Brothers: A Tale of Two Sons, a następnie A Way Out wyprodukowany w ramach współpracy z Electronic Arts okazały się wielkimi hitami, dzięki czemu małe studio Hazelight Studios błysnęło w branży gier. Spora w tym zasługa Josefa Faresa oraz jego niezwykłej osobowości. Odważne propozycje wyróżniały się świeżością, ciekawym pomysłem na siebie oraz intrygującymi sposobami, wciągnięcia graczy w sferę zabawy, skupionej wokół współpracy. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej propozycji w postaci It Takes Two, projektu z pięknym przesłaniem, śliczną oprawą graficzną oraz formułą zachęcającą do kooperacyjnych działań. Jak dobry jest to tytuł? Moim zdaniem to bezwzględnie najlepsza gra z linii EA Originals, o czym możecie poniżej kilka słów przeczytać….
Fares oraz jego zespół zdecydowali się postawić tym razem na komedię o małżeństwie Cody’ego oraz May, których związek zmierza ku upadkowi. Oboje są już przekonani do tego kroku, jednakże jeszcze nie poinformowali swojej córeczki Rose, co się stanie. Oboje spotykają się zatem jednego dnia, aby przekazać jej co planują. Dziewczynka wcześniej domyśla się i podsłuchuje co się zdarzy, a po oficjalnej rozmowie udaje się na tył domu, gdzie prosi Doktora Hakimi (w postaci swojej książki) o pomoc. W zasadzie to prosi jego książkę o pomoc, ale jej łzy i smutek zmieniają wszystko! Po chwili obserwujemy, jak skłócona para dorosłych zmienia się w… wykreowane przez Rose zabaweczki!
Opowieść jak i cała zabawa prowadzona jest liniowo, w grze pełno jest dialogów zarówno w ciągu odbywających się ciągu zabawy, ale również w trakcie licznych przerywników filmowych. Ponadto przy okazji mini gier czy innego typu dodatkowych aktywności możemy liczyć na ekstra sceny czy dialogi, które do historii nie wnoszą za wiele, ale bez dwóch zdań lepiej prezentują nam charakter zarówno Cody’ego jak również May. Jest to o tyle istotne, że podczas intensywnych zręcznościowych wyzwań, możemy własnym zgraniem się czy też dialogiem, możemy przegapić niektóre kwestie dotyczące charakterów czy relacji bohaterów.
Pomimo swojej abstrakcyjności, nietypowej formy, fantastycznej realizacji i tak fabularnie mowa jest jednak o poważnym problemie, ujętym w godny sposób. Poprzez humor ukazane są problemy, które być może i w naszym życiu się objawiają i czynią je gorszym i mniej szczęśliwym. It Takes Two skupia się na miłość, w zabawny sposób starając się ją nie tylko podkreślić jak istotna jest ona dla życia i jak wiele jest w stanie pokonać. Nie brakuje jednak kryzysów, kłótni czy wysyłanych wzajemnie znaków. Tytuł wyraźnie akcentuje jak niekiedy oczywiste rzeczy, nie są przez nas dostrzegane. Delikatny, ale jednoznaczny sposób w jaki to ujęto jest godny pochwały oraz podkreślenia. Fabuła to kilkanaście godzin, w zależności od naszej spostrzegawczości, sprytu oraz umiejętności zręcznościowych. Dojrzałość zawarta w dowcipach oraz opowieści świetnie się spisuje w wykonaniu Faresa i jego zespołu.
Być może zabawa powinna być nieco krótsza, gdyż niektóre wątki są zbędne czy nie wnoszą zbyt wiele, a ich mechaniczne elementy nie będą nas równie dobrze bawić. Najlepszym przykładem jest początek rozgrywki, który jest bardzo mocny i intensywny. Następnie pojawiają się nowe trudności do pokonania, budzące u nas jako graczy pewną porcję zmęczenia czy monotonii.
Deweloperzy korzystając ze swojego doświadczenia oraz sukcesów poprzednich gier, zdecydowali się i tym razem postawić na rozgrywkę ściśle skupioną wokół współpracy na wielu polach. Z jednej strony otrzymujemy zagadki, wymagającej pomyślunku czy chociażby spojrzenia na wyzwanie z innej perspektywy. Następnie pojawiają się wyzwania zwyczajnie wymagające wprowadzenia synchronizacji działań, a ich zwieńczeniem stają się zręcznościowe tory, etapy czy fragmenty przejść, gdzie tak naprawdę wszystko musimy zgrać oraz zrealizować zgodnie z przewidywanym przebiegiem. Twórcy zdecydowali się znacząco urozmaicić zabawę, często i gęsto mieszając pomysły na poszczególne segmenty zabawy. Raz będziemy pokonywać zagadki terenowe, zaraz powalczymy, następnie odbędzie się pościg czy nawet… mały lot z przeszkodami! Pomysłów zawarto mnóstwo, stale możemy liczyć na coś nowego i świeżego, choć im dalej zajdziemy tym mniej zaskoczeń się pojawi, a niektóre elementy mogą nas nawet nieco znużyć.
