Roguelike’i mają w sobie to coś, co potrafi przyciągnąć gracza na wiele godzin, nawet pomimo tego, że często traci niemalże wszystko co posiadał, w wyniku błędu i śmierci swojej postaci. Chorzowskie studio My Next Games zdecydowało się zaserwować nam swoje podejście do tego gatunku poprzez wprowadzenie własnych mechanik i zależności pomiędzy nimi.
Soulblight zabiera nas do ślicznego świata łączącego w sobie zarówno elementy fantasy jak i steampunkowe, a dzięki uprzejmości twórców miałem okazję samodzielnie spędzić trochę czasu w kolorowym świecie o czym opowiem Wam w tym tekście.
Tło fabularne i rozgrywka Soulblight
Gra pozwala nam się przenieść do Sanktuarium, w którym zaroiło się od wszelkiej maści robotów mających negatywny do nas stosunek. Nasze zadanie kieruje nas do kolejnych pięter pełnych zagrożeń i wrogów, którzy czyhają na nasze przybycie oraz popełniane błędy. W rozwinięciu postępu wspomagać nas będzie System Skaz, w ramach którego nasza postać doczeka się coraz to nowych cech charakteru, które wpłyną na nasze działania oraz przebieg zabawy. Dzięki nim będziemy mogli uzyskać dodatkową moc i skuteczność, lecz pełnię ich możliwości wykorzystamy jedynie poprzez spełnianie określonych wymagań. Każde przebicie podstawowego poziomu zdrowia powoduje, że tracimy oczko na rzecz tymczasowych lub trwałych skaleczeń, które wymagać będą od nas odpowiedniej opieki (np. zaszycie, znieczulenie).
Akcję obserwujemy z wysokiej perspektywy izometrycznej, w ramach której możemy obserwować spory kawałek losowo wygenerowanych poziomów. Na nich znaleźć możemy dwie ścieżki walki z przeciwnikami, pierwsza z nich polega na zakradaniu się do poszczególnych wrogów i eliminowaniu ich poprzez skręcenie sztucznych, robotycznych głów. W tym wypadku musimy mądrze się poruszać oraz wykorzystywać otoczenie do skutecznego zwalczania kolejnych wrogów, co na początku jest dość łatwe, lecz z każdym kolejnym razem jest coraz trudniejsze i często należy przejść do drugiej metody, czyli walki bezpośredniej. Sterowanie pozwala nam na posługiwanie się odskokami, odpowiednim wyczuciem momentu i zastosowaniem bloku oraz wykorzystaniem momentu spowolnienia do zadania sporych obrażeń. Oczywiście na papierze to wszystko wydaje się być bardzo łatwe, lecz jak dodamy do tego kwestię dbania o kończącą się staminę i rzeczywiście “bolesne” trafienia, to otrzymujemy już trochę bliższy obraz zabawy.
To wszystko w ramach całości rozgrywki powinno pozornie gwarantować graczowi sporą satysfakcję wynikającą zarówno z samych mechanik jak i poziomu trudności, który faktycznie na pewnym etapie jest wysoki i nie pozwala nam na popełnienie błędów, gdyż te są bardzo surowo egzekwowane. Już na tym “poziomie” napotkałem jednak na problemy z balansem, przez które często skradanie się jest jedynym sensownym rozwiązaniem, ale większość z umiejętności w ogóle nie koncentruje się na tym akcencie. Praktycznie każdy wróg może narobić nam sporo szkody, w związku z czym musimy podejść do wszystkiego indywidualnie oraz z wyczuciem, szczególnie z uwagi na różne typy broni, które losują nam się w różnego rodzaju skrzyniach. Te możemy otwierać bez problemu, z użyciem wytrychu lub w innych wypadkach wykraść wnętrze, ryzykując, że uszkodzimy sobie ręce, a co za tym idzie doznamy uszkodzenia zdrowia.
To wszystko jest jednak nic w porównaniu do największego moim zdaniem problemu tej gry, jakim jest słabe generowanie kolejnych etapów. Otóż w trakcie swojej rozgrywki przebijałem się przez kolejne piętra i zacząłem odczuwać coraz większą nudę wynikającą z powtarzalności i jakiś błędów w następnych poziomach, które najzwyczajniej nie posiadały żadnej sensownej kolejności. Raz udało mi się trafić na wielkiego przeciwnika już na drugim etapie, natomiast później po kilku nic się nie zmieniało, a chęci do pokonywania kolejnych, podobnych do siebie etapów zaczynało mi najzwyczajniej brakować. Monotonia okazuje się z czasem zbyt duża, sprawiając, że każda kolejna czynność wydaje się nam coraz bardziej męcząca i odrzucająca nas od przyjemności z zabawy. Po cichu z tyłu głowy zaczyna do nas szeptać frustracja, której wpływ staje się coraz bardziej widoczna wraz z kolejnymi bardzo podobnymi do siebie levelami i przeciwnikami. Brak konsekwencji i wyraźnego postępu powoduje, że poziom trudności postrzegamy już w znaczeniu negatywnym, co w moim wypadku nie występowało w produkcjach z podobnym podejściem do walki Soulslike’owej czy zwyczajnie ciężkiej pod wieloma względami. Mając dosyć duże doświadczenie, niestety nie byłem w stanie poznać całej zawartości utykając w pewnym momencie i nie mając możliwości ani okazji poznać 100% zawartości i tajemnic umieszczonych w grze przez My Next Game.
Oprawa audio-wizualna
Soulblight już od pierwszych chwil prezentuje się bardzo ładnie i podkreśla ciekawe połączenie gatunkowe, które w sposób bardzo skuteczny łączy zaawansowaną technologię z naturą, posiadając swój własny styl, co jest szczególnie ważne w obecnym momencie, kiedy to panuje moda na podobne stylistycznie tytuły, także i na naszym rodzimym rynku. Twórcy zadbali jednak o zachowanie swoich pomysłów. Produkcja pełna jest mroku, który świetnie kontrastowo przebijają wszelkiej maści naturalne i sztuczne źródła światła, doskonale podkreślające pojawiającą się synergię dwóch zupełnie odmiennych stylistycznie światów.
Widziane przez nas obiekty charakteryzują się sporą pieczołowitością wykonania, dobrze zarysowując świat przedstawiony, a na dodatek całość doczekała się wielu animacji sprawiających, że wszystko wokół naszego bohatera, choćby delikatnie się porusza i często mocno, choć biernie bierze pod uwagę naszą obecność. Grafika doskonale uzupełnia się z udźwiękowieniem, które funkcjonuje równie skutecznie jak muzyka, razem nieźle oddając sytuację gracza oraz podejmowane przez niego akcje.
Ładny interfejs został oparty o proste rysunki i wyznaczniki, które pomagają graczowi szybko zorientować się w jakim jest stanie, jak blisko jest zakończenia zabawy oraz co powinien zrobić, aby dłużej przetrwać. Każdy z zebranych przedmiotów posiada określoną jakość, pewien zestaw cech oraz krótki opis, który nie zawsze stanowi odpowiedź na pytanie ”co się stanie jak go użyję”.
Podsumowanie Soulblight
My Next Game może pochwalić się naprawdę solidnym debiutem prezentującym spore możliwości jak na małe studio, jednakże w trakcie prac popełniono kilka błędów powodujących pojawienie się pewnej dawki znużenia, które nie powinno występować w tego typu tytule.
Soulblight to dobra gra mogąca stać się jeszcze lepszą w najbliższym czasie, w tym momencie niestety nie wyraźny postęp i niewykorzystanie niewątpliwego atutu w postaci Systemu Skaz wyraźnie obniżają przyjemność z podchodzenia do kolejnych prób.
Poziom trudności. No właśnie, niektórych może odrzucić, a innych wręcz odwrotnie.