W ostatnich dniach miałem okazję bliżej przyjrzeć się nadchodzącej grze The Cycle Frontier, najnowszej propozycji studia Yager Development, znanego ze wspominanego już z dużym sentymentem Spec Ops The Line. Ekipa postanowiła tym razem postawić na coś znacznie lżejszego i przyjemniejszego, choć nie pozbawionego emocji oraz trudnych wyborów do podjęcia. Przetrwanie ma obcej planecie, wymagać będzie od graczy odpowiedniej dyscypliny, koncentracji oraz wytrzymałości. Bez tych cech próba poradzenia sobie z potworami oraz innymi przeciwnikami, nie będzie możliwa…
Fabuła to element, który bardzo często odgrywa dla mnie najważniejsze znaczenie w wielu grach. W przypadku The Cycle Frontier od początku było jasne, że opowieść w nie będzie kluczowa dla ogólnej oceny tytułu, który niestety zbyt mocno sobie odpuszcza ten aspekt. Z jednej strony mamy intrygujący wstęp, a z drugiej… im dalej gramy, tym mniej tego typu aspektów znajdziemy. To musi dziwić, szczególnie gdy pod uwagę weźmiemy fakt, że niezwykle mocno na bok odstawiono potencjalnie interesującą porcję historii o tym, jak ludzkość próbowała sobie poradzić po katastrofie.
W zupełnie nowych, nieco bardziej dzikich warunkach ukształtowały się nowe frakcje, względem których nasz bohater będzie dzielić swój czas. Zgodnie z naszymi chęciami oraz potrzebami, odbywać się będzie realizowanie określonych zadań. Przy tej okazji będziemy mogli lepiej ich cele, motywacje oraz sposób funkcjonowania. Ten z resztą nieźle uzupełniany jest poprzez aspekty graficzne. Opowieść jest jednak przez Yager prezentowana mocno… oszczędnie. Wiele informacji zwyczajnie będziemy wyłapywać podczas samodzielnej zabawy i zainteresowania akurat tym aspektem. Niestety, nie dość, że tego typu treści super dużo nie ma, to jeszcze w dodatku nie jest ona zbyt interesująco zaprezentowana.
Pod względem opowieści The Cycle od Yager zawiodło mnie mocno, jasne bez dwóch zdań najważniejsze jest tutaj rozgrywka, jej wymiar oraz głębia. Niemniej tak znane studio mogłoby przygotować coś jeszcze, co pozwalałoby nie podchodzić do całości w tak… automatyczny sposób. Z tego względu realizowanie zleceń, zadań czy innych celów, przebiega bez jakichkolwiek emocji, jeżeli udziału w danej sesji nie będzie mieć inny gracz.
U samego zarania The Cycle Frotnier przypomina pod wieloma względami uznane na rynku gry: Escape from Tarkov oraz Hunt Showdown, stawiając akcenty nieco… niżej. W zasadzie jest to propozycja, która ma w sobie także elementy czyniące zabawę… teoretycznie łatwiejszą. Twórcy zdecydowali się znacznie lepiej zabezpieczyć graczy w pierwszych godzinach, jednocześnie oferując różne metody zabawy, idąc nieco w stronę “rogalików”. W ten sposób praktycznie każda sesja może potencjalnie nam coś przyjemnego zapewnić, grunt to skutecznie przetrwać oraz nie stracić po drodze więcej zasobów, niż zainwestowaliśmy przed wylądowaniem.
Łatwo jednak nie jest, zwyczajnie musimy się nastarać oraz poważnie zastanowić czy w wielu sytuacjach na pewno chcemy stawać do walki z innymi graczami, czy też wolimy się bezpiecznie wycofać lub ominąć inną osobę. Ponadto grupki przeciwników, pomimo że nie specjalnie są mocne same w sobie, w odpowiedniej kombinacji mogą mocno nas zweryfikować. W tej dziedzinie nie pomaga nam system rejestrowania obrażeń, który niemalże w ogóle nie prezentuje nam aktualnej sytuacji oraz tarapatów, w które mogliśmy się przypadkiem czy specjalnie wpakować. Z tego też względu w sytuacjach krytycznych łatwo możemy zgubić koncentrację czy zwyczajnie popełniamy błędy, które ostatecznie okazują się naprawdę kosztowne. Na początku można nieco na to przymknąć oko, ale w dłuższej perspektywie czasu pojawia się frustracja oraz poddenerwowanie.
Uzbrojenie wypada solidnie, choć niestety nie wszystkie modele charakteryzują się wyraźnymi różnicami w odczuciach ze strzelania. To trochę boli, ponieważ widać wiele pracy włożonej w ich wizualne aspekty oraz animacje towarzyszące działaniu. Niestety pod względem odczuć czy udźwiękowienia już tak dobrze nie jest. Tego typu pomniejszych problemów jest nieco i niestety negatywnie odciskają się one na ogólnym doświadczeniu.
Do tej jednak pory największym problemem The Cycle Frontier jest fakt, że produkcja po wielu sesjach może się okazać dla nas powtarzalna oraz frustrująca. Z czasem ryzyko rośnie, a samo lepsze wyposażenie może stanowić zbyt dużą przewagę względem nowych osób. Jeżeli nie utrzymamy odpowiedniego poziomu, może się okazać, że bardzo łatwo utracimy duże zasoby i będziemy skazani na bardziej frustrujące przejścia. Fani polowania wieloosobowego na pewno będą zadowoleni, w gorszej pozycji mogą się znaleźć Ci, którzy chcą zrealizować cele. Zabrakło nieco balansu pomiędzy porażkami a ponownymi przejściami, z pomocą których moglibyśmy odzyskać stratę. Niestety wydatek na ubezpieczenie jest na tyle drogi, że szybko możemy zużyć zasoby podstawowe. Uzupełnienie środków nie będzie tanie, co niektórzy mogą uznać za już za element z pogranicza modelu pay-to-win. Z pewnością odnotować możemy, że twórcy naprawdę grają na granicy tego typu stanu rzeczy.
Pod względem graficznym The Cycle prezentuje się jak tytuł, kierowany bardziej na rynek amerykański. Zgodnie z dotychczasowymi schematami, projekt oferuje żywe, mocne, kolorowe przestrzenie, które nawet w ciemniejszych przestrzeniach przejawiają się poprzez liczne kolorowe światła, neony oraz podświetlenia poszczególnych aspektów, tworzą przyjemny dla oka klimat. Tektury czy obiekty może i nie charakteryzuje największa ilość szczegółów, ale całość wypada naprawdę nieźle, korzystając z lekko stylizowanego stylu graficznego. Zaimplementowana kolorystyka chwilami jest wyśmienita, ale w innych mała szerokość palety powoduje, że obserwujemy nieco zlewające się ze sobą obiekty.
Trafiając na powierzchnie Frontier, mamy do czynienia z efektownie prezentującymi się obszarami, charakteryzującymi się akceptowalną różnorodnością, wielką powierzchnią oraz przede wszystkim wielką przejrzystością. Swoboda działania połączona z jasnymi przejściami pozwala przymknąć oko na pomniejsze ograniczenia oraz specyfikę poruszania się bohaterów w wąskich korytarzach. Etapy nieźle odwzorowane zostały także na mapie, z pomocą której będziemy mogli łatwo dotrzeć w określone zleceniem miejsce czy szybko odnajdziemy punkt ewakuacji.
Yager Development zdecydowało się w The Cycle Frontier koncentrować się w pełni na użytkowych efektach cząsteczkowych czy świetlnych, w wyniku czego cały świat przedstawiony wydaje się nieco zbyt sterylny. Projektanci zadbali o liczne uwiarygadniające poszczególne przestrzenie obiekty, jednakże mała ilość zabawy cieniem, jasnością, dodaniem jakichś interakcji czy wyróżników to trochę za mało. Te co jakiś czas występują, ale w tak małej ilości, że za rzadko mamy do czynienia z tego typu możliwościami delektowania się poczuciem przebywania w faktycznie żyjącej oraz reagującej na obecność postaci gracza rzeczywistości.
Zarówno udźwiękowienie jak również muzyka niestety nigdy nie wyszły ponad przeciętny poziom. W zasadzie ani razu nie uświadczyłem czegoś więcej, a delikatne braki w precyzji powodują, że rywalizacja z innymi graczami nie jest aż tak satysfakcjonująca. Ciężko informacyjnie bazować na takim systemie.
Twórcy zdecydowali się postawić na klasyczne tłumaczenie w świecie gier w postaci polskich napisów. Te pod względem tłumaczenia stoją na dobrym poziomie, ale problem leży po stronie technicznej. Otóż kilka razy w trakcie zabawy system nie załączał polskich części tekstu (takich jak na przykład opis zlecenia), który po jego odebraniu w osobistym poglądzie dostępny był w naszym ojczystym języku. Niekiedy jednak elementy niezmiennie pozostawały dostępne tylko po angielsku.
Sporządzanie tej recenzji wiązało się u mnie z pewną porcją smutku, ponieważ są elementy, które czynią The Cycle Frontier naprawdę udaną grą. Niestety liczne niedociągnięcia oraz kiepskie wprowadzenie sprawiają, że całość przez wiele godzin nie rozkręca się wystarczająco szybko. Pierwsze godziny są zwyczajnie trudne, nie wszystko jest jasne, a gracz dość mocno zarzucany jest informacjami, które nie są należycie przez to konsumowane. Pomniejsze niedostatki powodują, że powoli narasta frustracja, wynikająca ze zwykłego zawodu, jakim się okazuje zabawa w wielu momentach. Można poczuć, że to studio stać było na zapewnienie pełniejszego doświadczenia…
Recenzowaliśmy wersję na komputery osobiste (Steam).
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu