Gry z założenia mają bawić, wypełniać nam coraz bardziej drogocenny czas chwilami radości, kolorową grafiką, wciągającą i w wielu wypadkach wesołą, lub też nieco nostalgiczną, pełną emocji fabułą. Ale nie tylko wesolutkie produkcje, w tym przygodówki pojawiają się w przepastnym świecie platformy Steam. Wśród nich zaszczytne miejsce zajmują projekty niezależne, w których twórcy postanowili skupić się na człowieczych problemach natury psychicznej, oferując grę nie tyle mroczną, acz smutną i przygnębiającą, choć dającą nadzieję i widoki na czekającą (przynajmniej naszego bohatera), lepszą, choć nie świetlaną przyszłość.
Takim tytułem jest niezależna przygodówka stworzona przez TwoPM Studios, zatytułowana The Thin Silence, która nie tylko skupia się na ważkich problemach współczesności, czyli zaburzeniach psychicznych, w tym depresji, ale wraz z wydawcą Nkidu Games Inc. i organizacją non-profit, CheckPoint wspiera akcje charytatywne mające na celu poszerzania świadomości ludzi w zakresie zdrowia psychicznego. Każde 10 centów ze sprzedaży gry przeznaczane jest na ów szczytny cel, więc jeśli chcecie dołożyć swoją cegiełkę do tej akcji, to jest ku temu idealna okazja. Ja ze swojej strony postaram się Wam przybliżyć nieco ten nietypowy tytuł w recenzji, do której przeczytania serdecznie zapraszam.
To nie jest wesolutka i kolorowa przygodówka.
Nie spodziewajcie się po The Thin Silence wszędobylskiej, wylewającej się z niej radości, szczebiotu ptaszków, króliczków kicających po łąkach, chichotu dzieciaków. Nic takiego Was tu nie czeka, bo zmierzycie się z przygnębiającymi kolejami losu mężczyzny, który boryka się nie tylko z przykrymi wspomnieniami, które dotykają go tak dosadnie, że aż boleśnie, ale także z przeszłością i uczynkami, które zraniły zarówno jego, jak i bliskie mu osoby.
W grze wcielamy się w Ezrę Westmarka, który trafia do pewnego kompleksu jaskiń, w którym dominującym elementem jest ciemność i wielka niewiadoma. Przemierzając kolejne korytarze, mierząc się z przeciwnościami terenu, operując zebranymi po drodze przedmiotami, radząc sobie z zagadkami przeszłości, odsłania nie tylko fragmenty wspomnień, ale i kolejne karty dziennika. Jego podróż napędzana bólem, rozterkami i dwoistością ludzkiej natury, jest jego paliwem, ułudą, ale i światełkiem nadziei, który migocze gdzieś w kolejnym tunelu.
Nie jest to łatwa fabularnie wędrówka, ale sprawia dziwny rodzaj satysfakcji, który przeciętny przygodomaniak, taki jak ja, zdecydowanie sobie ceni. Nie jest to także gra, której fabułę można streścić na tyle jasno, by nie zdradzać istotnych szczegółów i nie psuć potencjalnym graczom przyjemności z jej przejścia. Pozwolą sobie zatem zrobić w tym miejscu kropkę i skupić się na innych jej aspektach.
Pod względem mechaniki łatwo nie było....
Mieliście tak, że zasiadacie do gry i już na wstępie nie macie pojęcia jak się za nią zabrać? I nie mam tu na myśli zagadek, czy szeroko pojętych zadań logicznych, ale wszystkiego tego, co jest z obsługą gry związane. Pierwsze moje chwile z The Thin Silence nie należały do najłatwiejszych, gdyż już na wstępie przywitała mnie rozgrywka wyświetlana w okienku i nie bardzo wiedziałam co z tym fantem począć. Jak już wybrnęłam z graficznych tarapatów pojawił się kolejny ambaras, tym razem w postaci interfejsu, głównie używania przedmiotów. Nauka manewrowania zdobytymi rzeczami zajęła mi chwilę, napsuła nieco krwi i zaburzyła spokój, ale gdy już ją opanowałam, poczułam się jak u siebie, zaintrygowana dramatyczną, nieco paranoiczną fabułą, osadzoną w pikselowej, bardzo prostej grafice.