Hazelight Studios naprawdę nieźle dopracowało nawet najmniejsze elementy zabawy, czyniąc je płynnymi i precyzyjnymi, co docenią przy okazji wielu minigier. Te być może warto by nieco lepiej zbalansować, jednakże to zawsze jest nieco osobiste odczucie i kwestia do szybkiego załatania. It Takes Two prawie, że cały czas gwarantuje nam odmienny sprzęt, gadżety czy też umiejętności, za ich sprawą na każdym kroku pojawiają się nowy przeciwnicy, trudności czy też misje, wykorzystujące specyfikę otrzymanych mocy. Wpierw są to proste kłody kładzione nam pod nogi, z czasem jednak nabierają one skali oraz zaczynają wymagać od nas połączenia sił i dodatkowego zgrania się. W przypadku udanej akcji, najlepiej za pierwszym razem, otrzymujemy wielkie poczucie zadowolenia z siebie, co jedynie podbija satysfakcję z zabawy z It Takes Two. To właśnie ten element chyba najlepiej oddaje to czym miało i ma być dla Electronic Arts inwestowanie w EA Originals. To chyba najlepsza gra z tej linii wydawniczej, mogącej stać się symbolem czy poprzeczką dla innych zespołów. Jeżeli do tego wydawcy uda się z czasem dojść, to pomimo mniejszy porażek, uzyska on kolejną gamę, odważnych, ciekawych i naprawdę wartościowych tytułów.
W trakcie zabawy napotkałem na pomniejsze problemy oraz niedociągnięcia, jednakże nie wpłynęły one znacząco na zabawę. Najgorsze były niedostatki w teksturach podczas skakania w początkowych etapie zabawy, gdzie musimy pamiętać o tym, że niewidzialna warstwa tektury kończy się wcześniej niż wizualne, pozrywane kawałki podłoża. W przypadku drewna niestety wymagałoby to spojrzenia i pozbycia się tych problemów w wybranych miejscach. Samouczek w większości przypadków jest jasny i przejrzysty, tak jak i system podpowiedzi, jednakże komunikaty niekiedy pojawiają się zbyt późno lub wyświetlają się zbyt krótko, w wyniku czego chociażby dopiero przy drugim podejściu (po pierwszym, przedpremierowym) odkryłem, że w rozgrywce znajduje się mechanika szybkiego biegu.
Dla niektórych osób sporą wadą gry może być waga gry na dysku, gdzie potrzebne jest przeszło 40 GB, a niekiedy prawie 50 GB wolnej przestrzeni, co jest rezultatem porównywanym ze znacznie większymi tytułami. Nie jest to co prawda 200 GB jak przy okazji serii Call of Duty, ale już taki Cyberpunk 2077 po ostatniej optymalizacji zbliżył się do rezultatu przeszło 60 GB. Jak widzicie to jednak spora bliskość, jak na tytuł liniowy oraz na otwarte przestrzenie potężnego miasta jakim jest Night City.
It Takes Two bazuje na stylizowanej oprawie wizualnej, w sporej mierze przypominającej dokonania studia Pixar. Jasne, ta ekipa to absolutnie eksperci operujący tak naprawdę w swojej własnej lidze, niemniej niezależne Hazelight oraz Electronic Arts mogą się pochwalić prześliczną i świetnie zoptymalizowaną propozycją. W przypadku rozdzielczości Full HD z najwyższymi czy niemalże najwyższymi ustawieniami mogłem liczyć na 30 klatek na sekundę, niekiedy spadających na GTX-ie 750 Ti. To spory atut gry, która nawet na słabszym sprzęcie nie tylko prezentuje się wyśmienicie, niezwykle szczegółowo i atrakcyjnie dla oka, ale także dostępna jest na szerokiej gamie urządzeń.
