Pierwsza odsłona Hand of Fate okazała się sporym sukcesem jednocześnie demonstrują, że karcianki nie są nudne i mogą zostać naprawdę kreatywnie wykorzystane. Defiant Development zdecydowało się pójść dalej i zaoferowało drugą odsłonę, która miała za zadanie nie tylko dorównywać poprzedniczce, ale także przebić ją pod kilkoma względami, o tym czy udało się tego dokonać przekonacie się z tej recenzji, do której Was gorąco zapraszam!
Fabuła/Lore/Tło
Ponownie będziemy mieli okazję wziąć udział w wielu przygodach stworzonego przez nas herosa, przy okazji dowiadując się co nieco o walce złego Kallasa z naszym Mistrzem Gry. Za każdym razem jest to coś zupełnie innego, ukazującego obraz całego uniwersum z karcianego świata, w którym nadzieja bywa ostatnią szansą na przetrwanie. Przy okazji rozgrywają się wątki poboczne, w których będziemy nie tylko brali udział, ale także zdecydujemy jak ma wyglądać zakończenie czy chociażby jego przebieg.
Opowieści są nieźle prowadzone i niekiedy potrafią nas zainteresować, lecz większość zdarzyło mi się zwyczajnie pomijać. Forma jedynie pisana to niestety za mało przy tak interesujących mechanikach. Oczywiście w ramach tła dla rozgrywki jest naprawdę dobrze, choć zwyczajnie nie ma co oczekiwać opowieści na miarę nawet najlepszych gier indie. Należy docenić jednak, że pod płaszczykiem fantasy udało się przemycić kilka ważnych tematów.
Rozgrywka/Mechaniki
Hand of Fate 2 podobnie jak poprzedniczka pozwala nam doświadczyć ciekawej konwencji łączącej w sobie kilka klasycznych gier planszowych czy karcianych z walką lekko inspirującą się stylem serii Batman Arkham. Wszystko zaczyna się od dobrania przygody wpływającej na pasywne mechaniki oraz bonusy, dla przykładu w jednej z nich spożycie zapasów nie leczy nas, natomiast gdzie indziej jesteśmy zmuszeni do zabrania samych kart z zapasami. No właśnie, talia z każdym zrealizowanym zadaniem wzbogaca się o nowe dodatki, wyposażenie oraz zdarzenia, na które będziemy napotykać się w trakcie pokonywania kolejnych kroków.
Aby poznać ich treść, zawartość i nagrody będziemy musieli choć raz poprawnie zakończyć event. Właśnie w taki sposób rozszerzamy swoje strategiczne możliwości, dzięki czemu będziemy mogli przygotować się na wyzwania. Wszystko zostaje wymieszane i za każdym razem dostarcza nam zupełnie innego doznania, niestety momentami poziom trudności jest przez to zbyt niski, bądź wysoki.
Rozdziały są różnorodne zgodnie z określonymi wskazówkami, a każde pole kryje różne atrakcje i niebezpieczeństwa. Część wyzwań zmusza nas do wyciągnięcia karty z koła, wyrzucenia odpowiedniej liczby punktów z kości, wybrania kart (od wielkiego sukcesu do porażki) czy timmingowego posłania wiązki laseru w poruszające się skrzydła wahadła. Każda z tych czynności wymaga od nas umiejętności i wyczucia, jednakże pierwsza z nich jest w moich odczuciach dosyć niewygodna w obsłudze, ponieważ pole, na które teoretycznie celujemy jest zdecydowanie zbyt blisko i jest dosyć małe. Z wykorzystaniem wyposażenia herosa będziemy mieli okazję na wpłynięcia na łatwość obsługi i zdobywania cennych skarbów. Broń biała, tarcze, zbroje, hełmy, naszyjniki czy pierścienie to właśnie one mogą nas uratować lub znacząco wzmocnić.
Ponadto będziemy mieli do czynienia z toczeniem pojedynków z różnorodnymi rywalami dysponującymi zupełnie innym wachlarzem umiejętności. Najgorsi są jednak potężni bossowie, do których będziemy musieli podejść z szacunkiem, ale także uważną obserwacją i przygotowaniem na ich tak zwany movement i styl walki. Porażki są o tyle bolesne W Hand of Fate 2, że w razie ich doznania jesteśmy skazani na rozpoczęcie wszystkiego całkowicie od nowa… Efekt tej decyzji jest nierówny tak jak i wspomniana losowość, przez co ogólny, wysoki poziom trudności momentami może nas przerastać oraz irytować. Każde podejście od początku do końca jest dosyć długie, przez co utrata wszystkiego (czyt. naszego czasu) po prostu nas denerwuje. Koniec końców wiele zależy także od walki wzorowanej na dokonaniach Rocksteady przy Mrocznym Rycerzu. Niestety Defiant nie poradził sobie w tej kwestii równie dobrze, przez co nie możemy czerpać równie dużej lub chociażby podobnej satysfakcji. Każdy element teoretycznie został solidnie wykonany, lecz po kilku godzinach zaczynamy odczuwać lekkie opóźnienie oraz niedokładność sprawiającą, że powoli zaczynamy się jednak męczyć starciami i licznymi walkami, których nie uda nam się ich uniknąć. Ktoś postanowił wstawić dodatkową fizykę dotyczącą ciał poległych, które z końcowym spowolnieniem stanowią jakieś absurdalne połączenie, za nic nie wpływające pozytywnie na to co obserwujemy na ekranie.
Najgorsze były jednak problemy z kilkoma kwestiami, które dotknęły mnie podczas sprawdzania wersji przedpremierowej. Na początku występowały takie problemy jak wyrzucenie do pulpitu w różnych sytuacjach, ale potem udało się to naprawić aktualizacją, która zamieniła polski na chiński, następnie po ręcznej zmianie i jednym dniu przerwy pojawił się język włoski i… zablokowanie się na ekranie startu rozgrywki. Po czasie udało się to jednak naprawić i nie natrafiłem już na żadne większe problemy.
Oprawa audio-wizualna
Już od pierwszych chwil gry dostrzegamy wyjątkowy klimat fantasy, który z czasem zyskuje odrobinę mrocznego uzupełnienia, co wraz z klimatem magicznych kart nieźle się do siebie dopasowuje. Najważniejsze i najefektowniejsze okazują się jednak karty, które dzięki delikatnym czarnym szkicom zdecydowanie pozwalają nie tylko nacieszyć nasze oczy, ale tak umożliwiają pracę dla naszej wyobraźni, która dorysowuje i dodaje kolorów pozostałości. Barwy są tutaj tak naprawdę dopełnieniem i służą raczej kwestii podkreślenia pewnych elementów istotnych dla rozgrywki i naszej zabawy. Design wszystkich elementów jest nie tylko ładny, ale także spójny, co niestety po części wynika również z tego, że mamy do czynienia z raptem kilkoma frakcjami, z którymi mierzymy się przy każdej okazji.
Interfejs przez cały czas zdaje się być naprawdę dobrze dopasowany z pozostałymi elementami, dzięki czemu spełnia swoją rolę zarówno pod względem funkcji dostarczania informacji jak i wtapiania się z obrazem, stając się po części tłem. Hand of Fate 2 zostało wzbogacone o polską wersję językową. Napisy w naszym rodzinnym języku zostały wykonane nieźle i gdy tylko wszystko idzie zgodnie z planem to nie napotykamy na żadne błędy itp. Niestety implementacja do systemu nie była doskonała, przez co kilka razy pojawiały się fragmenty kodu czy angielskie wpisy zamiast naszych, nie jest to coś co nas z razi, lecz jest wyraźne na tle innych produkcji. Muszę wspomnieć również o problemach ze zmieniającymi się wersjami przy okazji kolejnych aktualizacji.
Sporo uwagi poświęcono przy okazji dopasowania głosów do postaci, dzięki czemu każdy dialog, a w zasadzie wypowiedź prowadzącego nas Mistrza Gry jest znakomita i zdecydowanie wprowadza nas w wyjątkową atmosferę tego nietypowego uniwersum. Jakby tego było mało wszystko zwieńczone pozostało świetną muzyką stanowiącą niemalże doskonałe odwzorowanie wszystkich klasycznych motywów muzycznych powiązanych właśnie z magią oraz światami fantasy.
Podsumowanie Hand of Fate 2
Pierwsza odsłona zdecydowanie zaskoczyła pomysłem na siebie, choć wykonanie nie było doskonałe i wymagało w dłuższej mierze dopracowania, to i tak potrafiło się obronić. Nie inaczej jest z drugą odsłoną, choć i tutaj nie uniknięto błędów i problemów, które sprawiają, że spędzanie dłuższego czasu z tym tytułem bywa zwyczajnie męczące, irytujące oraz nudne… Niestety monotonia objawia się w momentach, gdy ktoś wpadł na pomysł skoncentrowania się na jednej z wielu mechanik w ramach urozmaicenia, niestety efekt końcowy sprawił, że podbito tak naprawdę na wyższy poziom powtarzalność przez co tracimy chęci do zabawy. Niedociągnięcia oraz brak dobrego odwzorowania naszej reakcji w walce wraz z delikatnym opóźnieniem i spadkami płynności sprawił, że po kilkunastu godzinach zacząłem mieć dość grania. Odpowiednie dozowanie sobie rozgrywki z pewnością poprawiłoby moje odczucia, lecz mam pewne obawy czy Hand of Fate 2 pozostawione na jakiś nie spowodowałoby, że po prostu zapomniałbym na długi czas o tej produkcji.
Ciekawa kombinacja. Tytuł wygląda na to, że ma swój charakter, wizualnie to tragedii nie ma ale dobrze też nie jest, szkoda, że grywalność oscyluje jedynie wokół 6 punktów i, że wieje monotonią. Ogólna ocena 7 wskazuje, że raczej można zagrać ale nie ma się co przesadnie napalać na tytuł.