie zasługują na jeszcze dwa czy trzy utwory, które umilałyby nam czas. Małym minusem jest także niewielka ilość ustawień, które pozwoliłyby nam na dostosowanie sobie wszystkiego, włącznie z postawieniem na sterowanie nie strzałkami, a gałką analogową.
Podsumowanie Fallen Legion+
Fallen Legion+ to produkcja, która pomimo swojego bardzo charakterystycznego wyglądu oraz pozornej azjatyckiej stylistyki, staje się zupełnie inna w odbiorze w trakcie grania. Pod ładną oprawą wizualną kryje się naprawdę inteligenta oraz poważna podstawa fabularna, która sprawia, że mamy do czynienia z pozornie bardzo nam bliską produkcją.
Kluczem w zabawie z tym tytułem jest jednak odpowiednie dawkowanie sobie rozgrywki, gdyż w innym przypadku będziemy mieli problem ze znużeniem wynikającym z wyraźnie powtarzalną rozgrywką.
Jakoś mnie to nieporywa, zwykła bijatyka, liczyłem na coś więcej.