Produkcja z początku nieco atakuje w oczy kiepskimi animacjami twarzy głównych bohaterów, jednakże ten stan przestaje istnieć w chwili, gdy przechodzimy do postaci fantastycznych. Co jakiś czas jednak powracamy do ludzi, którzy niestety wymagali by jeszcze sporej dawki pracy włożonej w odpowiednie ich odwzorowanie i umieszczenie w rozgrywce. Być może działania w tej kwestii zostaną poczynione po premierze. Poza nimi jednak animacje są dopracowane, płynne, niekiedy wspomagane niezwykle szczegółowymi efektami, najwyraźniej prezentowanymi przy okazji wybuchów czy też pojawiania się oraz znikania Doktora Hakimi. To tylko część z atrakcji tego typu, które będziemy na swojej drodze napotykać. Na naszej drodze znajdą się między innymi potężne konstrukty, większe i mniejsze stworzenia, nietypowe bronie oraz narzędzia, nie wspominając o odmiennej perspektywie nieco odwróceniu wszystkiego na drugą stronę! Wszystko to jednak warto samodzielnie zwiedzać oraz poznawać, ponieważ kreatywności nie brakuje tu na każdym etapie, a także w ich ramach wiele się potrafi zmienić!
Wysokiej jakości tekstury są niezwykle szczegółowe, detale przy wysokich ustawieniach są widoczne z każdej możliwej strony, dostarcza nam imponujący poziom wizualny, który uzyskiwany jest bez żadnych DLSS-ów czy też ray tracingu. Ten ostatni ręcznie nieco zastąpiono, generalnie nie byłby wymagany, bo i tak wykonano kawał pracy, aby zapewnić niezłe oświetlenie oraz zabawę cieniem czy też jasnością. Dobrana kolorystyka z założeń mocno korzysta z niezwykle wyrazistych barw, ale nie brakuje również całkowicie odmiennych barw, odcieni czy stylistyki, korzystając niekiedy chociażby w formie tła delikatnych rysunków. Te są niekiedy nawet bardzo skromne, ale doskonale uzupełniając imponującą całość, spisują się wyśmienicie ze swojej strony.
Dobrana muzyka z jednej strony momentami znakomicie uzupełnia oprawę graficzną, kreując z nią klimat poszczególnych scen czy akcji. Z drugiej jednak nie zawsze utwory są równie wyraziste oraz satysfakcjonujące. Poziom nieco faluje, szczególnie na późniejszym etapie gry, gdy nie wszystko jest równie dopracowane oraz doszlifowane. Niemniej znając trwającą sytuację możemy jednak przymknąć nieco na to oko, ponieważ nagrywanie obecnie jest niezwykle utrudnione. Całościowo jest jednak naprawdę dobrze!
Rozgrywka dostępna była w polskiej wersji językowej, oferowanej w ramach tłumaczenia napisów oraz interfejsu, stojących na wysokim poziomie. Jednocześnie oryginalnie podłożone przez postaci głosy aktorów nie tylko doskonale do nich pasują, ale także gwarantują nam wysoki poziom oraz chwile, doskonale oddające to jak wyglądają kłopoty małżeństw w komediach, a i niekiedy w realnym życiu. Nie tylko para protagonistów, ale praktycznie wszyscy zaangażowani, co przekłada się bezpośrednio na znakomitą grę.
Hazelight wykonała sporo znakomitej pracy, aby zagwarantować graczom znakomitą zabawą pełną humoru, szalonych czy super zabawnych akcji oraz zdarzeń, które zapadną nam w pamięci. Przyjemna, ciepła, rodzinna i miłosna atmosfera zamknięta w formule komedii growej wypada niezwykle satysfakcjonująco, dostarczając mnóstwo uśmiechu. Rozgrywka świetnie została zespolona z opowieścią, dostarczając grającym wiele zabawy. Przejścia pomiędzy sekwencjami niestety nie są aż tak zadowalające, jednakże jak na obecną generację jest dobrze, a kolejny tytuł już na nową generację będzie mógł czymś takim się pochwalić. Piękna oprawa wizualna pomimo braku wsparcia dla śledzenia promieni czy innych super nowych technologii i tak prezentuje się zjawiskowo. Nawet na moim starusieńki GTX-ie 750 Ti mogłem liczyć na najwyższe czy niemalże najwyższe ustawienia w rozdzielczości Full HD z 30 klatkami na sekundę, choć nie zawsze były one stałe. Całościowo It Takes Two to samodzielna opowieść, zamykająca się w swojej satysfakcjonującej liniowej formule, ze swobodniejszymi chwilami, sporą ilością dodatkowych aktywności oraz różnorodnością rozgrywki, tworzącymi zadowalającą radość. W takim czasie pozbawionych wielkich premier, It Takes Two jest jak szklanka wody na pustyni. To świetna, przepyszna szklanka wody!
P.S. Gra wspiera od premiery Friendly Pass, czyli specjalną przepustkę za sprawą której możemy zagrać ze znajomymi, którzy mogą nie mieć własnej kopii gry! Produkcja będzie dostępne także w ramach abonamentu EA Play Pro.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu