Od kiedy prawa do licencji najbardziej znanej organizacji zajmującej się mieszanymi sztukami walki znalazły się w rękach Electronic Arts fani oniemieli, oczekując że szybko cykl wejdzie na poziom jakościowy marki
FIFA, która na przestrzeni lat wyrobiła sobie uznanie, szacunek oraz niezwykłą popularność. Pierwsze trzy odsłony trzymały solidny, w zasadzie to dobry poziom, choć zawsze pojawiające się porównania wskazywały, że nie jest to poziom flagowej piłki nożnej od EA. Czwarta odsłona miała szansę zmieniając sporo mechanik wznieść się na wyższy poziom. W tym miejscu mógłby się już pojawić koniec wstępu, jednakże muszę w tej chwili podkreślić jedną rzecz. Otóż nie miałem styczności dłużej spędzać swojego czasu z poprzednimi odsłonami, momentami tylko stoczyłem pojedynek czy dwa. Proszę Was drodzy czytelnicy miejcie to na uwadze, jeżeli poszukujecie tutaj fana cyklu, będącego w stanie podzielić się swoimi bezpośrednimi porównaniami.
Pierwszy rzut oka laika...
Tym razem zdecydowałem się rozpocząć zasadniczy tekst recenzji d zaprezentowania Wam swoich wrażeń z rozgrywki z poziomu totalnego laika, który za wiele wie, by nie powiedzieć że prawie nic. Krok po kroku miałem tym razem zapoznać się z wieloma mechanikami i tajnikami, czyniącymi rozgrywkę bardziej realistyczną oraz satysfakcjonującą. Być może pod niektórymi względami mogłoby być mi nawet nieco łatwiej, gdyż przemodelowano część elementów, wobec czego nie wystąpiły u mnie problemy z wcześniejszymi przyzwyczajeniami.
Wstęp dość brutalny dla zupełnie nowych budził u mnie pewien niesmak, jednakże to właśnie z czasem, poprzez kampanię fabularną pozyskałem umiejętności oraz stanąłem do pierwszych walk, aby następnie delektować się w pełni otwartą rozgrywką. Fabularnie jest to niezły krok, szkoda tylko, że podpowiedzi pojawiają się tak późno….
Na szczyt jak Jędrzejczyk?
EA Sports UFC 4 zapewnia ciekawy tryb fabularny, podczas którego będziemy się zajmować szlifowaniem umiejętności, toczeniem kolejnych walk, kształtowaniem swojej pozycji i opinii o naszym zawodniku. Nie zabraknie okazji do podglądania co tam konkurencja potrafi, jak możemy wykorzystać ich ruchy do urozmaicenia swojego wachlarzu umiejętności, niezwykle przydatnych podczas kształtowania swojej ścieżki kariery. W ramach tego typu zabawy doświadczymy wielu elementów filmowych czy stylizowanych na działania promocyjne wokół walk, co zwyczajnie ma swój urok, choć niektórzy zauważą, że niektóre elementy być może nieco zbyt długo się przeciągają….
“Szybka rundka?”
To dla nich są jednak inne tryby jak chociażby Walka Błyskawiczna, dzięki której sprawnie znajdziemy się w oktagonie, gdzie od razu przejdźmy do “mięska” próbując w różnych warunkach udowodnić swoją wyższość nad rywalem, dając mu solidny wycisk w cyfrowej przestrzeni.
Jakościowy Superman punch?
Produkcja oferuje szereg ciosów w stójce oraz na glebie, gdzie będziemy mogli krok po kroku rozszerzać swój zasób ciosów i ich kombinacji, dzięki którym będziemy w stanie przebić gardę przeciwnika lub zwyczajnie go przechytrzymy. Uderzenia, kopnięcia, uniki, garda, poddania, duszenia… praktycznie wszystko co tylko chcemy, a potencjał do wykorzystania jest olbrzymi. Wyczuwalna jest fizyczna różnica, oferująca graczom realistyczne podejście do tematu, zachowując przy tym wszystkim spory dystans oraz odpowiedni poziom wytrzymałości. Zarządzanie walką jest niezwykle ważne oraz trudne, w wyniku czego nie możemy sobie ot tak zadawać wielu ciosów, licząc że frontalna ofensywy wystarczy.
Walki są naprawdę strategiczne i w przeciwieństwie do chociażby tytułów sportowych, konieczne jest odpowiednie podejście taktyczne, opracowanie pomysłu na walkę oraz wykorzystanie specyfiki ruchów oraz stylu wybranego przez nas wojownika czy wojowniczki.
Wśród zapowiedzianych tegorocznych nowości znalazły się nowe areny, jedna działająca się na “typowym” amerykańskim podwórku w jednej z podmiejskich dzielnic oraz druga, gdzie odbywają się krwawe i brutalne walki odbywające się w ramach tradycji kumite. Nie są to jedynie kwestie kosmetyczne, wyraźnie poczuć możemy, że mamy w obu przypadkach do czynienia z nieco odmienią rozgrywką, posiadającą lekko zmodyfikowany charakter oraz wielką przyjemność z poszczególnych atrakcji.
Klatka już nie tylko w hali!
EA od dawna znajduje się na takim poziomie, że ich każda kolejna gra prezentuje się zjawisko i dostarcza poziom wizualny, zapewniający wiele satysfakcji. Nie inaczej jest i tym razem, przy czym odniosłem wrażenie, że zespół odpowiedzialny za UFC ma nieco bliżej do serii NBA 2K niż do FIFA, choć i ten drugi cykl ostatnio potrafi straszyć w podobny sposób… mam tu na myśli animacje, które niestety psują znakomicie wykonane modele. Wypowiedzi czy reakcje są niekiedy tak komiczne, że zwyczajnie sprawiają graczom nieprzyjemność, w końcu było tak dobrze, a tu klops. Brakuje nieco zapewnienia lepszych ujęć, dzięki którym być może jeszcze nieco lepiej można by przykryć niedostatki.
Wysokiej jakości tekstury składające się na modele aren czy sfer walki robią niezłe wrażenie, ale najbardziej są imponujące modele wojowników, którzy stają do walki z najmniejszymi detalami, niekiedy wzbogacają się w bruzdy, zranienia czy sporą dawkę potu, lejącego się często wokół, przy okazji potężnych ciosów zadawanych czy otrzymywanych. Wszystko to ujęte zostało w iście transmisyjnym, amerykańskim stylu, kształtując wyjątkowy obraz, wypełniony pomysłami na siebie oraz spektakularnością, czyniącą wydarzenia tytułowej organizacji unikalnymi.
Wspomniane już nowe areny dostarczają graczom nie tylko lekkie zmiany w rozgrywce, ale także prezentują się świetnie, stawiając na prawdziwą odmienność względem wizualnym. To zupełnie inne przestrzenie, robiące wrażenie swoją odmiennością, zachowanymi pomysłami na dekoracje czy otoczkę wokół, dzięki czemu zawsze warto zajrzeć czy i na jakiej przestrzeni jesteśmy najlepsi.
Muzyka w EA Sports UFC 4
Zaprezentowana jeszcze przed premierą gry ścieżka dźwiękowa zapowiadała szeroki zakres utworów, które mają na celu jak najlepsze oddanie charakteru gry, która spokojnie potrafi napędzać do walki, jak i oferuje nieco spokojniejsze kawałki do uzyskania koncentracji czy spokojnego analizowania w menusach co chcemy tak naprawdę zmienić czy zmodyfikować w danej chwili.
Pod względem wizualnym co prawda perfekcyjnie nie jest, zachwytów też najwyższych nie można dostrzec i doświadczyć, jednakże powiedzieć sobie jasno trzeba, że zwyczajnie wykonano kawał świetnej pracy, która po prostu rozwijana musi być przez kolejne odsłony, które zyskiwać będą wiele warstw podstawowych, czyniących zabawę jeszcze płynniejszą oraz przyjemniejszą w odbiorze niż na poziomie bardzo dobrym.
Podsumowanie recenzji UFC 4 - FIFA to nie jest, ale daleko już nie jest...
Electronic Arts wciąż stara się ulepszyć swoją serię gier o MMA, której niestety jeszcze nieco brakuje. Nie możemy wyczuć w rozgrywce tych detali, wyśrubowanych na przestrzeni lat w niektórych cyklach, jednakże to wciąż kawałek bardzo, bardzo dobrej gry, która bez dwóch zdań zapewnić fanom tego sportu niezwykle dużo zabawy oraz radości z kolejnych obaleń, duszeń czy sekwencji ciosów kończących, które czwarta odsłona jeszcze rozszerza. Rozgrywka jest przyjemna, treści jest naprawdę sporo, ma ona coraz bardziej różnorodny charakter, jednakże wymaga jeszcze nieco większej ilości szlifów, dzięki którym być może UFC doścignie growo absolutny top gier sportowych.
Dostrzec można jakość, jednakże w trakcie zabawy odczułem, że wciąż grze brakuje tego “
czegoś”, dzięki czemu kolejne, często bardzo frustrujące sesje w
FIFA 20 czy FIFA 21 są niepowtarzalne i oferują tyle zadowolenia i satysfakcji z kolejnych zdobywanych bramek. W przypadku bijatyki co prawda możemy z zadowoleniem spojrzeć na kolejne nokauty czy udane podduszenia, jednakże całość nie wymaga od nas tak wiele, tak niskim kosztem, aby móc w pełni delektować się potencjałem produkcji. Ten w dalszym ciągu może i nie jest zaprzepaszczony, ale nie może rozwinąć skrzydeł, które sam sport już od pewnego czasu sobie wyrobił.
Dziękujemy Electronic Arts za kopię recenzencką UFC 4!
Grę możecie sprawdzić bez dodatkowych opłat posiadając abonament
EA Play Pro.