Nikt nie powiedział, że będzie lekko....
The Thiny Silence, to można powiedzieć gra przeciwieństw. Z jednej strony twórca serwuje nam prostą, wykonaną w retro stylu grafikę, przepełnioną stonowanymi kolorami brązu, czerni, tudzież rudości, a z drugiej ni stąd, ni zowąd wplata w rozgrywkę barwne lokacje, stanowiące retrospekcje tego, co kiedyś w życiu dotknęło naszego bohatera. Ten ciekawy melanż nadaje przygodówce niezależnej wyjątkowości, czyniąc ją intrygującą.
Grafika to tylko preludium do właściwej ferii przeciwieństw, która rozkwita w mechanice tej przygodówki, w przedziwny sposób będącej jednocześnie prostą, a zarazem bardzo skomplikowaną, żeby nie powiedzieć przesadzoną. Obsługa naszej postaci, jak i większości elementów tego tytułu skupia się na klawiszu A, co nie jest na początku wcale takie oczywiste i choć gra ładnie nam sterowanie opisuje, włączając w rozgrywkę tutorial, to opanowanie tego, że wszelakie czynności nie wykonujemy ani myszą, ani nawet enterem, a przyciskiem A na klawiaturze, bywa ciężkie do spamiętania. Wariant zaproponowany przez twórców ma jednak swoje plusy, jest rodzajem zadania, którego jak umiejętności musimy się nauczyć.
Skoro jesteśmy przy czysto przygodowych czynnościach, to czas wspomnieć o zagadkach, które w The Thin Silence skupiają się na pokonywaniu kolejny tuneli, manewrowaniu przedmiotami, urządzeniami i wszelakimi mechanizmami. Istotną rolę w grze pełnią przedmioty i choć nie ma ich dużo, to dzięki nim jesteśmy w stanie posunąć fabułę do przodu.
The Thin Silence to przygodówka oparta na narracji i to głównie na nią położono w grze nacisk, poruszając bardzo emocjonalne treści, wzbudzając w graczach nie tylko smutek, ale i pozwalając na chwilę się zatrzymać, by spojrzeć w głąb samego siebie, co wierzcie mi, nie jest wcale takie łatwe. Narracyjny charakter rozgrywki podkręcany jest nie tylko poprzez pojawiające się wspomnienia, które oglądamy niczym animacje, ale i przez notatki i karty z dziennika i choć gra pcha nas do przodu w sposób liniowy, to jaką ilość zapisanych kartek z notatnika znajdziemy, zależy już tylko od nas.
Mrok można budować także przez muzykę.
Tak, tak moi kochani, mroczną, przygnębiającą, a czasami nieco horrorowatą historię budować można także poprzez dźwięk, przez doskonale dobraną warstwę muzyczną, która nie tylko podkręci klimat, ale i pozwoli to co jest w grze niedopowiedziane i ukryte, odkryć. To wszystko znajdziemy właśnie we wspomnianej przygodówce, której muzyka jest po fabule jej najmocniejszą stroną.
Podsumowanie nadszedł czas....
Tak się ostatnio składa, że większą część przygodówek, które przechodzą stanowią gry niezależne, które nie tylko podziwiam za inne spojrzenie na ten gatunek, ale i za trud, jaki twórca, bądź twórcy włożyli w jej powstanie. Wśród nich znajdują się takie perełki jak The Thin Silence, która intryguje odmiennością, zaciekawia fabułą, skupia uwagę mechaniką i przyciąga i buduje klimat niezwykle trafnie dobraną ścieżką dźwiękową. Jeśli lubicie krótkie, nietypowe przygodówki i kręci Was mroczna, nieco psychodeliczna fabuła, a smutne gry nie są wam obce, to The Thin Silence jest zdecydowanie grą, której powinniście poświęcić chwilę, bo warto. Polecam!
Serdecznie dziękujemy twórcy za udostępnienie kopii gry do recenzji!
Coraz częściej twórcy sztuki starają się mierzyć z problemami zdrowia psychicznego.