Tamer Adas | 22 grudnia 2024, 23:15
Zapraszamy Was dziś do zapoznania się z recenzją komiksu Batman Detective Comics Gothamski Nokturn Akt I, pierwszego pełnego rozdziału niezwykłej sagi, spoglądającej nieco inaczej na historię oraz teraźniejszość tytułowego miasta. Mroczny Rycerz stanie do walki z przeciwnikami, których moce oraz umiejętności przekraczają potencjał dotychczasowych złoczyńców. Jak to zaburzenie balansu sił wpływa na satysfakcję z lektury nowej historii?
Batman. Detective Comics: Gothamski Nokturn, Akt I stanowi bezpośrednią kontynuację Uwertury, której recenzję możecie od pewnego czasu przeczytać na łamach lubiegrac.pl. W przypadku tej publikacji mamy do czynienia z pełnoprawnym otwarciem się historii, która powinna się ze strony na stronę coraz bardziej rozkręcać. Już na tym etapie chciałbym Was jednak ostrzec, że pierwszy akt wcale nie jest aż tak dynamicznie rozwijający się. Momentami można odnieść wrażenie, że ktoś otrzymując zapewnienie o możliwości stworzenia sporej ilości zeszytów zdecydował się w pełni wykorzystać tę szansę na stworzenie czegoś niezwykle rozbudowanego.
Nie jest też tak, że wszystkie wątki w 100% się ze sobą łączą, natomiast każdy w mniejszy, czy większy sposób łączy się z głównym zarysem opowieści o Orghamach, dążących do przejęcia pełni władzy oraz kontroli nad Gotham. W tym samym czasie obserwujemy, jak Two-Face coraz mocniej daje o sobie znać, przebijając się przez świadomość dotychczas nieźle radzącego sobie Harvey'a Denta. Mroczne alter ego chce się jednak uwolnić, jednocześnie zarysowując swoją obecność, nie będącą jedynie kolejnym efektem cierpienia spowodowanego toksycznym kwasem. O sobie daje znać również załamany Mister Freeze, który po odrzuceniu ze strony jego ukochanej, wpada na jeszcze bardziej szaleńczy pomysł, stanowiący gigantyczne zagrożenie dla wszystkich mieszkańców Gotham...
W trakcie sporej lektury nieźle udało mi się nadążać oraz doceniać to, jakie siły włożono w wydarzenia rozgrywające się w teraźniejszości. Nie wszystko jest moim zdaniem na naprawdę dobrym poziomie, niekiedy zdarzenia falują i potrafią momentami odrzucać, ale... jest solidnie. O wiele gorzej sytuacja prezentuje się z różnego typu retrospekcjami, które zdecydowanie odstają, są nudne, nie wnoszą niczego intrygującego ani atrakcyjnego. Miały zarysowywać pewne ponadczasowe motywy dla świata przedstawionego. Ten zabieg niestety nie wypalił, stanowiąc nudną, ciągnącą się odskocznię od faktycznie intrygujących losów poszczególnych postaci.
Podsumowując swoje wrażenia ze sfery fabuły dochodzę do wniosku, że poza wybranymi momentami poczułem się mocno zawiedziony. Prawdę powiedziawszy nie wiem, czy chcę poznać zakończenie tej opowieści. Ta została tak sztucznie rozbudowana oraz przeciągnięta, że po prostu nie chce mi się przebijać przez kolejne strony. Już teraz ciężko było mi sobie przypomnieć, kim są niektóre postacie, czy co spotykało je w poprzednim tomie. A to najdobitniejsza ocena...
Zapraszamy Was do lektury...
Ku swojemu zaskoczeniu Batman. Detective Comics: Gothamski Nokturn, Akt I zrobił postęp w sferze wizualnej, choć nie czyniąc tego w 100%. Wybrany już wcześniej styl został zachowany, a największy postęp dokonał się w ramach podejścia bardziej ambitnego. Rzekłbym nawet, że tym razem zdecydowano się podążyć nieco w stronę alternatywnych okładek. Wybrane kadry czy zaprezentowane sceny są imponujące i oferują faktyczną nutkę artyzmu. Czujemy, że ktoś miał pomysł na określone wydarzenia, czy postaci, jednocześnie nie ograniczając się jedynie do realizmu.
Odważniejsze, kreatywniejsze oraz bezkompromisowe rysunki doskonale pasują do zarysowanego charakteru komiksu. Odnoszę wrażenie, że wizualna przestrzeń wybija się zdecydowanie względem pozostałych aspektów, stanowiąc faktyczny wzór, z którego korzystać mogą i zapewne nawet będą dla autorów seriali oraz filmów. Taka inspiracja warta się uwiecznienia, gdyż niektóre przykłady są wręcz podręcznikowe.
Batman. Detective Comics: Gothamski Nokturn, Akt I to klasyka pod względem wydania dla linii Detective Comics. Publikacje są dostępne w sporym wydaniu, wypełnionym dobrej jakości treścią. Miękka, ale wzmocniona okładka, świetnie odwzorowane, wyraziste kolory oraz efektowe dodatki po raz kolejny sprawiają, że lektura staje się przyjemnością. Czujemy, że za tę publikacją odpowiadają osoby, które doskonale zdają sobie sprawę z tego, co należy zrobić, aby spełnić oczekiwania fanów komiksów. Czytelnicy w tym przypadku mają okazję do zapoznania się z większą pod względem zawartości pozycją, którą wzbogacono o piękną galerię grafik.
Przeczytaj też:
Po solidnej, ale nie porywającej Uwerturze nadszedł czas na pełnoprawne otwarcie, które sprawiło, że chyba sobie ostatecznie odpuszczę. Co prawda Batman. Detective Comics: Gothamski Nokturn, Akt I stoi na świetnym poziomie artystycznym, dostarcza efektownie prezentujące się pojedynki, atrakcyjne wizerunki antybohaterów czy efektowne kadry. Pomimo tego niestety część dialogów jest monotonna, a opowieść potrafi znacząco zmęczyć i wynudzić. Druga połowa pierwszego tomu była przeze mnie już znacznie mniej uważnie śledzona, gdyż po chwili faktycznego zaangażowania się, nagle zmieniono klimat oraz zmniejszono napięcie. Czyjeś ambicje oraz chęć zaoferowania czegoś naprawdę wielkiego spowodowały, że ostatecznie trudno się czyta pourywane wielokrotnie linie fabularne. Chwilami łatwo jest zapomnieć o tym, co poruszono wcześniej, gdyż przy tak dużej ilości różnorodnej treści łatwo się pogubić. Szkoda, gdyż to poczucie jest na tyle spore, że doprowadza do odrzucenia czytelnika...
Dziękujemy Story House Egmont za recenzencki egzemplarz komiksu Batman. Detective Comics: Gothamski Nokturn, Akt I!
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Komentarze [0]:Spis treści:
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu