H.P. Lovecraft to autor, którego twórczość, skupiona na grozie była już tyle razy wykorzystywana, nie tylko w produkcjach filmowych, ale także w grach, że zdążyła zapewne wielu z Was spowszednieć. Nuda i powtarzalność, te dwa słowa często określały gry skupione na prozie Lovecrafta i zdawało się, że nic nowego już nie można w tej kwestii wymyślić. Otóż jak się okazuje można. Zrobiło to studio RobotPumpkin Games oraz Assemble Entertainment w grze, którą trudno do końca nazwać klasyczną przygodówką. Jej tytuł brzmi The Innsmouth Case. A oto jej recenzja.
Wspominałam we wstępie o nudzie i powtarzalności produkcji opartych na prozie mistrza grozy. Ten problem w The Innsmouth Case nie istnieje, a przyczyną tego jest sposób realizacji tej…..interaktywnej przygodowej produkcji.
Tak właściwie podczas kilku rozdziałów na jakie podzielona jest rozgrywka, o której nieco więcej napiszę niebawem, zanurzamy się w książkową opowieść, której bohaterem jest nieco znudzony detektyw, który swoją kolejną sprawę otrzymuje nieco przypadkiem, gdyż śledczy, najbardziej znany detektyw w miasteczku, twardy i niezłomny w swym działaniach….jest właśnie zajęty. I tak sprawa tajemniczego zaginięcia młodej dziewczyny Tabithy Marsh, mieszkającej w położonej niemal na końcu świata wiosce rybackiej Innsmouth, przypada protagoniście gry, czyli tak naprawdę graczowi.
Pełen mieszanego zapału, studzonego odległością, jaką ma do pokonaniu, nasz bohater rusza do rybackiej wioski, by spróbował rozwikłać tę niecodzienną, tajemniczą sprawę zaginięcia. W domu czeka bowiem zrozpaczona matka. Zadanie jak się okazuje wcale nie jest takie oczywiste, nie łatwe, i z pewnością nie banalne. W rozwikłaniu zagadki zaginięcia nie pomagają także mieszkańcy wioski, z których każdy zdaje się mieć coś na sumieniu. W Innsmouth nic nie jest takim jakie na pozór wydaje się być.
Wspomniałam, że The Innsmouth Case to nie jest ot taka zwykła przygodówka typu point and click, nie jest to nawet przygodowa akcji. Nie możemy jej określać także mianem wizualnej powieści, choć do niej wydaje się być grze najbliżej. Recenzowany przeze mnie tytuł to bowiem interaktywna gra przygodowa rozgrywająca się na kartach książki. I nie są to tylko obrazki w stylu komiksowym, do jakich zdążyliśmy się przyzwyczaić w niektórych grach, a prawdziwa księga, z mnóstwem tekstu, ze statecznymi tłami, na kartach których czasami pojawiają się ruchome postaci.
Z nimi rozmawiamy, bowiem dialogi, sterowane naszymi wyborami, są w grze niezwykle istotne. W końcu wcielamy się w detektywa, który ma do rozwikłania kryminalną zagadkę. Jak już nadmieniłam, nie mamy prostego zadania, bowiem mieszkańcy, mają wiele do ukrycia i tylko sprawnie poprowadzona rozmowa, może doprowadzić do jednego….uwaga, z aż 27 zakończeń gry.
Podczas zabawy, która może nie jest w pierwszym przejście zbyt długa, przechodzimy przez kolejne karty książkowej historii, która zgrabnie miesza zarówno grozę, obrazowaną nie tylko historią, jaką twórcy zamierzali nam przekazać, ale i postaciami. Każda z nich jest tajemnicza, każda ma jakieś grzeszki, a jej wygląd, czasami budzi respekt.
Nasze poczynania zależne są od czegoś, co przy grach interaktywnych jest oczywistością, czyli od wyborów i decyzji. Tych w grze podejmujemy sporo. Pojawiają się błahe i banalne, takie w których stanowimy o drobnostkach, ale także takie, które decydują o naszym życiu i śmierci. Tak, tak….w grze można zginąć i to wiele razy. Mnie samej zdarzyło się to wielokrotnie. Na szczęście nie trzeba wtedy przechodzić rozgrywki jeszcze raz, bowiem tę można wczytać z ostatniego zapisu.
No cóż, nie jest to gra banalnie łatwa, a to z tego względu, że możliwości jej przejścia jest ogrom. Pisałam Wam już o możliwych 27 zakończeniach o jakich wspominają twórcy. Przejście gry tyle razy jest zapewne możliwe, ale trzeba by było być bardzo wytrwałym, i mieć oczywiście mnóstwo czasu, a tego mi niestety brakuje.
Przejście rozgrywki na tyle sposobów to jedno, ale rozegranie jej bez śmierci, to drugie. Muszę się przyznać Wam do pewnej rzeczy, otóż, jak już wiecie z nagłówka, udało się w grze pogubić. Efektem tego chaosu, który w głównej mierze brał się ze źle poprowadzonych przeze mnie dialogów, była śmierć mojego bohatera. Niestety miałam z tym na początku spory problem, co nieco zniechęcało mnie do zabawy. Gdy już poczułam ducha i zrozumiałam tok myślenia nie tylko mojego bohatera, ale także moich rozmówców, było nieco łatwiej.
Nie oznacza to jednak, że banalnie. Banał i nuda, to nie są słowa określające tę nietypową książkową grę, o której tak właściwie za wiele mówić nie można, by nie bardzo wchodzić w rozgrywkę, i tym samym nie robić spoljerów, które nigdy nie są mile widziane, a już z pewnością w The Innsmouth Case.
O stylu graficznym przygodówki książkowej The Innsmouth Case należy mówić w oparciu o książki, bo tym ona jest. Nie można jej podnieść i chwycić w rękę, tak jak klasyczną księgę, ale styl jej wykonania nie jest niczym innym, a książką i to bardzo urokliwą.
Gra została wykonana w rysunkowym stylu, z podziałem na tekst pisany, którego jest naprawdę sporo i klasyczne ilustracje. Dlatego nie jest to tytuł odpowiedni dla graczy ze słabym angielskim, albo z jego brakiem znajomości w ogóle. Niestety przygodówka owa nie posiada polskiej wersji językowej, choćby w formie napisów. Wielka szkoda!
Nie mniej jednak, nie zbaczając za bardzo z kwestii graficznej, należy wspomnieć, że tekst pisany jest czytelny, wykonany w ładnej, pasującej do oprawy czcionce. Towarzyszą mu ilustracje. Te zostały stworzonego w rysunkowym, ręcznie malowanym stylu. Obrazuje on to co w grze jest najbardziej istotne, czyli grozę, jakiej nie brakuje, ale i humor. Ten występuje nie tylko w dialogach, które czasami skręcają w stronę nieco cynicznego, czarnego humoru, ale także w rysunkach, jakie towarzyszą nam na danej stronie książkowej opowieści.
To odpowiednio narysowane postaci nadają ton mrokowi grozy, jaki pojawia się w grze. Nie jest on może jakiś przerażający, nie będziemy skakać do góry i zakrywać twarz poduszkę. Co to, to nie. Raczej subtelny, klimatyczny i urokliwy. Z tego co widzimy na ekranie, wylewa się atmosfera, jaką, śmiem twierdzić, czujemy zanurzając się w literaturę grozy H.P. Lovecrafta.
Mam tylko jedno ale…..niestety tych ilustracji jest za mało. Za dużo tekstu, za mało rysunków, która tak właściwie nie zmieniają się na stronie, na której właśnie jesteśmy. Trochę szkoda, bo można by było potencjał graficzny znacznie bardziej rozwinąć, przy okazji rozbudowując rozgrywkę. To uczyniłoby przygodówkę bardziej grą, a nie jedynie książkową jej wersją.
Kwestia ścieżki dźwiękowej jest dla mnie trudna do ogarnięcia, bo tak naprawdę nie ma jej za wiele. Utwory, który przygrywają gdzieś w tle nie są na tyle angażujące, nie do spamiętania, bym mogła napisać, że warto o nich napisać. Prawdę powiedziawszy niewiele je już pamiętam. Nie mniej jednak muzyka nie przeszkadza, pasuje do tego co dzieje się na kartach książkowej gry, ale niczym wielkim nie zachwyca. Jest jej, podobnie jak rysunków, grafik czy bardziej ilustracji, bo wciąż mówimy o grze będącej interaktywną książką, zwyczajnie za mało.
Podsumowując, The Innsmouth Case to należycie wykonana, nietypowa przygodówka, która może przypaść do gustu nie tylko zwolennikom interaktywnych przygodówek w narracyjnej, książkowej formie, ale i miłośnikom literatury. W czasach, gdy wydanie fizyczne książki coraz rzadziej wpada w nasze ręce, pojawienie się gier w postaci książki, ale online, w której przy okazji możemy fizycznie uczestniczyć, zdaje się być dobrym pomysłem.
Ciekawie poprowadzona opowieść, w miarę wartka akcja, mroczny klimat z nutką humoru, często czarnego, barwne postaci i śliczna grafika. Wszystko to wpływa na dobry odbiór The Innsmouth Case. Na dodatek jest to przygodówka, którą można przechodzić wiele razy, na wiele sposobów, co wyraźnie podnosi jej status.
Niestety dla wielu problemem może się stać brak polskiej wersji językowej, która wielu, szczególnie starszych graczy, a takich z pewnością na Steam nie brakuje, może od gry odrzucać. Nic jednak na to nie wskazuje, by tytuł otrzymał polską lokalizację.
Jeśli lubicie interaktywne gry przygodowe, a na dodatek kochacie literaturę i przede wszystkim klimat żywcem wyciągniętym z Lovecrafta, to The Innsmouth Case z pewnością się Wam spodoba. Polecam serdecznie!
Recenzowaliśmy wersję na komputery osobiste Steam.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu