Czeskie studio Warhorse pokazało, że możliwe jest zbudowanie solidnego zespołu od samych podstaw. Udana kampania sprawiła, że doczekaliśmy się premiery ciepło przyjętego Kingdom Come Deliverance. Musimy pamiętać, że tytuł miał wyraźne ograniczenia w wielu sferach, nie potrafił wejść na wysoki poziom w niektórych mechanikach, ale… ostatecznie okazał się sporym sukcesem. Ten pozwolił Warhorse zyskać spory szacunek wśród graczy. Obecnie ze wsparciem Deep Silver doczekaliśmy się kontynuacji, która od pierwszych chwil potwierdza to, o czym się mówiło wcześniej. W końcu nasi sąsiedzi otrzymali odpowiednie środki oraz spokój, dzięki którym recenzowany Kingdom Come Deliverance 2 okazał się tak znakomitą grą!
Za sprawą przemyślanej kampanii promocyjnej, zrozumieniu swojej grupy odbiorców, oferując bardzo wysokiej jakości produkt, skutecznie uzyskano świetny efekt. Kontynuacja pod wieloma względami jest wzorem dla innych, jak należy traktować swoją grę, markę oraz fanów, którzy zapewnili zespołowi aż tak wielki sukces. Zacznijmy od początku…
Kingdom Come Deliverance 2, zgodnie z przewidywaniem prezentuje dalsze losy Henryka ze Skalicy, rozgrywające się tuż po ostatnim zadaniu z pierwszej części. Główny bohater wzbogacony o doświadczenie wraz ze swoją ekipą postanawia rozprawić się z ludźmi, którzy zamordowali jego rodziców. Protagonista podejmuje się trudnej misji, choć nie czyni tego swoim celem życia. Tymczasem akcja drugiej odsłony rozpoczyna się jakiś czas po pierwszej części, ukazując jak protagonista wraz z Janem Staszkiem i całym zespołem próbują przekazać niezwykle ważny list.
Wkrótce niestety okazuje się, że zadanie to nie jest tak łatwe. Rola posłańca początkowo wydaje się atrakcyjna, ale bardzo szybko możemy się przekonać o tym, że tak nie jest. W takim fachu często bywa tak, że sytuacja potrafi się bardzo szybko i znacząco zmienić… Ciąg wydarzeń nie tylko wprowadza nas do dalszej części opowieści, ale także stanowi dość klasyczne wytłumaczenie, dlaczego fani będą musieli rozpocząć niemalże od samego początku. Nie przejmujcie się jednak, gdyż pełen werwy Henryk cały czas potrafi czytać!
Przygotowany wstęp nowej przygody nie jest wielkim pościgiem za zemstą, a dalszą współpracą z Janem Ptaszkiem. Wraz z nim rozpoczyna się nowa historia, która pełna jest zaskakujących zwrotów akcji. Krok po kroku zostajemy nieźle wprowadzeni w klimat gry, jej lekkość, generalny zarys minionych przygód oraz cele, jakie jawią się przed głównym bohaterem. W ramach pierwszych kroków fabularnych zapoznajemy się również z podstawowymi mechanikami oraz systemami, które będą nam towarzyszyć przez wiele godzin. Czujemy spory postęp, jaki wykonano w tej sferze, dzięki czemu zapewne spora ilość osób, która poprzednim razem się odbiła, tym razem może spędzić zdecydowanie więcej czasu z KCD 2.
Ja również szybko odbiłem się od pierwowzoru ze względu na różne czynniki i specjalnie nie decydowałem się na zapoznanie się z poprzednią historią. Jako doświadczony gracz dostrzegam pewne elementy, które mnie przez to ominęły, ale mimo to czerpałem satysfakcję z poznawania historii „Henryczka”. Warhorse wykonało wielką pracę, dzięki czemu z przyjemnością odkrywamy ten świat. Liczne, wątki niekiedy niepowiązane (lub jedynie delikatnie) sprawiają, że możemy zarówno próbować śledzić główne wydarzenia, Jak i spokojnie możemy udać się w dowolne miejsca, odrywając intrygujące zdarzenia. To właśnie w ramach poruszania się po świecie gry, angażując się w niekiedy niepozorne konflikty czy pomoc, w dłużej perspektywie zaczyna się przeradzać w coś świetnego. Konstrukcja pod wieloma względami przypomina tę z Wiedźmina 3, choć nie brakuje pewnych technicznych niedoróbek czy ograniczeń, które nie zabierają nam satysfakcji. Raczej kierują nasze skojarzenia z Gothiciem, który także był świeży, wymagający i zadziwiający, ale nie zawsze prezentował wysoki poziom. Odczuwalna pasja oraz zaangażowanie w chęć zaskoczenia sprawiają, że z sympatią zagłębiamy się w prowadzoną narrację.
To, co pierwsze rzuciło mi się w oczy to fakt, że Kingdom Come Deliverance 2 znacznie lepiej stara się nam zaprezentować podstawowe mechaniki. Nie jest tak, że jesteśmy ciągnięci za rękę. Ot, po prostu, autorzy znacznie skuteczniej ukazują systemy, ich wpływ na przebieg rozgrywki oraz możliwe rezultaty określonych działań. Postęp moim zdaniem jest wyraźnie zauważalny, choć należy odnotować, że nie zabrakło również nielubianych, dużych ścian tekstu z tłumaczeniem, co i jak funkcjonuje. Atrakcyjna, stylizowana czcionka wraz z rysunkami zdaje się trochę przełamywać ten schemat, ale ze względu na próbę połączenia atrakcyjnego wstępu ze szkoleniem nie wypadła najlepiej. Nadmierna ilość informacji jest dostarczana zbyt szybko, co może prowadzić do chęci ich pominięcia. Oczywiście, możemy potem wrócić do przygotowanych porad, ale wtedy nie podchodzimy do lektury z równie wysokim poziomem zadowolenia.
Kontynuacja naturalnie rozwija realistyczne podejście do tematyki, choć kolejną istotną zmianą kierunku było postawienie na większą ilość zmian w stronę zwiększenia komfortu. Nie chodzi tutaj o ułatwienia, ale wprowadzenie różnych opcji. Do jednych z nich należy śledzenie postaci, z którą prowadzimy dialog jadąc konno. Sprawia to, że nie odczuwamy frustracji z powodu jazdy zbyt szybko lub wolno. Najwięksi fani mogą odnieść wrażenie, że zdecydowano się doświadczenie ułatwić. W rzeczywistości zastosowano zabieg, który ma doprowadzić do zmniejszenia znużenia rozwiązaniami, nieoferującymi satysfakcji. Omawiany kierunek zdecydowanie mi się podoba, gdyż monotonne aktywności jak kucie miecza czy siekierki po prostu wynikają z realistycznego podejścia. W ten sposób ciężar zmęczenia przeniesiono ze sfery ograniczeń na pole odwzorowania faktycznej, bardzo ciężkiej pracy uprawianej w średniowieczu. Wraz z rozwojem Henryka, uzyskujemy coraz więcej w znacznie krótszym czasie.
Projektanci wykonali świetną pracę w sferze zaczerpnięcia intrygujących rozwiązań oraz pomysłów z konkurencyjnych tytułów. Imponująco prezentuje się system oceny ubioru oraz higieny bohatera, wpływającego na rozwiązania danej sytuacji czy rozmowy. To spowodowało, że mamy do czynienia z dodatkową, RPG-ową warstwą. Co prawda niektórzy mogą uznać, że bardzo szybko są w stanie taki aspekt pominąć, ale tego typu detali jest sporo. Wszystkie razem powodują, że do znanej formuły dochodzi nutka kojarząca się z Red Dead Redemption 2. Warhorse postanowiło samodzielną drogą wykreować odpowiedni balans pomiędzy uzyskaniem oczekiwanego poziomu przywiązania do okresu historycznego. Może balans nie jest idealny, ale całość pozytywnie przykrywa… wielka dawka swobody. Henryk weźmie udział w wielu, niekiedy naprawdę zaskakujących zdarzeniach, które zapadną nam w pamięć. Narracyjne zwroty połączono z projektem zadań, uzyskując znakomity efekt. Niejednokrotnie zabawy konwencją spowodują u nas uśmiech pełen radości czy uznania po zaskakującym przebiegu ogrywanego wątku.
Pomimo ograniczeń wynikających ze specyfiki silnika Crytek, czescy deweloperzy przygotowali dwie naprawdę spore mapy. Każda z nich to szereg wsi, miasteczek czy pięknych krajobrazów dzikiej przyrody. W trakcie pokonywania szlaków będziemy świadkami oraz uczestnikami szeregu mniejszych oraz większych zdarzeń. Część z nich przerodzi się w całe serie akcji, które przeżywać będziemy z wielkimi emocjami. Nie zabraknie jednak mniejszych aktywności, niewywierających tak sporego wrażenia. Imponująca różnorodność powoduje, że wielu graczy znajdzie sobie zajęcie czy ścieżkę, aby skończyć tytuł zgodnie z własnym zamysłem. Zajęć nie brakuje, spokojnie możemy porzucić główny wątek fabularny, aby zająć się spokojniejszymi wyzwaniami. Te szczególnie na początku mogą być nieco męczące czy monotonne, ale poprzez małe postępy nawet takie aktywności zaczynają sprawiać przyjemność.
Henryk po prostu wielu rzeczy musi się nauczyć, a zaprojektowany system rozwoju sprawia, że im częściej się czymś zajmuje, tym skuteczniej potrafi radzić sobie ze zbieraniem ziół czy przerabianiem surowców w przedmioty. Autorzy postawili na model rozwoju, promujący podejmowanie licznych prób, weryfikacji umiejętności oraz technik, co potrafi poskutkować otwarciem się zaskakujących możliwości. Ciężka praca tutaj popłaca, a z czasem zaczyna się przeradzać w konkretne bonusy. Kolejny krok w kierunku odwzorowania rzeczywistości dokonano bez większego obciążania gracza. Nie oznacza to jednak, że każdy będzie zadowolony z takiego podejścia. Jeżeli ktoś nie będzie chciał spędzać wielu wieczorów na kuciu broni czy narzędzi, może po pewnym czasie po prostu odpuścić sobie zabawę. To proces znany bardziej z symulatorów, a co za tym idzie, fani relaksowania się przy zręcznościowych, pełnych akcji scen nie doświadczą oczekiwanej dawki satysfakcji.
Tak, KCD 2 jest pod względem zawartości pochłaniaczem czasu. Główną kampanię czy dodatkowe zadania można w miarę sprawnie pokonać, ale całość doświadczenia będzie wyzwaniem nawet dla największych fanów czy osób, które uwielbiają polowanie na Platynowe Pucharki. To już nie tylko kwestia zawartości, ale i czasu, który należy poświęcić, aby doskonale wyszkolić swoją postać. Nie jest to konieczne, o czym mogę zaświadczyć, gdyż nie zdecydowałem się pomimo czasu na rozgrywkę pójść tą drogą. Lubię spędzać czas na różnorodnych aktywnościach, bez usilnego podejmowania prób “wymaksowania” wszystkiego.
Swój czas poświęcony drugiej odsłonie oceniam bardzo pozytywnie. Wielokrotnie tytuł potrafił mnie do siebie przyciągnąć humorem, licznymi wyzwaniami oraz kreatywnością, która skutecznie przełamała widoczne ograniczenia. Podejrzewam, że podczas grania czujemy tyle samo radości, ile towarzyszyło jej autorom w trakcie procesu produkcji.
Przed rozpoczęciem przygody w Kingdom Come Deliverance 2 zdecydowałem się na kilka chwil uruchomić poprzedniczkę. Bezpośrednie porównanie jest niezwykłe. Postęp w każdej dziedzinie jest tak ogromny, że trudno uwierzyć, że to ta sama seria. Co prawda nie mamy do czynienia z topowym poziomem w każdej sferze, ale pod wieloma względami design zwycięża ponad brak takiej ilości detali, jakimi dysponują Red Dead Redemption 2 lub Cyberpunk 2077. Szczególnie mocno uwidacznia się to w formie filmów na silniku gry są niezłe. Znacznie gorzej sytuacja się prezentuje w realnej rozgrywce, gdzie niekiedy brakuje płynności w każdym ruchu. Dialogi prowadzone są solidnie, ale „budżetowość” jest obecna na twarzach w trakcie rozmów czy przejściach pomiędzy poszczególnymi segmentami. Toporność dotyka nas w trakcie poruszania się oraz w walce. Ciosy nie są aż tak dynamiczne, kontry prezentują się nieźle, ale każda z postaw mogłaby jeszcze lepiej ukazać umiejętności rywali.
Bardzo wysokiej jakości tekstury w bezruchu prezentują się imponująco. Graficy wzbili się na wyżyny i w zasadzie, gdy tylko je rozpatrujemy to mamy do czynienia z jedną z najpiękniejszych produkcji tej generacji. Widoczne przywiązanie do wiernego przeniesienia średniowiecznych Czech do cyfrowej przestrzeni przebiegło imponująco, a widoki nadają się na świetną tapetę czy wygaszać z płynnie zmieniającymi się obrazami. Zjawiskowe pole, doskonale nam znane przejścia pomiędzy gruntem ornym i lasami, potrafią nas zachwycić. Spora ilość obiektów doskonale się uzupełnia, tworzy wiarygodny obraz oraz w atrakcyjny sposób się ze sobą łączy. Szczególnie my (polscy gracze) docenimy tak ciężką pracę, gdyż spostrzeżemy te doskonale znane nam krajobrazy, przyrodę oraz magię, niedostępną już nie tylko w największych miastach. Sporą zasługę należy oddać również doskonałemu wykorzystaniu światła, choć nie o każdej porze. Za dnia możemy się zachwycić, południe w zasadzie na całej mapie to magia sama w sobie. Niestety wschody i zachody słońca już nie pozwalają nam zwrócić uwagi na detale miasteczek, zamków, obozów czy wirtualnej przyrody. Najgorzej pod tym względem jest w nocy. Ta momentami wręcz wymusza korzystanie z pochodni, ale graficznie już nie oferuje praktycznie nic.
Pod wieloma względami mamy do czynienia z wyraźnie wyższym poziomem wykonania. Autorzy włożyli wielki wysiłek, aby zaoferować wyraźny postęp na wielu polach. Przywiązanie do detali, przy naprawdę sporej zawartości imponuje, choć trzeba uwzględnić dwa czynniki, które nieco zmieniają całościowy odbiór. Pierwszą kwestią jest prezentacja poszczególnych elementów w ruchu, bardzo często wszystko imponuje przy braku lub w minimalnym ruchu. Gdy sytuacja jest dynamiczniejsza, dostrzegalny jest niestety spory spadek atrakcyjności ogólnego wyglądu. Niestety animacje nie zostały wzniesione na wyższy poziom, jak miało to miejsce w przypadku pozostałych składowych produkcji. Różnica jest na tyle spora, że trudno jest zignorować jej negatywny wymiar.
Osobiście naprawdę mocno doceniam interfejs, choć ostrzegam, że to kolejny aspekt z przestrzeni nie dla każdego. Imponuje spójnością i kreatywnością w łączeniu charakterystyki średniowiecza wraz z użytecznością. Co prawda spore tablice dokładnie instruujące nas o poszczególnych systemach mogą niektórych nieco przestraszyć, ale gdy je szybko przeczytamy i zrozumiemy, znacznie łatwiej będziemy w stanie szybko wszystko odnotowywać. Będziemy mogli też skuteczniej kontrolować nasze opancerzenie i jego stan. Informacji test naprawdę sporo, ale przemyślane ich rozłożenie oraz oznaczenie nie przytłaczają. Ba, przygotowano nawet liczne animowane detale, które w ogólnym odbiorze podnoszą jeszcze nasze zadowolenie.
Po raz kolejny, w zasadzie od pierwszych chwil rozgrywki, do naszych uszu dociera znakomicie zrealizowane udźwiękowienie. Wybuchy, wystrzały, uderzenia, wyprowadzane w zbrojach ciosy, świstająca stal, wgniatane zbroje, dźwięczące kolczugi… to tylko najbardziej wyrazisty pokaz świetnie zrealizowanego zadania. Starcia doskonale wybrzmiewają, nadają wydarzeniom odpowiedniego napięcia oraz realizmu. Nawet w momencie, gdy przemierzamy piękne, spokojne czeskie krajobrazy odnosimy wrażenie, że przebywamy w czasach, gdy czas płynął spokojniej. Wsie, miasteczka czy potężne miasta mają swoją własną atmosferę i z zamkniętymi oczami jesteśmy w stanie je rozpoznać. Warhorse swoim przywiązaniem do detali potrafi przenieść nas do odległych czasów średniowiecza, z zachowaniem przestrzeni na elementy bardziej growe. W ten sposób nawet monotonne w czynnościach kucie miecza okazuje się niezwykle zadowalającym zajęciem, pełnym efektownych uderzeń.
Zwieńczeniem w tej sferze jest atrakcyjna, przemyślana oraz różnorodna ścieżka muzyczna, skutecznie wpisująca się w spójny zamysł oraz zmienne emocje, towarzyszące realizacji poszczególnych zadań. Gdy spokojnie przechadzamy się droga ze wsi do wsi, towarzyszą nam delikatne nuty, ładnie uzupełniające się z odgłosami przyrody. Lekkość towarzyszy nam podczas grania w karty czy zabawy obowiązującej w mieścinie. Autorzy uwzględnili również wejścia postaci oraz przegląd różnych instrumentów podczas scen walki, ucieczki lub w kluczowych momentach dla losów Henryka. Nie zapomniano o nutce filmowości, ale małym minusem jest fakt, że nie znaleziono przestrzeni na jakiś odgłos, którzy charakterystycznie łączyłby się z marką. W Dzikim Gonie udało się to uzyskać, dzięki czemu nie tylko po ukończeniu wszystkich zadań wciąż gdzieś w głowie szumi nam charakterystyczny okrzyk i towarzyszące mu dźwięki…
Pewna grupa graczy przed premierą Kingdom Come Deliverance 2 odczuła zawód z powodu informacji o braku polskiego tłumaczenia. Osobiście również odnotowałem ten fakt z lekkim niezadowoleniem, ale na szczęście nie zabrakło dodatkowej, naprawdę atrakcyjnej opcji do wyboru. Otóż dostępna była kombinacja - rodzime napisy oraz czeskie dialogi. Zdecydowałem się wybrać takie połączenie i… byłem nim zachwyconym! Co prawda nie wszystko było dla mnie jasne po usłyszeniu, ale większość sensu wypowiadanych zdań została zachowana. Lekkiej lekcji języka obcego towarzyszyło poczucie przebywania w średniowiecznych Czechach.
Szkoda, że takiej atmosferze nie towarzyszyła odpowiednio dopracowana warstwa techniczna. Raz czy drugi spostrzegłem komunikat w języku angielskim. To jednak detale, niemające aż tak sporego wpływu. Główne rozmowy brzmiały dokładnie tak, jak powinny: zachowano odpowiednie emocje, klarowność oraz czystość przekazu, dopasowując go do aktualnych wydarzeń. Gorzej było już w momentach rozmów z pobocznymi postaciami. Odnieść można było wrażenie, że nie zawsze sesje nagraniowe przeprowadzono na takim samym poziomie. Czasem to delikatne problemy z masteringiem, ale niekiedy można odnieść wrażenie, że poszukano w tej sferze pewnych oszczędności.
Z pewnością dla fanów Kingdom Come Deliverance 2 już teraz może i powinno zostać Grą Roku. Moim zdaniem ta kontynuacja pod wieloma względami to kawał znakomitej pracy, wzorowej pod wieloma względami. Niestety mimo wszystko nie jest to tytuł idealny, ma swoje ograniczenia oraz wady, które wpływają na komfort zabawy. Nie są to aspekty kluczowe czy naprawdę istotne, ale na tyle odczuwalne, że zdajemy sobie sprawę z tego, że mamy do czynienia z grą z mniejszym budżetem opracowaną przez zespół, niemogący liczyć na nieograniczone wsparcie. Niemniej od pierwszych chwil, bez względu na rodzaj aktywności czujemy, że mamy do czynienia z tytułem przygotowanym z pełnym sercem oraz pasją! Ogrywając KCD 2 po prostu wiemy, że pracował nad kontynuacją zespół ambitny, zadowolony oraz zakochany w tym, co robi. Pomimo mniejszych możliwości Warhorse pozostawiło w tyle zdecydowanie większe, bardziej znane oraz uznane marki.
Druga odsłona nie jest krokiem całkowicie w stronę ułatwiania wszystkiego. Poprawiono jednak komfort, zmniejszono aspekty mogące budzić frustrację czy dyskomfort. Technicznie jest znacznie lepiej. Wbrew obawom optymalizacja jest lepsza niż rekomendowane ustawienia, a rozgrywka została po prostu dopracowana. Prostymi na papierze zabiegami wzniesiono serię na wyższy poziom. Poprzez kreatywność, humor oraz świadomość obranego celu, uzyskano znakomity efekt. Czy jest to już kandydat do gry roku? Niestety nie, ale bez dwóch zdań to tytuł, który może zgarnąć nagrody za najlepszego RPG-a. Brak gigantycznych środków na promocję nie pozwoli uzyskać tytułu GOTY, ale umożliwił opracowanie wyjątkowej produkcji. Odczuwalne inspiracje, Wiedźminem 3, Red Dead Redemption 2 czy Gothiciem sprawiają, że miłośnicy wymienionych produkcji zwyczajnie się zakochają w tej czeskiej przygodzie.
Dziękuję Plaion Polska za zapewnienie kodu recenzenckiego gry Kingdom Come Deliverance 2!
Recenzowaliśmy wersję na komputery osobiste (Steam).
Spis treści:
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu